Wiadomość o ciąży może zapoczątkować u kobiety kryzys psychiczny. Jeśli dodatkowo zostanie wtedy porzucona przez męża, partnera czy rodzinę lub straci pracę albo znajdzie się w innej trudnej sytuacji, to zrozumiałe, że się boi i nie wie, co zrobić – mówi Beata Śmigiera, prezes zarządu Stowarzyszenia Dwie Kreski.
Beata Śmigiera. Fot. arch. wł.
Katarzyna Sajboth-Data: Jaką pomoc oferuje Stowarzyszenie Dwie Kreski?
Beata Śmigiera: Nasze stowarzyszenie pomaga kobietom, które znalazły się z powodu ciąży w trudnej sytuacji. Prowadzimy ogólnopolski telefon zaufania (533 112 121, czynny codziennie w godzinach 18.00–23.00) dla kobiet, dla których wiadomość o ciąży okazała się trudna, zaskakująca czy przerażająca. Czasami kobiety potrzebują rozmowy, przeanalizowania swojej sytuacji, nazwania tego, czego doświadczają, a jeśli chcą skorzystać z naszego wsparcia, staramy się zapewnić im adekwatną pomoc.
Działamy jako wolontariusze; współpracują z nami doule, położne, prawnicy, psycholodzy, psychoterapeuci, doradcy zawodowi, asystenci rodzinni – nasze grono wciąż się powiększa. Każdej podopiecznej staramy się zapewnić w miejscu jej zamieszkania pomoc dwóch wolontariuszy, którzy towarzyszą jej w czasie ciąży i około 6 miesięcy po porodzie.
Czy współpracujecie również z ginekologami?
Głównie z położnymi zatrudnionymi w szpitalach, które po pracy znajdują czas i siłę na wolontariat i towarzyszą naszym podopiecznym. Dwóch położników-ginekologów zadeklarowało chęć nieodpłatnej pomocy, więc w trudnych przypadkach możemy się do nich zwrócić.
Jednocześnie tworzymy bazę położników-ginekologów, których moglibyśmy polecać podopiecznym. Chcemy, by znaleźli się w niej lekarze, którzy okażą zrozumienie i pomoc kobiecie w trudnym momencie jej życia. Niezależnie od tego, czy będą to wizyty odpłatne, czy też nie, zależy nam na zorganizowaniu takiej współpracy.
Czy może się do was zwrócić również ojciec dziecka, który chciałby porozmawiać o swojej nowej roli albo pomóc ciężarnej partnerce?
Oczywiście, czasami dzwonią do nas partnerzy ciężarnych lub ich rodzice. Jeśli możemy im jakoś pomóc, staramy się to zrobić, np. omówić sytuację, w której kobieta się znalazła, poznać jej historię i to, jakich trudności doświadcza. Zawsze jednak podkreślamy, że kobieta jest wolna i nikt nie może za nią decydować – ani partner, ani rodzice, ani my. Nie możemy też narzucać swojej pomocy, dlatego po takich rozmowach z bliskimi prosimy o kontakt bezpośrednio od kobiety. Dopiero podczas rozmowy z nią samą ustalamy, jakiej pomocy możemy udzielić i czy kobieta chce ją przyjąć.
Kiedy podopieczne nawiążą już z nami współpracę, obejmujemy wsparciem także ich rodziny, starsze dzieci czy też partnera. Pomoc ta jest kompleksowa, jak mówimy – „szyta na miarę” i dostosowana do określonej sytuacji.
Czy kobieta musi spełniać jakieś warunki, aby uzyskać pomoc stowarzyszenia?
Stowarzyszenie zostało stworzone dla kobiet, które zobaczyły dwie kreski na teście ciążowym, dlatego jedynym warunkiem jest bycie w ciąży, niezależnie od trymestru i innych okoliczności.
Kiedy zgłasza się do nas kobieta po porodzie albo poronieniu, kierujemy ją zazwyczaj w inne miejsce, bo pomoc w takich sytuacjach nie należy do zakresu naszego działania. Jeśli natomiast zdarzy się tak, że ciężarna będąca pod naszą opieką poroni, to oczywiście nie zostawiamy jej samej, tylko wspieramy do momentu, gdy odzyska równowagę i uzna, że nasza pomoc nie jest już konieczna.
Czy uzyskanie potrzebnej pomocy prawnej lub psychologicznej mogą utrudnić ograniczenia finansowe?
Absolutnie nie. Udzielamy pomocy bezpłatnie i współpracujemy ze specjalistami działającymi najczęściej pro publico bono. Wszystko zależy także od możliwości finansowych kobiety. Niektóre podopieczne mają stabilną sytuację materialną, a szukają pomocy, ponieważ bardziej zależy im na poleceniu np. sprawdzonego psychoterapeuty niż na opłaceniu wizyt u niego, ponieważ są w stanie zrobić to same.
Dla innych podopiecznych kwestie finansowe stanowią trudność; wówczas to my staramy się sfinansować ich potrzeby. Kiedy sytuacja wymaga na przykład konsultacji ze specjalistą, za którą trzeba zapłacić, bierzemy to na siebie.
W jaki sposób finansowana jest działalność stowarzyszenia?
Wyłącznie z darowizn jednorazowych i regularnych, jakie otrzymujemy od darczyńców, dzięki którym możemy zapewnić naszym podopiecznym odpowiednią pomoc. W zeszłym roku uzyskaliśmy status organizacji pożytku publicznego, co daje możliwość przeznaczania 1,5% podatku na naszą organizację. Mamy nadzieję, że pomoże to ustabilizować nasze finanse.
Jakimi wartościami i poglądami, poza inkluzywnością, kieruje się stowarzyszenie?
Najważniejsze wartości, jakimi się kierujemy, z pewnością obejmują inkluzywność, czyli dostępność dla każdej kobiety, a także wolność – bardzo nam zależy na tym, aby kobieta dokonywała wyborów w pełnej wolności, bez zewnętrznej presji. Pokazujemy różne rozwiązania wspierające ją w jej sytuacji; nie pomagamy w aborcji ani nie przekierowujemy do organizacji aborcyjnych, ale szanujemy zwracającą się do nas osobę i jej wybór niezależnie od tego, jaki by był.
Ważna jest dla nas także neutralność – nie uczestniczymy w debatach politycznych ani sporach światopoglądowych. Pytani, czy jesteśmy pro-choice czy pro-life, niezmiennie odpowiadamy, że jesteśmy pro-help – skupiamy się na pomaganiu. Dla wielu naszych wolontariuszy decydującym aspektem zaangażowania się w aktywność właśnie w naszym stowarzyszeniu, jest możliwość niesienia realnej pomocy konkretnym osobom.
Kierujemy się ponadto odpowiedzialnością – obejmujemy kobiety opieką, towarzyszymy im przez dłuższy czas i nie zostawiamy ich, nawet gdy sprawy się komplikują i pojawiają dodatkowe trudności. Kolejną wartością jest dyskrecja, w związku z czym dbamy o anonimowość naszych podopiecznych. Jeśli wyrażą na to zgodę, opowiadamy ich historie, ale są one tak zanonimizowane, żeby nie można było rozpoznać ich bohaterek. Cechuje nas także uważność zarówno na to, co dzieje się z samą kobietą, jak i na wpływające na nią okoliczności oraz jej realne potrzeby i możliwości.
Kto może zostać waszym wolontariuszem?
Każdy, kto ma czas i chęć, aby pomagać drugiej osobie. Dostępne są różne formy zaangażowania i każdy wolontariusz może zdecydować, która z nich będzie dla niego najlepsza. Aby zostać lokalnym wolontariuszem, czyli kimś, kto towarzyszy podopiecznej na co dzień, nie trzeba mieć specjalistycznych umiejętności, wystarczy być osobą pełnoletnią i chcieć poświęcić kilka godzin w tygodniu na pomaganie innym.
