×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Ponowny proces dr. G. znów nie ruszył

Kolejny raz nie ruszył ponowny proces kardiochirurga dr. Mirosława G. i dwójki jego pacjentek ws. korupcji. Na rozprawę do sądu nie przyszedł prokurator.

Sejm, Zbigniew Ziobro

Rozgłosu sprawie dr. Mirosława G. nadał ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który zarzucił dr. G. zabójstwo, zbrodnie, korupcję, mobbing. Polityk po swoich wypowiedziach przegrał w obu instancjach proces cywilny wytoczony przez dr. G. Fot. Słąwomir Kamiński / Agencja Gazeta

Próby rozpoczęcia tego procesu są podejmowane od roku. Wcześniej na przeszkodzie stawał m.in. stan zdrowia współoskarżonych z dr. G. pacjentów. Początkowo były to trzy osoby: Jadwiga i Henryk J. w wieku ok. 90 lat oraz ok. 80-letnia Janina P. Sprawa mężczyzny została już wyłączona, zaś Jadwiga J. - jak uznali biegli - może przebywać na sali sądowej tylko przez godzinę, dowożona jest do sądu transportem medycznym.

W środę na sali stawili się wszyscy oskarżeni - kardiochirurg i obie kobiety, oraz obrońca mec. Adam Jachowicz. Nie pojawił się natomiast prokurator. - To sytuacja niedopuszczalna i skandaliczna, szczególnie z uwagi na stan zdrowia Jadwigi J. - mówił przed sądem mec. Jachowicz.

Sędzia Iwona Hulko odroczyła rozpoczęcie procesu do 14 kwietnia. Jednocześnie sąd zwrócił się do Prokuratury Okręgowej w Warszawie o wyjaśnienie "przyczyn niestawiennictwa prokuratora referenta". Sędzia dodała, że informacja o terminie tej rozprawy została przesłana do prokuratury na początku lutego.

- W procedurze karnej jest wprost napisane, że sąd informuje prokuratora o terminach wokandy, a sąd nam tej wokandy nie przesłał i nie mieliśmy wiedzy, że dziś o godz. 11 ta sprawa miała się odbyć - powiedział natomiast prok. Wojciech Sołdaczuk z warszawskiej prokuratury okręgowej. Dodał, że wokanda trafiła do prokuratury faksem w środę kwadrans po godz. 11.

Pierwszy proces dr. G. i - wówczas - 20 jego pacjentów był efektem jednej z pierwszych akcji nowo utworzonego wówczas Centralnego Biura Antykorupcyjnego; odbił się szerokim echem wśród opinii publicznej.

W styczniu 2013 r. sąd rejonowy po czteroletnim procesie skazał dr. G. na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów - został skazany za część zarzutów korupcyjnych z łącznej liczby 42 zarzutów, jakie usłyszał. Uniewinniono go od 23 zarzutów, m.in. mobbingu wobec podwładnych i części zarzutów korupcyjnych. Sprawy oskarżonych pacjentów sąd warunkowo umorzył, a niektórych - uniewinnił.

W kwietniu 2014 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił uniewinnienie G. oraz kilku jego pacjentów i zwrócił w tym zakresie sprawę sądowi mokotowskiemu. Odsyłając do SR sprawę kopert wręczanych dr. G. w jego gabinecie (wręczający twierdzili, że w kopertach były listy polecające lub dokumenty medyczne), SO wskazał, że jeśli ktoś idzie do lekarza, to zazwyczaj wyniki badań pokazuje na początku wizyty, a nie zostawia ich na odchodnym. SO nie przesądził, czy doszło do wręczenia korzyści majątkowej, wskazał, że sąd I instancji nie uzasadnił swego stanowiska.

Zarazem SO utrzymał skazanie lekarza na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę za 18 zarzutów przyjęcia pieniędzy od pacjentów wykazujących swą wdzięczność.

SO utrzymał też uniewinnienie G. od mobbingu wobec podwładnych, a także od trzech najpoważniejszych zarzutów korupcyjnych - uzależniania od łapówki przyjęcia pacjenta na oddział lub podjęcia się operacji. SO uznał, że nie ma dowodu na to, iż G. oczekiwał łapówki w zamian za czynność medyczną.

Sąd II instancji wiele miejsca w uzasadnieniu wyroku poświęcił kwestii granicy między korupcją a wdzięcznością pacjentów wobec lekarzy. Sędzia Wanda Jankowska-Bebeszko przypomniała, że w wyroku I instancji sędzia Igor Tuleya wskazał, gdzie ta granica przebiega: wykluczone jest wręczanie pieniędzy, a także wartościowych przedmiotów, niedopuszczalne jest też dawanie prezentów przed spodziewaną czynnością lekarza. SO uznał, że to prawidłowe ustalenie.

Sędzia Tuleya mówił przy wyroku w SR, że działania CBA w tej sprawie rodzą skojarzenia z metodami "czasów największego stalinizmu". SO uznał, że krytykowane przez SR zatrzymania i nocne przesłuchania pacjentów kardiochirurga "były bez wątpienia legalne, bo miały oparcie w przepisach procedury".

25.02.2016
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta