W stacjach sanitarno-epidemiologicznych w całym kraju rozpoczęły się dyżury grzyboznawców. Jednak w Lubuskiem, Warszawie ani Kielcach dotąd nikt nie pytał o poradę - donosi "Rzeczpospolita". Tymczasem z danych Państwowej Inspekcji Sanitarnej wynika, że w 2011 r. w Polsce były 32 przypadki zatruć różnymi grzybami, w tym 20 muchomorami sromotnikowymi.
- W ubiegłym roku pierwsza osoba przyszła do nas już w maju. A od sierpnia do października 2011 przeglądaliśmy grzyby 12 osób - mówi Dorota Gontar z zielonogórskiego sanepidu.
- W tym roku nikt nie przyniósł do nas jeszcze swoich zbiorów. To nieco niepokojące, zważywszy, że w kraju są już pierwsze ofiary zatruć - mówi Joanna Ciborowska z kieleckiego sanepidu. Wspomina, że w 2010 r. zbiory przyniosło do nich 42 grzybiarzy, a w 2011 już tylko siedmioro.
Lekarze rodzinni z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia jak co roku apelują, by dorośli nie pozwalali dzieciom jeść grzybów, gdyż dziecięcy organizm nie jest w stanie ich strawić.
Pierwszą czynnością przy podejrzeniu zatrucia grzybami powinno być wywołanie wymiotów. Chodzi nie tylko o usunięcie resztek grzybów z żołądka, ale także o uzyskanie materiału do badania, który pozwoli na identyfikację substancji toksycznych zawartych w grzybach. Dalsze leczenie powinno być prowadzone w szpitalu - przypomina Iwona May, wiceprezes PPOZ.
Barbara Rodziewicz z Poznania miała styczność z zatruciami po grzybobraniu już kilkakrotnie: - Większość zatruć grzybami, w tym niemal wszystkie zakończone zgonem, są spowodowane spożyciem muchomora sromotnikowego. Wynika to również z tego, że zanim chory trafi do lekarza, mija sporo czasu, a czas jest tu wielkim sprzymierzeńcem. Dlatego musimy pamiętać, że są grzyby, które dają objawy zatrucia późne - do nich należy właśnie muchomor sromotnikowy. Dopiero po kilkunastu godzinach od jego spożycia występują zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Po przejściowej poprawie, po 2-3 dniach pojawiają się objawy takie jak żółtaczka, zaburzenia krzepnięcia krwi, ostre uszkodzenie wątroby i nerek. Wtedy jedynym ratunkiem może być przeszczep wątroby - podkreśla lekarka.