Natomiast wsparcie prawne, psychologiczne czy okołoporodowe zapewniają wykwalifikowani wolontariusze, pracujący zawodowo w poszczególnych obszarach. Wspomagają nas także osoby, które tworzą wewnętrzną strukturę stowarzyszenia, zajmując się administracją, finansami, szkoleniami, telefonem zaufania czy koordynacją pomocy. Mają one różne kompetencje, zawody i umiejętności.
Czy któraś z historii kobiet, którym udzieliliście wsparcia, szczególnie Panią poruszyła lub utkwiła w pamięci?
Bardzo ważna była dla mnie historia kobiety, która zgłosiła się do nas w 8. tygodniu nieplanowanej ciąży i wahała się, czy jej nie przerwać. Kiedy postanowiła urodzić dziecko, towarzyszyliśmy jej przez cały okres ciąży i pół roku po porodzie, więc w sumie około roku. Początek ciąży wiązał się z bardzo trudną sytuacją w jej życiu – została sama, nie miała wsparcia i bardzo się bała porodu z powodu traumatycznych doświadczeń związanych z narodzinami swojego pierwszego dziecka. Otoczyliśmy ją kompleksową opieką – prawną, okołoporodową i psychologiczną. Ponadto jedna z lokalnych wolontariuszek była psychologiem i jej pomoc okazała się bardzo znacząca. Obserwowaliśmy, jak nasza podopieczna się rozwija, a jej sytuacja normalizuje. Urodziła w bardzo bezpiecznych warunkach, w domu, wśród osób, które autentycznie ją wspierały. Niezwykle się w tym czasie zmieniła, rozwinęła skrzydła, nabrała pewności siebie. Często myślę o tej historii i pomocy, która rzeczywiście na nowo ukształtowała jej codzienność.
Takich opowieści jest wiele. Jakiś czas temu zgłosiła się kobieta, która została zupełnie sama, ponieważ jej mąż dowiedziawszy się o ciąży, wyprowadził się. Potrzebowała wsparcia i towarzyszenia w sytuacji, której się nie spodziewała. Miała już jedno dziecko, któremu chciała również zapewnić opiekę i bezpieczeństwo podczas swoich wizyt lekarskich, badań i samego porodu. Wolontariuszki bardzo się zaangażowały, zabezpieczyliśmy jej wszelkie potrzeby i otoczyliśmy pomocą jeszcze przez kilka miesięcy po porodzie; w tamtym momencie jej życia to wsparcie było kluczowe, zarówno dla niej samej, jak i dzieci.
Wydaje się, że kluczową kwestią w tych opowieściach jest towarzyszenie – zapewnienie kobiecie wsparcia w prozaicznych obowiązkach, zatroszczenie się o jej stan psychiczny i zapewnienie, że nie zostaje sama w sytuacji wywołującej u niej dezorientację i lęk.
Takie są nasze doświadczenia. Także wtedy, kiedy zgłaszają się podopieczne, które się wahają, jaką decyzję podjąć odnośnie do niespodziewanej ciąży.
Sama jestem mamą trójki dzieci, ale nie zdawałam sobie sprawy, że wiadomość o ciąży może zapoczątkować u kobiety kryzys psychiczny. Jeśli dodatkowo zostanie wtedy porzucona przez męża, partnera czy rodzinę lub straci pracę albo znajdzie się w innej trudnej sytuacji, to zrozumiałe, że się boi i nie wie, co zrobić.
Kiedy kobiety dzwonią na nasz telefon zaufania, opowiadają o swoim doświadczeniu, rozmawiają i zaczynają widzieć różne rozwiązania lub scenariusze. Jeśli decydują się urodzić dziecko, wiedzą, że udzielimy im kompleksowej pomocy i będziemy im towarzyszyć zarówno w czasie ciąży, jak i po porodzie, że nie będą same, bo my będziemy obecni w tym trudnym, a zarazem ważnym momencie ich życia.
Czy okres opieki zawsze kończy się w 6. miesiącu życia dziecka, czy zdarzają się sytuacje, kiedy jest przedłużony?
Około 3. miesiąca po porodzie weryfikujemy potrzebę kontynuowania pomocy. W pewnym momencie trzeba wziąć życie w swoje ręce i każda z naszych podopiecznych do tego dojrzewa. Wówczas już nie potrzebuje naszego wsparcia.
Najczęściej 6. miesiąc jest czasem, kiedy układają się sprawy rodzinne i zawodowe, następuje pewna adaptacja do nowej sytuacji, a kobieta czuje się coraz pewniej z każdym dniem, aż dochodzi do wniosku, że nasza obecność nie jest jej już potrzebna. My towarzyszymy jej na pewnym etapie drogi.
Niektórzy wolontariusze zaprzyjaźnili się ze swoimi podopiecznymi lub utrzymują z nimi sporadyczny kontakt, ale zależy nam na tym, by kobiety po otrzymaniu naszej pomocy nie czuły, że utknęły w jakichś strukturach i powiązaniach, by były wolne. Zdarza się, że to podopieczne przysyłają nam zdjęcia np. z pierwszych urodzin dziecka, co jest niezwykle wzruszające.
Ilu kobietom już pomogliście?
Udzieliliśmy pomocy ponad 250 kobietom; w tym roku aktywnie wspieramy 40 podopiecznych. Niektóre z nich zgłosiły się w tamtym roku i nadal im towarzyszymy.
Z jakimi wyzwaniami, trudnościami i potrzebami zmaga się obecnie Stowarzyszenie Dwie Kreski?
Zasadniczą potrzebą jest stabilne zaplecze finansowe, co stanowi wyzwanie, ponieważ najważniejsza jest dla nas możliwość udzielenia odpowiedniej pomocy zgłaszającym się do nas kobietom i uniknięcie sytuacji, w której któraś z nich ucierpiałaby z powodu braku funduszy.
Niejednokrotnie znaczną trudnością bywa konfrontacja z zawiłościami polskiego prawa i sposobami funkcjonowania instytucji państwowych. Kiedy towarzyszymy kobietom przebywającym w domu samotnej matki, które starają się o mieszkanie socjalne, obserwujemy, jak bardzo przedłużają się te procedury. Czasem zgłaszają się do nas kobiety pochodzące z innych krajów niż Polska, ale jeśli nie mają karty pobytu czy ubezpieczenia, udzielenie im pomocy jest bardzo utrudnione.
Czy pracownicy oddziałów ginekologicznych i położniczych wiedzą o działalności stowarzyszenia?
Niestety jeszcze nie. Stowarzyszenie istnieje od niedawna, a przez pierwsze 2 lata tworzone było zaledwie przez kilkanaście osób. Dopiero około 2020 roku zaczęły się wyłaniać struktury udzielanej przez nas pomocy.
Niedawno w kilku miastach nasi wolontariusze przeprowadzili rozmowy w szpitalach, głównie z położnymi, które z zaciekawieniem przyjęły informacje o naszej działalności i prosiły o więcej szczegółów, by mogły przekazywać je kobietom. Bardzo nam zależy, aby wiadomości o nas dotarły do szpitali i gabinetów, aby nie tylko położne, ale także ginekolodzy – pierwsi specjaliści, do których zgłaszają się kobiety w ciąży – mogli zaproponować naszą pomoc potrzebującym pacjentkom. My dopiero zaczynamy…
Rozmawiała Katarzyna Sajboth-Data
Beata Śmigiera – od 2 lat wolontariuszka telefonu zaufania i koordynatorka pomocy Stowarzyszenia Dwie Kreski, od roku prezes zarządu; prywatnie żona, mama dwójki nastolatków i przedszkolaka, z pasji pedagog specjalny, logopeda i trener umiejętności psychospołecznych.
Stowarzyszenie Dwie Kreski
- www.dwiekreski.pl
- kontakt@dwiekreski.pl
- KRS: 0000837345
- nr konta bankowego:
37 1160 2202 0000 0003 8906 3161
Dla kobiet
- telefon zaufania 533 112 121, codziennie w godzinach 18.00–23.00
- pomoc@dwiekreski.pl