×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Mapy potrzeb zdrowotnych. Potrzebne, ale...

Małgorzata Solecka
Kurier MP

NIK skrytykowała Ministerstwo Zdrowia za tryb prac nad mapami potrzeb zdrowotnych i ich ostateczny kształt. Eksperci podkreślają, że część tez Izby jest słuszna, ale krytyka pod adresem resortu zdrowia w wielu aspektach mocno nietrafiona. I niesprawiedliwa.

Fot. pixabay.com

– Mapy potrzeb zdrowotnych do poprawki – w ten sposób Najwyższa Izba Kontroli komunikuje rezultaty kontroli trwającego kilka lat procesu, jakim było przygotowanie map potrzeb zdrowotnych. I ten tytuł już musi budzić wątpliwości: mapy potrzeb zdrowotnych to nie gotowy dokument. W ich tworzenie od samego początku wpisane były właśnie postulowane przez NIK „poprawki”, związane choćby z doskonaleniem sposobu zbierania i przetwarzania danych.

Jednym z  zarzutów, jakie NIK sformułowała pod adresem map potrzeb zdrowotnych, jest oparcie ich na nieaktualnych danych. Mapy, tworzone w latach 2015-2016 oparte były na danych z lat 2012-2013. – Z tym akurat trudno się zgodzić. Dane medyczne nie przedawniają się w takim tempie, jakie jest przedmiotem zarzutu – mówi dr Marcin Kautsch, ekspert zajmujący się zarządzaniem i jakością w ochronie zdrowia. Dr Dariusz Godlewski, onkolog i specjalista zdrowia publicznego, dodaje, że część danych – np. w onkologii – publikowana jest po upływie dwóch, trzech lat. Wykorzystanie danych z opóźnieniem dwu, trzyletnim nie jest w ochronie zdrowia niczym nadzwyczajnym.

Eksperci dystansują się też co do interpretacji przez NIK samych map potrzeb zdrowotnych. Kontrolerzy zwrócili uwagę, że jedną z najpoważniejszych wad polskiego systemu ochrony zdrowia jest nierównomierne rozmieszczenie zasobów, w tym kadry medycznej, które nie odpowiada lokalnym potrzebom ludności. „Prowadzi to do wielu negatywnych konsekwencji, np. do migracji pacjentów w celu zaspokojenia potrzeb zdrowotnych, coraz większego zadłużania się podmiotów leczniczych, ograniczania jakości świadczeń lub dostępu do nich”.

Zobrazowano to mapami, według których w połowie województw w 2016 roku nie zapewniono dostępu do wybranych świadczeń zdrowotnych. Jednym z tych świadczeń jest urologia dziecięca, nieobecna – według NIK – w połowie województw, co skutkuje m.in. tym, że na Mazowszu liczba tych świadczeń przekroczyła 4,5 mln. - Wśród regionów z zerową liczbą wykonanych świadczeń jest też Wielkopolska. Tyle, że świadczenia z zakresu urologii dziecięcej w naszym regionie są jak najbardziej wykonywane. Nie mamy oddziałów urologii dziecięcej, ale leczymy dzieci na oddziałach chirurgii dziecięcej – tłumaczy dr Godlewski, zwracając uwagę, że co prawda nierównomierny dostęp do świadczeń jest problemem, ale problemem polskiego systemu jest też nadmierne rozdrobnienie specjalizacji.

Poza tym w tych najwęższych specjalizacjach lub szczególnie ciężkich i rzadkich schorzeniach migracja pacjentów nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie jest to tylko polska specyfika. Dr Godlewski przyznaje jednocześnie, że przynajmniej częściowo za zamieszanie z odczytaniem map odpowiadają sami ich autorzy. – Nie zagregowano kodów świadczeń z oddziałami, na których są one wykonywane – podkreśla. – Zgromadzono dane, ale ich nie przetworzono.

Eksperci podkreślają, że ogromną słabością projektu budowy map potrzeb zdrowotnych jest niska (lub wręcz bardzo niska) wiarygodność danych, które zostały użyte. Jednak za tę słabość trudno winić autorów map – to kwestia wieloletnich zaniedbań, wręcz zaniechań. – Mapy potrzeb zdrowotnych są potrzebne, ale w ochronie zdrowia mamy beznadziejny system gromadzenia i przetwarzania danych – podkreśla dr Kautsch. Użycie takich danych determinuje jakość potencjalnych wniosków i analiz. – Amerykanie mówią na to: „trash in, trash out”.

Dr Maciej Piróg, ekspert Konfederacji Lewiatan, zwraca uwagę na jeszcze jeden problem, który również został wzięty pod uwagę przez NIK: przyjętą metodologię budowania map. Początkowe założenia były takie, że mapy potrzeb zdrowotnych będą budowane oddolnie, na poziomie regionów, czyli tam, gdzie potrzeby zdrowotne są (a w każdym razie powinny być) najlepiej rozpoznane. Dopiero takie regionalne mapy miały być na szczeblu centralnym zebrane w całość i poddane krytycznej analizie. Ponieważ jednak pojawiła się presja finansowa (Komisja Europejska uzależniła przyznanie Polsce 12 miliardów euro na cele związane z ochroną zdrowia od opracowania map potrzeb zdrowotnych), zdecydowano się na centralizację całego procesu.

Efekt? Partnerzy społeczni, w tym samorządowcy, dostawali projekty map tylko do konsultacji. – Setki stron danych z trzydniowym terminem zgłaszania uwag – przypomina dr Piróg. Część samorządów – np. z województwa opolskiego – już dwa lata temu alarmowała, że mapy potrzeb zdrowotnych tworzone w ten sposób będą, oględnie rzecz ujmując, mało użyteczne.

I tak się stało. NIK podkreśla w raporcie, że mapy potrzeb zdrowotnych zostały pominięte przez Ministerstwo Zdrowia przy tworzeniu flagowego projektu sieci szpitali. Według ekspertów, po części można to tłumaczyć faktem, że w finalnym etapie sieć szpitali stała się projektem opartym na ręcznym sterowaniu (przepisy „włączające” do sieci budowano wręcz pod konkretne jednostki szpitalne).

NIK nie kwestionuje potrzeby tworzenia map potrzeb zdrowotnych. Zresztą lektura całego raportu pozwala stwierdzić, że wnioski z kontroli są znacznie mniej wyostrzone niż tezy nagłośnione przez media. Jedną z najważniejszych rekomendacji, jakie przedstawiła Izba ministrowi zdrowia jest wzmocnienie roli NIZP-PZH w procesie monitorowania „aktualności map potrzeb zdrowotnych oraz przekazywania Ministrowi Zdrowia uzyskanych wyników”.

Dr Godlewski: – Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego powinien zajmować się właśnie takimi sprawami. Być może powinno się tam przekazać część zadań. Nie może być tak, jak opisuje NIK, że do stworzenia map potrzeb zdrowotnych pracownicy ministerstwa potrzebowali 6,5 tysiąca nadgodzin.

17.05.2018
Zobacz także
  • Mapy potrzeb zdrowotnych do poprawki
  • Będzie wojna o „mapę drogową” i pieniądze na zdrowie?
  • Mapa wskaże, gdzie brak lekarzy
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta