NFZ chce zniechęcić chorych do usuwania zaćmy za granicą. Tak zmienił zasady rozliczania operacji, żeby nie opłacało się wyjeżdżać – pisze „GW”.
Fot. pixabay.com
Leczenie za granicą jest możliwe dzięki unijnej dyrektywie o transgranicznej opiece medycznej. Mówi ona, że jeśli w kraju są kolejki, to mamy prawo leczyć się w innym państwie UE i dostać za to zwrot pieniędzy: dokładnie tyle, ile leczenie kosztuje w kraju. W Polsce największe są kolejki do operacji zaćmy.
1 lipca weszły w życie nowe zasady rozliczania operacji zaćmy. Kwota za zabieg została rozbita na dwie części: 1860 zł NFZ będzie płacił teraz za samą operację, a kolejne 465 zł za poradę, która ma być w 14-28 dni po niej w szpitalu, w którym pacjent był operowany. A to znaczy, że chorzy, którzy pojechali na operację do innego kraju, będą musieli jechać tam jeszcze raz albo 465 zł dopłacą z własnej kieszeni. – Zmiana jest przeciw wyjazdom, ale nie jest sprzeczna z unijnymi przepisami – uważa Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia.
Prof. Marek Rękas, krajowy konsultant w dziedzinie okulistyki, tłumaczy zmianę: – Dzięki wizycie pooperacyjnej zmniejszy się o kilkaset tysięcy osób kolejka do pozaszpitalnych poradni, do których teraz trafiali pacjenci po zabiegu. Poza tym ta wizyta jest tak wyceniona, by dostać sprawozdania ze szpitali: jaki był wynik operacji, czy były powikłania. To rozwiązanie zmierzające do oceny jakości. Po roku będzie można ocenić ośrodki. To główny cel, a nie walka z wyjazdami.