Rząd planuje systematyczny wzrost nakładów na lecznictwo - stwierdził minister zdrowia Konstanty Radziwiłł w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Gazecie Prawnej". O ile? - To się okaże, gdy zapadną konkretne decyzje, które przełożą się na projekty ustaw. Wtedy dopiero będzie można prognozować wydatki. Dopóki tego nie ma, nie można podać też konkretnej kwoty – odpowiedział.
Fot. P. Tracz / KPRM
- Muszą być projekty ustaw, przy których określimy szacowane koszty ich wprowadzenia - wyjaśnia szef resortu zdrowia. - Musimy przygotować projekt ustawy, gdzie określimy dochodzenie do zakładanego poziomu wydatków na lecznictwo. Prace nad nią są finalizowane. Ja ten projekt dałem pani premier, a nie mediom, więc rozmawiam o tym z panią premier. Publicznie będę mógł się do tego odnieść, jak projekt trafi do oficjalnych konsultacji - dodał.
Pytany, czy "można reformować system ochrony zdrowia bez takiego zastrzyku dodatkowych pieniędzy", Radziwiłł odrzekł, że "trzeba". Zagadnięty w tym kontekście o przyjętą niedawno przez rząd ustawę o podwyżkach dla pracowników medycznych, oznajmił, że "kiedy pracownik szpitala przychodzi po podwyżkę, to pracodawca nie zwraca się do ministra zdrowia z prośbą o pieniądze".
- Czy którykolwiek pracodawca ma refundowane to, że w gospodarce zostaje podniesiona pensja minimalna dla wszystkich pracowników? Nie. Dlaczego dla szpitali należałoby zrobić wyjątek? - mówi minister. - W szpitalach jest cała armia ludzi, którzy zarabiają mniej niż skromne minimalne wynagrodzenie. I to jest sytuacja patologiczna – tym bardziej, że w tych szpitalach są też pracownicy, którzy zarabiają bardzo dużo - podkreślił.
Zapytany, czy "dyrektor szpitala ma zabrać lekarzom, którzy zarabiają więcej", Radziwiłł stwierdził: "To już decyzja kierownictwa placówki medycznej. My mówimy, że nie można proponować człowiekowi zarobków poniżej określonego minimum".