W sobotę była moc. Szliśmy razem - lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuci, ratownicy, diagności, dietetycy, radioterapeuci. Pokazaliśmy, że możemy mieć wspólne hasła, nie kłócić się i nie dać się wtłoczyć w ten schemat „dziel i rządź”. Udało nam się. Idziemy po dobro pacjenta i nasze. Po to, by solidaryzować się ze sobą, by stworzyć interdyscyplinarny zespół - mówił na antenie Radia Lublin Mateusz Latek, lekarz z Lubartowa i członek władz Porozumienia Zawodów Medycznych.
- Pan minister przyszedł, opowiedział nam o narodowej służbie zdrowia, czyli o czymś, co już znamy ponad miesiąc. Przedstawił nam propozycje, które spowodowały, że spotkaliśmy się w sobotę. Nie przedstawił nic nowego, nie było żadnej woli kompromisu. Usłyszeliśmy, jaka jest wizja ministerstwa i z nią musimy się zgodzić - opowiada o wtorkowym spotkaniu z szefem resortu zdrowia.
- Potrzeba woli politycznej. Potrzeba kogoś, kto może realnie wpłynąć na budżet. Potrzeba pani premier, może ministra finansów, żeby to jednak były spotkania w szerszym gronie - podkreśla Latek. O ewentualnym zaostrzeniuu protestu mówi: - Nie chcielibyśmy, żeby pacjent był naszym zakładnikiem. Z drugiej strony, czy to my bierzemy pacjenta na zakładnika, czy jednak władza? My chcemy leczyć, tylko pozwólcie nam to robić.