Do konsultacji zewnętrznych trafiło zarządzenie prezesa NFZ, zgodnie z którym dodatkowo finansowane będzie znieczulenie zewnątrzoponowe w trakcie porodu – powiedział w piątek (12 czerwca) Bartosz Arłukowicz. Rozwiązanie tego problemu obiecywał od trzech lat.
Porody od lat wyceniano tak samo – niezależnie od tego, czy rodząca otrzymywała znieczulenie, czy nie. – Od 2012 roku słyszymy zapowiedzi Bartosza Arłukowicza, że resort zapewni kobietom porody bez bólu. To samo wcześniej deklarowała z trybuny sejmowej Ewa Kopacz, kiedy była ministrem zdrowia. Już 19 lat trwa ta batalia – przypominał niedawno w rozmowie z mp.pl specjalista anestezjologii i intensywnej terapii Tomasz Langie. – Ale nie mamy więcej argumentów, skoro nie wystarcza fakt, że to przecież osobna procedura medyczna.
Teraz sytuacja ma się zmienić. – Efektem proponowanej regulacji będzie zwiększenie komfortu i bezpieczeństwa rodzących oraz ich dzieci, a także poprawa jakości usług związanych z porodem – zapewniał Arłukowicz, słowo w słowo za treścią komunikatu opublikowanego na stronie Funduszu. Zgodnie z zapowiedzią, prezes NFZ przekazał do konsultacji projekt zarządzenia dotyczącego lecznictwa szpitalnego.
Jak to ujęto w komunikacie, „zmiana wprowadzona projektowanym zarządzeniem dotyczy utworzenia odrębnego produktu rozliczeniowego do rozliczania znieczulenia stosowanego przy porodzie zakończonym drogami natury”.
„Świadczenie (...) zostało wprowadzone w celu zapewnienia właściwej dostępności do świadczeń opieki zdrowotnej związanych z porodem, w szczególności z zastosowaniem znieczulenia zewnątrzoponowego” – czytamy dalej na stronie Funduszu.
NFZ, pozostając przy swojej dotychczasowej narracji, zaznacza, że „co do zasady znieczulenie stanowi element postępowania medycznego wchodzącego w skład porodu, a jego koszt znajduje się w wycenie odpowiedniej jednorodnej grupy pacjentów (JGP)”. Przyznaje jednak, że „na przestrzeni ostatnich lat o prawie 40% wzrosła liczba porodów w znieczuleniu zewnątrzoponowym” i – co najważniejsze – „w opinii Funduszu niezbędne było stworzenie możliwości uzupełniającego rozliczenia kosztów znieczulenia w zakresie wykraczającym poza wartość zawierającą się w JGP”. Wartość świadczenia na poziomie 8 punktów (ok. 416 PLN) została zweryfikowana przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
– To słuszna decyzja – mówi w „Dzienniku Gazecie Prawnej” prezes fundacji Rodzić po Ludzku Joanna Pietrusiewicz. Z kolei Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego ma nadzieję, że pozwoli to ograniczyć zbyt wysoki odsetek wykonywanych cięć cesarskich. – Dostępne znieczulenie powinno wpłynąć na zmniejszenie liczby „cesarek” – przewiduje ekspert.
Problemem pozostaje jednak kwestia obsady anestezjologicznej. W rozmowie z dr. Tomaszem Langie pytaliśmy, czy zwiększenie (do 2 tys. zł) wyceny porodu rozwiąże problem niewystarczającej liczby anestezjologów i pielęgniarek anestezjologicznych. – Na pewno nie – zaznaczył anestezjolog. Jego zdaniem w przypadku małego szpitala położniczego, w którym dyżuruje tylko jeden anestezjolog (wyłącznie do znieczulania porodów), takie podniesienie wyceny może być satysfakcjonujące. – Ale w przypadku szpitala, w którym trzeba do tego stworzyć osobny etat dyżurowy (plus pielęgniarki anestezjologicznej), to nawet nie jest początek rozmowy – zaznaczył dr Langie.
Arłukowicz nie odniósł się do jeszcze jednej kwestii związanej z porodami: NFZ płaci tyle samo za cięcie cesarskie, co za poród siłami natury. – Nie trzeba być filozofem, żeby się domyślić, że „cesarka” to operacja, która wymaga większego zaangażowania personelu i większej ilości materiałów i sprzętu. Tymczasem wycena jest taka sama – przypominał dr Langie.
