Nie zgadzamy się na skłócające środowisko dysproporcje w zarobkach i niedocenianie wykształcenia i doświadczenia – mówiła we wtorek pod Sejmem podczas ogólnopolskiej demonstracji Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Protest pielęgniarek i położnych pod Sejmem, 23 maja 2023 r. Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
Pielęgniarki i położne uważają, że są poszkodowane przez ustawę o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia – i to na dwa sposoby. Po pierwsze, zbyt niskimi współczynnikami dla dwóch z trzech grup, do których są kwalifikowane, po drugie – brakiem rozstrzygnięcia, że podstawą kwalifikacji do grupy są kwalifikacje posiadane, a nie wymagane na danym stanowisku pracy. Przygotowały własny projekt nowelizacji ustawy, z którym we wtorek stawiły się pod Sejmem.
W proteście organizowanym przez OZZPiP wzięła również udział Mariola Łodzińska, nowa prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. – Naczelna Rada Pielęgniarek i Położnych popiera ten protest. Za naszymi plecami podpisano porozumienie do ustawy, która skłóciła nasze środowisko – powiedziała, odnosząc się do uzgodnień poczynionych przez zespół RDS z Ministerstwem Zdrowia jesienią 2021 roku.
Pielęgniarki podkreślały, że choć od wejścia w życie nowelizacji ustawy minął niemal rok, część z nich nie otrzymała do tej pory należnych im podwyżek. Dlatego chcą złożyć w Sejmie projekt zmian w ustawie, pod którym już zebrały wymagane 100 tysięcy podpisów.
Pielęgniarki domagają się:
- podniesienia współczynników pracy dla 5. i 6. grupy zawodowej (odpowiednio z 1,02 na 1,19 oraz z 0,94 na 1,09)
- powiązania wynagrodzenia z faktycznie posiadanymi kwalifikacjami przez zmianę zapisu „kwalifikacje wymagane” na „kwalifikacje posiadane”
- gwarancji przekazywania środków na pokrycie wzrostu minimalnego wynagrodzenia określonego ustawą w ramach systemu świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych
- gwarancji „awansu” do grupy o wyższym współczynniku od następnego miesiąca po udokumentowaniu uzyskanych przez nią kwalifikacji.
1 lipca 2022 roku, zgodnie z uchwaloną wówczas nowelizacją ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, pielęgniarki i położne zakwalifikowano do trzech grup w tabeli płac, w zależności od wymaganych kwalifikacji na danym stanowisku. Nie mogą zarabiać mniej niż ustalono, pensje mogą być natomiast wyższe, jeśli podmiot ma takie możliwości. 1 lipca 2023 nastąpi wzrost tych wynagrodzeń (zmieni się bowiem kwota bazowa).
Pensje minimalne pielęgniarek i położnych obecnie oraz od 1 lipca 2023:
- pielęgniarka z tytułem zawodowym magister pielęgniarstwa albo położna z tytułem magister położnictwa z wymaganą specjalizacją – 7 304,66 zł brutto (od 1 lipca: 8186,53 zł brutto)
- pielęgniarka, położna z wymaganym wyższym wykształceniem na poziomie magisterskim; pielęgniarka, położna z wymaganym wyższym wykształceniem (studia I stopnia) i specjalizacją, albo pielęgniarka, położna ze średnim wykształceniem i specjalizacją – 5 775,78 zł brutto (od 1 lipca: 6473,07 zł brutto)
- pielęgniarka, położna z wymaganym średnim wykształceniem albo pielęgniarka, położna z wymaganym średnim wykształceniem, która nie posiada tytułu specjalisty – 5 322,78 zł brutto (od 1 lipca: 5965,38 zł brutto).
Pielęgniarki walczą o więcej, natomiast wszystko wskazuje, że ogromnym wyzwaniem dla szpitali – podobnie jak w ubiegłym roku – będzie realizacja ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w obowiązującym kształcie. W poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział podczas spotkania Prezydium Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia, że szacowane koszty realizacji ustawy oraz wzrostu innych kosztów funkcjonowania podmiotów leczniczych, w tym wzrostu kosztów pracy wynikających z umów cywilnoprawnych, w skali roku wyniosą ok. 14 mld zł. Zgodnie z obietnicą Niedzielskiego, w czartek mają zostać zaprezentowane szczegóły, ale minister już obiecał, że do placówek – zwłaszcza szpitali powiatowych – popłyną dodatkowe środki. W tym roku musi to być minimum 7 mld zł, tymczasem z nowelizacji planu finansowego NFZ, którym w środę zajmie się Komisja Zdrowia wynika, że spływ dodatkowej składki zdrowotnej na pewno nie przekroczy 5 mld zł. Skąd resort zdrowia weźmie dodatkowe – minimum – 2 mld zł? Uruchomione mają zostać ostatnie rezerwy finansowe, pozostające w NFZ.
W ubiegłym tygodniu przedstawiciele organizacji zrzeszających szpitale oraz samorządy terytorialne apelowały do decydentów o wprowadzenie mechanizmu retaryfikacji świadczeń zdrowotnych, który gwarantowałby proporcjonalnie, w stosunku np. do inflacji, ale też zadań nakładanych przez państwo na podmioty, wyższe finansowanie działalności placówek medycznych. Niewykluczone, że poprawka w tej sprawie pojawi się w Sejmie – choć nie wiadomo, kiedy się to stanie. Były plany, by posłowie zgłosili ją w trakcie prac nad nowelizacją ustawy o prawach pacjenta lub Rzeczniku Praw Pacjenta lub ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta, ale przynajmniej na razie nie ma informacji, by miały one stanąć w Sejmie na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu.