×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Bon zdrowotny uleczy służbę zdrowia?

Jerzy Dziekoński
Kurier MP

NFZ jest instytucją zbyt scentralizowaną, źle pomyślaną u samych założeń. W dodatku, po tym jak minister Arłukowicz odebrał jej uprawnienia, jest instytucją niemą, która niewiele może – uważa Andrzej Sośnierz, były prezes NFZ.

Andrzej Sosnierz / fot. Grzegorz Celejewski/Agencja Gazeta

Jerzy Dziekoński: Na konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości krytycznie odniósł się Pan do używanych w ochronie zdrowia systemów informatycznych i sposobów gromadzenia przez nie informacji. Mógłby Pan to rozwinąć?

Andrzej Sośnierz: Dla dobrego sterowania systemem opieki zdrowotnej potrzebna jest rzetelnie opracowana informacja. Narodowy Fundusz Zdrowia zbiera bardzo dużo informacji, ale problem w tym, że w obecnej formie nie są one przydatne. Jest ich po pierwsze za dużo, a po drugie nie są oczyszczone z błędów. I sprawa ostatnia, NFZ nie zbudował zespołów analitycznych. Te wszystkie bazy danych rzeczywiście są cenne, ale same z siebie nie powiedzą, co jest najbardziej istotne w danym obszarze. Trzeba stawiać pytania i mieć ludzi, którzy posługując się bazami danych będą w stanie na nie znaleźć odpowiedź. I tak pod względem użyteczności, zamiast innowacji mamy jeden wielki śmietnik. Od lekarzy wymaga się sążnistych sprawozdań, co zajmuje mnóstwo czasu i tak naprawdę, poza rozliczeniami, do niczego się nie przydaje.

Lekarze do tej pory chwalą system rejestru usług medycznych, który za moich czasów został wprowadzony na Śląsku, mimo że również nakładał na nich obowiązki sprawozdawcze. Było to jednak w taki sposób pomyślane, aby po zalogowaniu się pacjenta w systemie za pomocą karty chipowej, lekarz nie musiał już wpisywać jego danych. Z tego systemu drukowała się recepta, skierowania i inne druki. Przyświecał nam wtedy taki cel, aby system informatyczny nie zwiększał biurokratycznych uciążliwości. Dzisiaj, mogłoby się wydawać, jest zgoła odwrotnie.

Weźmy przykład pakietu onkologicznego, gdzie lekarze narzekają, że muszą wypełniać cztery niekompatybilne systemy informatyczne. Zrobiliśmy kilka kroków w tył?

Absolutnie tak. Mam wrażenie, że nad komfort pracy lekarzy przedkładany jest interes firm informatycznych i NFZ – żeby to im było wygodnie. Zbyt mało uwagi przywiązuje się do tego, jak odnajdzie się w tym użytkownik. To zupełne odwrócenie priorytetów. System ma pomagać w służbie zdrowia, a nie utrudniać życie.

Warto w tym miejscu poruszyć jeszcze jeden problem. Okazuje się, że placówki ochrony zdrowia są dziurawe jak sito, jeśli chodzi o bezpieczeństwo naszych danych. Jak uszczelnić przepływ informacji zawartych w dokumentacji medycznej, aby przysłowiowy Kowalski idąc do lekarza był przekonany, że jego dane są troskliwie zabezpieczone?

To bardziej złożony problem, związany z hodowanymi przez dziesięciolecia przyzwyczajeniami personelu medycznego. Potrzebna jest dłuższa praca nie tylko w zakresie uszczelniania systemów informatycznych, ale przede wszystkim zmiany mentalności pracowników administrujących tymi danymi. Trzeba to jednak przeprowadzić w taki sposób, aby nie utrudniać tym ludziom życia.

W niektórych zakładach, aby nie używać w rejestracji nazwisk, wprowadzone zostały kody kreskowe. W tym miejscu pojawia się inny konflikt – pacjenci nie chcą być sprowadzeni do miana numeru albo kodu kreskowego.

Jeśli weźmiemy dokumentację medyczną z danej placówki ochrony zdrowia, to będziemy mieli wgląd tylko w informacje o pojedynczych pacjentach. Natomiast, mając dostęp do bazy danych NFZ, mamy wgląd w informacje o wszystkich Polakach. I właśnie te bazy danych należy szczególnie chronić, na co kolejni ministrowie nie zwracają uwagi. Mało tego, opracowywany jest w naszym kraju system informatyczny, który ma działać w oparciu o karty elektroniczne. Jeżeli zatem przetarg na przygotowanie takich kart wygra firma niemiecka, hiszpańska czy francuska, to do ich spersonalizowania otrzyma bazę danych 100 proc. Polaków! Założę się z każdym, że przy nie wiadomo jakich barierach, przy wszelkich możliwych zabezpieczeniach prawnych, dane te zostaną przechwycone przez służby innych państw. Z tego co wiem, w ogóle o tym nie pomyślano, przygotowując przetarg na karty zdrowia.

Myślę, że kolejne pytanie – kierowane do byłego szefa NFZ – może być nieco przewrotne: czy w takim razie Fundusz należy zlikwidować?

Tak. NFZ nie został utworzony w celu poprawy sprawności systemu, zupełnie inne cele przyświecały powołaniu tej instytucji, ale to już temat na zupełnie odrębną dyskusję.

Nie ma w tej chwili drugiej takiej instytucji w Polsce – może poza ZUS – która zarządzałaby sprawami wszystkich obywateli Polski. Nie mówię tu o sprawach takich jak wydawanie dowodów osobistych, ale o rzeczywistym, bieżącym sterowaniu procesami mającymi realne przełożenie na nasze życie. NFZ jest instytucją zbyt scentralizowaną, źle pomyślaną u samych założeń. W dodatku, po tym jak minister Arłukowicz odebrał jej uprawnienia, jest instytucją niemą, która niewiele może samodzielnie, bo wszystkie decyzje muszą przejść przez „filtr” ministerstwa.

Natomiast decyzyjność tej instytucji w sprawach, o których sama może stanowić, też pozostawia wiele do życzenia. Procedura administracyjna jest bardzo długa, a w końcu i tak sprawy docierają do samego ministra. To jest chore. Na przykład, jeśli osobie okaleczonej potrzebny jest szczególny rodzaj zaopatrzenia ortopedycznego, to oczywiste jest, że decyzja o refundacji powinna zostać podjęta w krótkim czasie. Na szczeblu wojewódzkim nikt jednak nie podejmie niestandardowej decyzji, sprawa zostanie przesłana do centrali, zaś centrala skieruje ją do ministra. Minister zaś odwoła się do swoich prawników, ci powiedzą, że podstawy do refundacji nie ma i w końcu zostanie wydana decyzja odmowna.

NFZ dysponuje ogromnymi pieniędzmi, ale jeśli mamy ograniczoną odpowiedzialność urzędników, bądź też urzędnicy, powołując się na przepisy, od odpowiedzialności uciekają, to nawet przy dużych środkach załatwienie choćby niewielkiej, ale niestandardowej zdrowotnej potrzeby staje się niewykonalne. Jeśli do tego dodamy układy, zatrudnianie ludzi z nadania, a co za tym idzie, z nie zawsze odpowiednimi kompetencjami, w instytucji, która odpowiada za zdrowie społeczeństwa, to z całą surowością można stwierdzić, że NFZ nadaje się tylko do likwidacji.

Tylko co w zamian? Minister zdrowia, prof. Marian Zembala stwierdził, że proponowany przez PiS system budżetowy byłby odpowiedni dla kraju bogatego, takiego jak Kuwejt, a nie dla biednej Polski.

