Chcemy, żeby wizyta lekarska składała się z 1 proc. niezbędnej biurokracji i 99 proc. leczenia – mówi „Dziennikowi Gazecie Prawnej” wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński.
Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński. Fot. mz.gov.pl
– Zamierzamy prowadzić pilotaż e-recepty przez okres wakacyjny, potem będzie czas, żeby przeanalizować i wdrożyć wnioski – mówi wiceminister. – Na pewno będą jakieś zmiany po pilotażu. Wtedy będziemy gotowi, żeby uruchomić system w całym kraju.
Wiceszef resortu zdrowia przekonuje, że lekarze w miastach, w których prowadzony jest pilotaż „są zainteresowani wystawianiem e-recept, ponieważ dla nich to wygoda i oszczędność czasu”. – Ani wiek, ani inne czynniki nie powinny być barierą – przekonuje. – Ale oczywiście po to jest pilotaż, żeby m.in. zobaczyć, ilu lekarzy wzięło w nim udział, które grupy mniej chętnie wystawiały e-recepty.
Jakie funkcjonalności są zdaniem Cieszyńskiego najbardziej potrzebne w Internetowym Koncie Pacjenta? – Przede wszystkim docelowo dostęp do wszystkich e-usług, czyli recept, skierowań i dokumentacji medycznej. Ale to nie wszystko: pozyskamy też informacje z NFZ na temat zrealizowanych świadczeń oraz z ZUS na temat zwolnień lekarskich. Chciałbym też, abyśmy prezentowali sumę odprowadzonych składek oraz wartość świadczeń, które zostały nam udzielone i sfinansowane ze środków publicznych.
Kolejnym elementem informatyzacji systemu ochrony zdrowia ma być wykorzystanie e-dowodu. – Przede wszystkich chodzi o potwierdzanie obecności w placówce – wyjaśnia wiceminister. – Dziś, zwłaszcza kiedy pojawiamy się po raz pierwszy, trzeba wypełniać formularze i podawać dane, w których posiadaniu organy państwa już są. Chcemy, żeby to robiło się samo: przez przyłożenie dowodu do czytnika. Obywatele chcą tego, co jest wygodne, a nasz cel jest taki, żeby wizyta lekarska składała się z 1 proc. niezbędnej biurokracji i 99 proc. leczenia.
Wiceszef MZ odnosi się też do RODO. – Lekarze, farmaceuci i cały sektor ochrony zdrowia nie powinni się obawiać RODO – przekonuje. – RODO nakazuje podmiotom, które przetwarzają dane osobowe, przede wszystkim szacować ryzyko, czyli sprawdzać, czy dane są chronione w należyty sposób. Ale nie można się dać zwariować. Nie trzeba ściągać z drzwi gabinetów tabliczek z informacją o specjalizacji, bo rejestr lekarzy jest w internecie.