Segregacja w ZRM i SOR - co dalej?

17.01.2020
Karolina Krawczyk

– Wielu pracodawców nie chce zatrudniać nowych pracowników, bo po prostu systemu na to nie stać. W związku z tym obserwujemy narzucanie kolejnych obowiązków tym, którzy już i tak są przeciążeni pracą – mówi dr hab. n. med. Dariusz Timler, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej, specjalista medycyny ratunkowej oraz chirurgii ogólnej.


dr hab. Dariusz Timler/Fot. Karolina Krawczyk, MP.pl

Karolina Krawczyk: Czy systemy segregacji medycznej dla ZRM i SOR są ze sobą kompatybilne? Co zrobić, aby taki system był najskuteczniejszy?

Dr hab. Dariusz Timler: Obecnie funkcjonuje wiele przedszpitalnych systemów segregacji medycznej. Trzeba mieć świadomość, że żaden z nich nie jest idealny, każdy ma jakieś wady. Najważniejsze, aby system przedszpitalnej segregacji medycznej był zbudowany w sposób prosty, niewymagający skomplikowanych urządzeń i sprzętu. W tej chwili w opiece przedszpitalnej najczęściej używa się systemów START i jumpSTART (dla dzieci). I te systemy obarczone są błędem, ale są proste w użyciu. Co ważne, są przeznaczone nie tylko dla medyków, ale korzystają z nich także inne służby, w tym policja i straż pożarna.

Obowiązujące rozporządzenie ministra zdrowia zaleca system oparty na pięciu kolorach (a w zasadzie sześciu, jeśli wliczyć kolor czarny). To jeden z kilkunastu obowiązujących na całym świecie, wzorowanych na systemie Manchester systemów segregacji szpitalnej. Zgodnie z jego założeniami ratownik medyczny lub pielęgniarka dokonują segregacji medycznej w szpitalu, a dopiero później następuje kontakt pacjenta z lekarzem.

Jaki jest wspólny mianownik już funkcjonujących systemów segregacji medycznej?

Najważniejsze, aby każdy system prawidłowo działał w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia – adekwatnie wyznaczał czerwony kod. Każdy obowiązujący system przechodzi obowiązkową i systematyczną ewaluację pozwalającą udoskonalać to, co potrzebuje poprawy. Ewaluacja systemu powinna się odbywać systematycznie. To oznacza, że każdy pracownik SOR-u powinien umieć ocenić, czy danemu pacjentowi przydzielono odpowiedni kod kolorystyczny. Taka kontrola mogłaby się odbywać np. w momencie wypisu pacjenta i/lub systematycznie, retrospektywnie, w wyznaczonych odstępach czasu.

W drugiej połowie 2019 roku przez Polskę przeszła fala informacji o błędach popełnionych na SOR-ach. Ich rezultaty były w niektórych przypadkach tragiczne.

Część z tych informacji nie dotyczyła SOR-ów, a izb przyjęć. Pamiętajmy jednak, że błędy są nieuniknione w każdym systemie. W przypadku triażu mówimy o under triage lub over triage. Systematyczna weryfikacja pracy SOR-ów pozwoli utrzymywać liczbę błędów na jak najniższym, akceptowalnym poziomie. Z kolei brak kontroli niechybnie doprowadzi do sytuacji, w której liczba błędów zacznie się zwiększać – do tego nie wolno dopuścić. Błędy są wkalkulowane w system, chodzi nam tylko o to, aby ich liczba nie przekraczała przyjętych, międzynarodowych norm.

Poprawa jakości zakłada wprowadzanie zmian. Kto ma być za nie odpowiedzialny?

Dotykamy trudnego tematu, ponieważ nadal nie mamy odpowiednio licznej wykwalifikowanej kadry, która mogłaby prowadzić szkolenia mające na celu wdrażanie nowych systemów. To niezwykle istotne, aby te procedury wprowadzali eksperci doskonale znający nowy system i biegle się nim posługujący. Takie osoby powinny posiadać niezbędne certyfikaty poświadczające znajomość danych systemów i umiejętność ich wprowadzania. Ponadto, w moim odczuciu, niezbędna jest także ewaluacja i recertyfikacja ekspertów. Wszystko po to, aby do pracy ZRM i SOR-ów wprowadzać jedynie najnowocześniejsze i sprawdzone rozwiązania.

