×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Pies

Felieton Katarzyny Kubisiowskiej

Kiedy rodzice wrócili do domu bez Nuty, mama od razu zniosła jej posłanie do piwnicy. Potem siedzieli w fotelach i znieruchomiali patrzyli przed siebie. Przypominali dwie smutne chryzantemy.

Należał do ludzi apodyktycznych – jego najbliżsi chodzili przy nim jak w zegarku. Ale psy robiły z nim co chcialy. Sonia, złotowłosa spanielka, potrafiła pokazać kły i jednocześnie była słodka jak plaster miodu. Ojciec ją uwielbiał, stawał na baczność na każde szczeknięcie, przemawiał ciepło, czesał loki niczym księżniczce na ziarnku grochu. Żyła 14 lat, jak na rasowego psa sporo. Jej następczynię – labradorkę koloru biszkopta zmoczonego w mleku rodzice nazwali Nuta. Wierna, łakoma, dzika, dobra. Gdy miała lat 5 zachorowała na chłoniaka. Dowiedzieliśmy się: boksery mają skłonności do nowotworów skóry, owczarki niemieckie do nowotworów śledziony, bouviery flandryjskie do nowotworów prostaty, a owczarki belgijskie do nowotworów żołądka. Dogi niemieckie i rottweilery mają predyspozycje do nowotworów kości. Ale nasza Nuta i chłoniak – nie mogliśmy tego pojąć. Chemia jej nie pomogła.

Kiedy rodzice wrócili do domu bez Nuty, mama od razu zniosła jej posłanie do piwnicy. Potem siedzieli w fotelach i znieruchomiali patrzyli przed siebie. Przypominali dwie smutne chryzantemy. Milczałam razem z nimi; natężenia bólu nie dało się znieść. Miałam świadomość, że potrzebne jest działanie. Szczególnie tacie, któremu dwa miesiące wcześniej usuniętą gałkę oczną zaatakowaną czerniakiem. Tego krowoderskiego zucha biorącego życie za łeb była w stanie złamać śmierć ukochanego psa. To był piątek wieczór, w sobotę rano pojechałam z dziećmi i mężem do hodowli labradorów pod Krakowem. W internecie przeczytałam, że jest tam do kupienia czteromiesięczna, czarna jak smoła labradorka o malarskim imieniu Fini. Aksamitne szczenię, pachnące mlekiem i mokrą trawą wtulało się w moją szyję, kiedy jechaliśmy krętami drogami w stronę miasta. Jako pierwsza próg mieszkania przekroczyła Hanka. „Mamy dla was prezent - babciu, dziadku!” – krzyknęła z euforią. Za nią wparowałam ja z trzęsącę się ze strachu Fini. Rodzice zamarli. „Tak się nie robi” wycedził przez zęby tata. Zaczęłam tłumaczyć, że jak nie chcą, to oddamy, tak się umówiliśmy z hodowcą. „Tak też się nie robi” – skomentował. Mama w milczeniu zeszła do piwnicy po posłanie Nuty, by teraz służyło Fini.

Fini ojcu towarzyszyła jeszcze 1,5 roku. Czuła relacja - troszczyli się o siebie nawzajem. Ojciec zabierał Fini na wielokilometrowe spacery, a Fini, z merdającym ogonem, okazywała mu bezkres miłości. Potem łagodziła bezinteresownym istnieniem ból psychiczny towarzyszący dwóm chemiom. Dyscyplinowała – trącała nosem jego rękę, by skoro świt ruszali razem nad Wisłę. Ubierał kalosze i szedł. Z dnia na dzień wolniej. Pewnego dnia usiadła w drzwiach balkonowych. Spuściła łeb i patrzyła na dach zaparkowanego pod oknem auta swojego pana. Nie chciała jeść, nie chciała biegać, przestała merdać ogonem. Czekała na jego powrót – dzień, dwa, tydzień, miesiąc… Ktoś z nas je przeparkował, ale nic to nie dało. Długo, bardzo długo jeszcze patrzyła w puste miejsce po Citroënie, który, w dobrych czasach, robił charakterystyczne „pik”. Sygnał, na które reagowała psim pogo, wyrazem radości z tego, że pan już jest, że zaraz otworzy drzwi i ją wygłaska tak jak tylko on to potrafi.

« Poprzedni

Następny »

15.03.2016
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta