W 2016 r. ze znieczulenia zewnątrzoponowego skorzystało 7,1% rodzących. Najczęściej w województwach mazowieckim, małopolskim oraz łódzkim. NFZ podkreśla, że z form łagodzenia bólu najczęściej korzystają ciężarne z dużych wojewódzkich miast – przede wszystkim ze stolicy, ale także z Krakowa oraz Łodzi – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.
Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Za znieczulenie przy porodzie od lipca 2015 r. NFZ płaci dodatkowo 416 zł. – W porównaniu z okresem przed zmianą zasad finansowania jest ich trzykrotnie więcej – tłumaczy Sylwia Wądrzyk, rzecznik NFZ. Jednak statystyki pokazują, że korzysta z nich mniej niż jedna na 12 kobiet, a ich liczba utrzymuje się na podobnym poziomie – w pierwszym roku od wejścia w życie nowych rozwiązań miesięcznie było wykonywanych ok. 1,6 tys. znieczuleń. Obecnie jest to ok. 1,7 tys.
Lecznice przyznają, że znalezienie anestezjologa i utrzymanie go nie jest tak proste. W placówkach, w których jest niewiele porodów rocznie, dodatkowa dopłata z NFZ nie starcza na sfinansowanie etatu dla specjalisty.
Z wyliczeń NFZ wynikało, że docelowo ze znieczuleń może skorzystać nawet 16% rodzących. Dlatego urzędnicy zakładali, że będą musieli w 2016 r. przeznaczyć na to świadczenie ok. 13 mln zł, a w następnym 12 mln zł (prognozowano spadek liczby narodzin). Tymczasem w ubiegłym roku sfinansowanie znieczuleń przy porodzie kosztowało NFZ jedynie 1,1 mln zł.
Liczba znieczuleń nie przełożyła się też na spadek cięć cesarskich. W 2014 r. było ich (przy porodach finansowanych z NFZ) – 36,7%, w 2015 r. – 37,1%, a w kolejnym– 37,4%.