Mamy problemy chociażby z systemem TOPSOR. Miał pomóc, ale wciąż nie wszędzie działa.

Otóż to. Wciąż borykamy się z trudnościami z wdrożeniem tego systemu. Wszyscy wiemy, że miał funkcjonować od 1 października 2019 roku. Niestety tak się nie stało, ponieważ nie zostały przeprowadzone niezbędne procedury i szkolenia. Brakuje też odpowiedniego sprzętu. System oczywiście zostanie wprowadzony, ale stanie się to z opóźnieniem. Na razie trudno więc mówić o jakiejkolwiek kontroli, ponieważ nie wiemy nawet, w których ośrodkach ten system już funkcjonuje. Dopiero wtedy, gdy wszystkie placówki będą działały wg nowych założeń, będziemy mogli przygotowywać ewaluację.

Co – Pana zdaniem – realnie zmieni system TOPSOR?

Zawsze trzeba rozważyć plusy i minusy wprowadzenia danego systemu. Niewątpliwie plusem jest to, że wybrano jeden, jednolity system dla całej Polski. To nie jest tak, że do tej pory nie prowadzono segregacji medycznej na polskich SOR-ach. Owszem, niektórzy chcieli zbić na tym kapitał polityczny i informowali o wielkiej rewolucji, niemniej jednak chodzi o to, że po wdrożeniu systemu TOPSOR łatwiej będzie o ewaluację wszystkich jednostek w kraju. Pozwoli to porównać obciążenie SOR-ów. Łatwiejsze będzie również będzie wyciąganie wniosków albo wprowadzanie zmian, które obejmą każdy SOR.

Dlaczego jeszcze nie wszędzie działa ten system?

Zgodnie z założeniami w tym samym czasie musi zostać przyjętych minimum dwóch pacjentów. System ma działać przez całą dobę. To oznacza, że potrzebnych jest minimum 9 osób, które będą odpowiedzialne za funkcjonowanie systemu. Stoimy więc przed koniecznością zatrudnienia kolejnych osób…

… albo dołożenia obowiązków tym, którzy już pracują.

Otóż to. Wielu pracodawców nie chce zatrudniać nowych pracowników, bo po prostu systemu na to nie stać. W związku z tym obserwujemy narzucanie kolejnych obowiązków tym, którzy już i tak są przeciążeni pracą. Już o tym rozmawialiśmy. Efekt jest taki, że kolejki zamiast maleć – rosną. Opóźnienia, które miały zniknąć, wzrastają. Winne są braki kadrowe i permanentne niedofinansowanie.

Czy w takim razie TOPSOR ma jakieś inne zalety, poza tą jedną wspomnianą przez Pana?

Wbrew pozorom TOPSOR uporządkuje pracę. Nie zmieni nic, jeśli chodzi o dalsze procedury, ale będzie cennym źródłem informacji dla Ministerstwa Zdrowia. Łatwiej będzie uzyskać informacje np. o przeciążonych SOR-ach, co może być podstawą do szeroko zakrojonych analiz i wprowadzania późniejszych zmian, w tym także finansowych.

Jak wzmacniać współpracę na linii ZRM–SOR?

W wielu regionach wprowadzono system AT-MIST, który ułatwia komunikację między ZRM a SOR-em. Akronim zawiera następujące informacje: A (age) – wiek, płeć poszkodowanego i ważne dane dotyczące zdrowia, np. cukrzyca, uczulenie, T (time of injury) – czas powstania urazu, M (mechanism of injury) – mechanizm urazu, I (injuries) – obrażenia (stwierdzone lub podejrzewane), S (symptoms) – objawy, T (treatment) – wdrożone działania lecznicze bądź sugestie dotyczące wykonania danych działań. Należy podkreślić, że to oddolna inicjatywa, która została dobrze przyjęta przez ratowników medycznych. Z własnego doświadczenia pracy w centrum urazowym wiem, że takie procedury funkcjonują i bardzo dobrze się sprawdzają. Wiele znaczy każda informacja, podana nawet dwie minuty przed przyjęciem pacjenta. W tym czasie można choćby przygotować TK, zacząć myć się do zabiegu czy zabezpieczyć krew. Każda minuta jest cenna.

Rozmawiała Karolina Krawczyk