Także nie jestem zwolennikiem odtworzenia systemu budżetowego. Jest tutaj pewne niedomówienie i niezrozumienie. Mamy taki pomysł, żeby państwo ubezpieczyło wszystkich obywateli. Mogłoby to zrobić np. przez voucher lub bon zdrowotny. Pacjent wybierałby ubezpieczalnię, państwo natomiast finansowałoby składkę. To, że pieniądz będzie pochodził z budżetu, dystrybuowany poprzez voucher zdrowotny do ubezpieczalni, w czym będzie brał udział wojewoda, nie oznacza, że system ubezpieczeniowy ulegnie zniszczeniu. Przecież aktualna składka zdrowotna też powstała poprzez wydzielenie części podatków spływających do kasy państwowej. Lokalnych ubezpieczalni będzie tyle, co obecnie oddziałów NFZ. Miałyby one jednak więcej niezależności, a ścieżka decyzyjna byłaby znacznie skrócona.

PiS zapowiada, że w przypadku wygranych wyborów podniesie wysokość składki zdrowotnej. Czy takie posunięcie może przynieść rzeczywistą i istotną poprawę sytuacji w ochronie zdrowia?

Nikt nie odważy się powiedzieć, że w ochronie zdrowia mamy wystarczająco dużo pieniędzy. Porównując potrzeby pacjentów i możliwości systemu, potrzeba jeszcze ogromnych nakładów.

Podniesienie składki to więcej pieniędzy w systemie. Inną sprawą jest wrzucenie tych pieniędzy do aktualnej struktury – nie poprawi to w zasadniczy sposób czegokolwiek. W roku 2008 zostawiłem po sobie w NFZ oszczędność ponad 6 mld złotych. Dodatkowo do systemu trafiło ponad 8 mld zł. Mieliśmy wtedy w jednym roku skokowy przyrost w budżecie, jakim dysponował Fundusz. I co? I nic. Nikt nawet nie zauważył, że taka suma pieniędzy wpłynęła do systemu, nie uzyskaliśmy żadnych dodatkowych pożytków dla pacjentów. Zatem – z jednej strony – pieniędzy trzeba więcej, ale z drugiej – od razu trzeba mieć pomysł, żeby z pożytkiem je rozdysponować.

Prof. Zembala mówi teraz pielęgniarkom: dobrze, dam 300 zł podwyżki. Te 300 zł pochodzić będzie ze składek pacjentów. I tu trzeba postawić pytanie, co za to dostaną ci pacjenci? Optymistycznie można powiedzieć, że będą mieli lepszą opiekę zadowolonego personelu. Wszyscy wiemy jednak, jak trudno lepszą opiekę uzyskać. Oczywiście, jestem za lepszymi zarobkami w ochronie zdrowia, ale też chciałbym, żeby lepsze zarobki przekładały się na pożytek dla tych, którzy za nie płacą. Przecież wchodząc do piekarni nie pyta pan sprzedawczyni, ile pani zarabia? Tylko tyle? To za mało. Proszę policzyć mi za ten sam chleb więcej, bo chcę, żeby pani zarabiała więcej. To samo można odnieść do szpitala. Jego pracownicy rzeczywiście powinni mieć lepsze pensje, ale powinni zarobić na nie pracą, tak aby pacjent, który płaci składkę zdrowotną miał poczucie, że jego pieniądze zostały wydane właściwie.

Niestety świadomość przeciętnego pacjenta odnośnie do pieniędzy w służbie zdrowia jest bardzo niska. Nie wiąże on wydatków na zdrowie ze swoją składką, ze swoim osobistym finansowym obciążeniem – tak, jakby pieniądze brały się z jakiejś mitycznej i niezgłębionej kasy państwowej. Gdyby pacjent wiedział, że to są jego pieniądze, miałby również wyższe wymagania wobec pracowników systemu i nie byłby skłonny do rozdawnictwa.

Rozmawiał Jerzy Dziekoński

28.07.2015
Zobacz także
  • Rewolucji nie będzie
  • Przewodniczący OZZL krytycznie o planach PiS
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta