×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Znajome słowa

Małgorzata Solecka
Kurier MP

NFZ zostanie zlikwidowany, plan zmian jest gotowy i zostanie przedstawiony lada dzień – powiedział w wywiadzie dla DGP minister Konstanty Radziwiłł. Obszerny wywiad ukazał się dwa dni po tym, jak prezes PiS Jarosław Kaczyński umieścił ministra zdrowia na liście rządowych maruderów i powiedział, że zmiany w służbie zdrowia nie zachodzą tak szybko, jak powinny.

Konstanty Radziwiłł

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

Rozmowa była oczywiście przeprowadzona wcześniej, ale czytając ją, nie da się uciec od kontekstu soboty.

Konstanty Radziwiłł chętnie odpowiada na pytania. Mówi o przyczynach likwidacji NFZ, o niesprawiedliwości systemu składkowego i tym, że zostanie on zamieniony w system rezydencki, w którym uprawnienie do korzystania ze świadczeń medycznych będą mieć wszyscy legalnie przebywający w Polsce, a także ci, którzy czasowo przebywają za granicą. Mówi o płaceniu za opiekę nad pacjentem, a nie za pojedyncze świadczenia, o tym że taniej jest zapewnić powszechny dostęp do Podstawowej Opieki Zdrowotnej, niż potem leczyć powikłania takich chorób, jak cukrzyca czy nadciśnienie.

Prawda? Prawda. Brzmi znajomo? Oczywiście – dokładnie to samo Konstanty Radziwiłł mówił w kwietniu, marcu, styczniu... W sumie, nic innego nie mówi, odkąd został ministrem zdrowia. Stałość poglądów rzecz cenna, sęk w tym że zdecydowana większość postulatów pozostaje nadal w sferze planów. Tymczasem wielu ekspertów zwracało uwagę już dobrych kilka tygodni temu, że czas wykładów i prezentacji planów się nieubłaganie kończy – jeśli nie będzie gotowych projektów ustaw (i rozporządzeń), plany „dobrej zmiany” w zdrowiu po raz kolejny się posypią.

W poniedziałkowym wywiadzie padają też staro-nowe słowa. Te dotyczące koniecznego wzrostu nakładów. „Dla krajów o podobnym do Polski poziomie zamożności wynosi on (wskaźnik nakładów na zdrowie – red.) 6 proc. PKB – oczywiście mowa o wydatkach publicznych. A my przeznaczamy jedynie 4,4 proc. PKB. To duża różnica. Jednak aby nie obiecywać nikomu, że już za rok będzie 6 proc., staram się przekonać Radę Ministrów do przyjęcia ustawy, w której zapisany byłby systematyczny wzrost nakładów” – mówi Konstanty Radziwiłł. I odpowiadając na pytanie, w jakim tempie miałyby rosnąć owe nakłady – pół, ćwierć procent PKB rocznie – dopowiada: „To nie jest pytanie do mnie, bo w grę wchodzi odpowiedzialność za finanse publiczne. Ostateczna odpowiedź musi przyjść ze strony ministra finansów. Mam nadzieję, że sposób, który przedstawiłem, zostanie zaakceptowany”.

Czyli – pytania dotyczące poziomu finansowania ochrony zdrowia należałoby zacząć zadawać ministrowi finansów, a być może nawet wicepremierowi, odpowiedzialnemu za sprawy ekonomiczne. Minister zdrowia przyznaje, że w tej sprawie nie jest decyzyjny. Albo inaczej – że decyzja w sprawie zwiększenia finansowania ochrony zdrowia do poziomu, o którym Prawo i Sprawiedliwość w kampanii wyborczej mówiło jako o absolutnym minimum (6 proc. PKB) – jeszcze nie zapadła.

Jednego minister jest pewny: „Przejście z ubezpieczeń do finansowania budżetowego, a dokładniej do państwowego funduszu celowego, czyli takiego oddzielnego budżetu na zdrowie, znacznie ułatwi naszą sytuację. System składkowy komplikuje możliwość zwiększenia nakładów”. W swoim zdaniu jest jednak dość osamotniony, bo ze zmierzających do finału prac zespołu ds. zmian systemowych wynika konkluzja odwrotna – że jedynie system składkowy gwarantuje utrzymanie niewielkiego, ale stałego przyrostu środków na zdrowie (oczywiście w warunkach wzrostu PKB).

Trudno też nie zauważyć, że minister ma alternatywny, a w każdym razie komplementarny plan zwiększenia nakładów publicznych na ochronę zdrowia. To budżety samorządów – gmin, powiatów, województw. „Samorządy wydają obecnie 4,5 mld zł rocznie na inwestycje i programy zdrowotne. I obydwa te działania nie są wcale jedynymi, najlepszymi ani optymalnymi sposobami wydawania pieniędzy na zdrowie. My zatem dajemy możliwość dodatkowego finansowania świadczeń zdrowotnych. Szczerze mówiąc, przy okazji tej rozmowy chciałbym zaapelować do samorządowców do jak najrychlejszego skorzystania z tej możliwości – to wielka szansa na pomoc dla swoich placówek, a także rozwiązanie konkretnego, najbardziej palącego problemu polskiego systemu służby zdrowia, jakim są długie kolejki”.

W sumie byłoby to nawet zbieżne z ideą samorządności, która m.in. polega na rozwiązywaniu problemów na jak najniższym szczeblu. Możliwie najbliżej obywatela. Czy jednak ma to dotyczyć również tych problemów, które powstają na szczeblu centralnym? Czy samorządom przyjdzie na przykład łatać dziury – choćby w dostępie do świadczeń medycznych – które powstaną na skutek zmian w zarządzeniach NFZ dotyczących warunków kontraktowania świadczeń i przesunięcia środków do większych placówek?

Konstanty Radziwiłł w wywiadzie twierdzi, że część samorządów, decydując się na komercjalizację i prywatyzację szpitali kierowała się chęcią zrzeczenia się odpowiedzialności za ich los i za zapewnienie dostępu do ochrony zdrowia dla swoich mieszkańców. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przynajmniej częściowo odpowiedzialnością za los części szpitali i części obywateli minister chce się „podzielić” z samorządami. Różnica między przerzucaniem odpowiedzialności a dzieleniem się nią jest w tym przypadku wyjątkowo nikła.

05.07.2016
Zobacz także
  • Tabory ministra Radziwiłła
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta