×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Pigułka szczęścia

Renata Kołton
Kurier mp.pl

Co roku kilkaset kobiet decyduje się na pozostawienie noworodka na oddziale. – Przedłużenie kontaktu dziecka z matką biologiczną to dla niego ogromny potencjał. Niestety do polskich szpitali trudno przebić się z wiedzą psychologiczną – mówi Joanna Gabańska, Dyrektor krakowskiego Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci.

Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta

Renata Kołton: Decyzja o pozostawieniu dziecka w szpitalu musi być niezmiernie trudna. Czy kobiety, które noszą się z takim zamiarem, sygnalizują to w otwarty sposób?

Joanna Gabańska: Na ogół kobiety o tym mówią. Zdarza się, że nawet otwarcie manifestują fakt, że dziecko ich nie interesuje, że nie mają ochoty się nim zajmować. Jednak forma, w jakiej komunikują, że chcą zostawić dziecko, z reguły nie wynika z ich rzeczywistej niechęci do niego czy braku wrażliwości macierzyńskiej. Spowodowana jest sytuacją kryzysową, w której się znalazły.

Kobiety te doświadczają dylematu decyzji o losie dziecka. Nie panują nad przytłaczającymi je, przerażającymi emocjami, które się w tej sytuacji gwałtownie pojawiają. Jeśli nie uzyskają odpowiedniego wsparcia, radzą sobie w ten sposób, że albo tłumią te trudne emocje, albo całkowicie je wypierają. Każdy z nas w sytuacji dużego przytłoczenia emocjonalnego stosuje podobne mechanizmy obronne. Lekceważymy problem, udajemy, że coś nas nie obchodzi, wyśmiewamy sytuację bądź zamykamy się w sobie. Często w sytuacjach kryzysowych mamy też skłonność do reagowania agresją. Także u matki myślącej o pozostawieniu dziecka pojawiają się niejednokrotnie reakcje agresywne. Może ona zacząć krzyczeć: „Dajcie mi spokój! Chcę to zrobić i już!”. Kobieta stara się bowiem ukryć bardzo silne poczucie winy i bezradności.

Psycholodzy opisują również tzw. formację reaktywną, czyli zespół reakcji zupełnie przeciwstawnych do prawdziwych emocji, które przeżywamy w bardzo trudnych, kryzysowych i przedłużających się w czasie sytuacjach życiowych. Taki zespół reakcji może też dotyczyć tych kobiet, które często wewnątrz są poranionymi dziewczynkami, spragnionymi uczucia, miłości, stabilnej więzi. Na zewnątrz prezentują się natomiast jak osoby beztroskie, które tylko bawią się życiem i pokazują, że są skupione wyłącznie na sobie.

Jak w takiej sytuacji powinien reagować personel szpitala?

Pracownicy szpitala, którzy stykają się z taką sytuacją powinni mieć świadomość, że zachowanie takiej matki nie odzwierciedla jej prawdziwych emocji. Jest maską, którą nakłada kobieta, aby poradzić ze swoimi prawdziwymi uczuciami, które są dla niej zbyt trudne do przyjęcia. W szpitalu powinny zostać stworzone odpowiednie warunki do tego, aby kobieta, w neutralnych okolicznościach, mogła powiedzieć o swojej decyzji. Kiedyś na oddziałach położniczych byli dostępni pracownicy socjalni. Ich zadaniem było rozpoznanie takiej kobiety i udzielenie jej wsparcia. Teraz nie w każdym szpitalu tak jest.

Z mojej wiedzy wynika też, że większość oddziałów położniczych nie zatrudnia psychologa (i to odpowiednio przygotowanego do specyfiki pracy). I tak naprawdę nie wiadomo, kto mógłby się takiego zadania podjąć. Na podstawie analizy obecnych praktyk na oddziałach położniczo-ginekologicznych doszliśmy w naszym ośrodku do wniosku, że taką wstępną terapeutyczną rolę mogłaby spełniać położna.

W tym roku po raz pierwszy prowadzę zajęcia dla położnych i widzę, że większość z nich bardzo przychylnie podchodzi do tego zagadnienia. Mam jednak sygnały, że nawet położne z dłuższą praktyką niewiele wiedzą na temat praktycznej możliwości udzielania wsparcia. Reagują więc intuicyjnie, zgodnie z własnym wyczuciem. Sytuacja niewiedzy, niezrozumienia, jest dla większości z nas, także dla położnych, bardzo obciążająca, dlatego na ogół staramy się jej unikać.

Część z nich automatycznie się więc wycofuje. Robią to, co należy do ich obowiązków z punktu widzenia medycznego, a kobieta psychologicznie zostaje sama. Zarówno ta, która zachowuje się agresywnie, jak i ta, która płacze. Pewien odsetek kobiet reaguje bowiem depresyjnie. A w tej sytuacji potrzebny jest specyficzny kontakt terapeutyczny. Mamy bowiem do czynienia z pacjentką w sytuacji kryzysu psychologicznego. Rolę, jaką mogłyby wówczas spełniać położne, nazwałam rolą pierwszego terapeutycznego kontaktu z matką.

Na czym dokładnie miałaby taki kontakt polegać?

Podstawową zasadą w tej relacji jest unikanie oceniania. Kobieta, która nosi się z zamiarem pozostawienia dziecka, oceniana jest przez społeczeństwo bardzo negatywnie. Jest postrzegana jako osoba zła czy grzeszna. Takie postawy widoczne są także wśród pracowników szpitala. Jedna z matek powiedziała mi, że od pani ginekolog usłyszała: „nawet suka nie zostawia swoich szczeniąt”.

Naturalne jest, że już samo zachowanie takiej matki może wzbudzać złość. Jej postawa wobec dziecka narusza nasze podstawowe wartości moralne i budzi reakcję oceniającą. Należy jednak opowiedzieć sobie na pytanie, komu taka ocena służy. Czy w czymkolwiek pomoże matce oraz jej dziecku? Czy wesprze pozytywną postawę matki wobec dziecka? Na ogół taka ocena bardziej służy oceniającym. Pozwala nam postrzegać siebie jako osoby moralnie wyższe, które nie godzą się na takie zachowanie, i które same nigdy by tak nie postąpiły. Wzmacnia nasze poczucie własnej wartości. Ale tak naprawdę nie wiemy, jak byśmy się zachowali w takich okolicznościach, w jakich znalazła się ta matka.

Co jeszcze można zrobić w warunkach szpitalnych?

Terapeutyczne postępowanie z matką powinno być skupione wokół zrozumienia. Jeżeli jest ono autentyczne, ma bardzo leczniczy charakter. Bardzo ważne jest pokazanie kobiecie, że dostrzega się jej emocjonalny i życiowy trud. Spada wówczas maska mechanizmów obronnych, które chronią ją przed całkowitym rozbiciem. Nawet aroganckie, skłonne do wulgarności czy agresywności kobiety zaczynają pokazywać swój ból i cierpienie. Czują bowiem, że mogą komuś zaufać i nie zostanie to wykorzystane aby je mocniej zranić.

Kobietę należy wysłuchać i starać się wzmocnić jej macierzyński potencjał poprzez ukazanie wartości wczesnej opieki nad dzieckiem. W żaden sposób nie należy namawiać jej do tego, aby chciała dziecko zatrzymać. Należy jednak zachęcać ją do opieki nad noworodkiem na tyle, na ile czuje się na siłach. Położna powinna starać się pokazać matce, że jest ona w stanie zaopiekować się dzieckiem, i że nawet jeżeli podejmie później decyzję o pozostawieniu go w szpitalu, to w ciągu tych pierwszych tygodni życia, poprzez kontakt z dzieckiem w szpitalu, a potem w rodzinie zastępczej czy placówce opiekuńczej, może przekazać mu niesamowity dar na przyszłość. Może wyposażyć je w potencjał, który jest później nie do zastąpienia.

Należy być jednak przygotowanym na to, że pomimo zrozumienia i okazanej życzliwości reakcja kobiety może być nacechowana agresją, złością czy wręcz wulgarnością. Trzeba się wówczas zdystansować. Nie jest to bowiem intencjonalny atak na osobę chcąca udzielić wsparcia, tylko na sytuację, która kobietę przerasta. We wszystkich zawodach, w których ma się kontakt z ludźmi w trudnych sytuacjach, trzeba mieć duży dystans do samego siebie. Pacjenci nieraz potrafią ranić. Aby uniknąć poczucia zranienia potrzebna jest dojrzałość i wewnętrzna stabilność. Ważna jest też wiedza i odpowiedni trening psychologiczny.

Wspomniała Pani, że w ciągu pierwszych tygodni życia matka może przekazać dziecku niesamowity potencjał na przyszłość. W jaki sposób ta wczesna relacja wpływa na dalszy rozwój dziecka?

Dziecko ma niejako „zapisaną w mózgu” matkę w postaci biologicznej. Zna jej zapach, smak, bicie serca. Nawiązanie pozytywnej więzi z matką po porodzie, otrzymywanie od niej sygnałów potwierdzających, że dziecko jest dla niej ważne, buduje u niego pierwotną matrycę pozytywnego postrzegania świata, w tym zwłaszcza świata społecznego. Dla tak małego dziecka przedłużenie kontaktu z matką biologiczną jest niesamowitym potencjałem do budowania w przyszłości dobrych, satysfakcjonujących relacji z innymi ludźmi. Potwierdzają to badania neurobiologiczne i psychologiczne, które pokazały, w jaki sposób mózg dziecka reaguje na budowanie i zrywanie więzi.

Właściwe odpowiadanie matki na sygnały przesyłane przez dziecko ma fundamentalne znaczenie dla ukształtowania się podstawowej matrycy więzi w jego umyśle, czyli wykształcenia przez dziecko bezpiecznego stylu przywiązywania się oraz podwalin podstawowego pozytywnego sposobu odbioru świata. Dziecko tworzy sobie ogólne przekonanie, że świat jest mu przychylny.

Dlatego tak ważne jest, aby atmosfera w szpitalu, jak również w pozostałych instytucjach, z którymi taka kobieta ma kontakt (np. w trakcie dopełniania procedury zrzekania się praw rodzicielskich), sprzyjała wspieraniu jej potencjału macierzyńskiego. Wpływała na matkę w taki sposób, aby ta chciała podtrzymać kontakt z dzieckiem do momentu podjęcia ostatecznej decyzji. Taka więź, trwająca nawet tylko 2–3 tygodnie, ma dla dziecka ogromne znaczenie. Matka opiekująca się nim po porodzie wyposaża je bowiem w „pigułkę szczęścia” na jego dalsze życie.

Biologiczną matkę może w takich okolicznościach zastąpić inna osoba, która przejmie jej rolę. Dla dziecka zawsze jest to trudniejsza sytuacja, ale jeśli będzie czuło akceptację, to utratę matki dość szybko zrównoważy. Na oddziale szpitalnym trudno jednak znaleźć taką osobę. Noworodek leży więc nawet przez 3–4 tygodnie bez stałej opieki. Dlatego naprawdę warto zachęcać matkę do jak najczęstszych odwiedzin, zarówno w szpitalu, jak i w rodzinie zastępczej, do której następnie dziecko może trafić.

Matka, która decyduje się oddać dziecko, może bronić się przed nawiązaniem z nim więzi, wierząc, że wtedy łatwiej będzie jej znieść rozstanie. Zdarza się, że kobieta nawet nie chce zobaczyć dziecka po porodzie.

Tak, taka postawa spowodowana jest lękiem przed przywiązaniem się do dziecka. Kobieta boi się, że jeśli będzie miała z nim kontakt, to potem nie będzie w stanie go zostawić. Unikanie kontaktu z dzieckiem jednak w żaden sposób jej nie pomoże. Nie uchroni jej przed doświadczeniem straty. Kobieta po decyzji o oddaniu dziecka wchodzi w psychologiczny proces żałoby. Jeśli nie przeżyje go właściwie, może to prowadzić nawet do zaburzeń jej osobowości.

Wyparte uczucia w niej pozostaną i będą skutkować problemami w dalszym budowaniu relacji z innymi ludźmi. Takie matki bardzo często popadają w stany depresyjne, pojawia się u nich poczucie bezsilności i bezradności. Tracą wszelką inicjatywę. Mają wrażenie, że świat może już z nimi zrobić wszystko, że nie mają na nic wpływu. Istotne jest więc także wsparcie psychologa, który być może jeszcze w szpitalu mógłby uświadomić matce skutki odrzucenia możliwości nawiązania więzi z dzieckiem. Pomóc jej zrozumieć, że ofiarując dziecku tyle, ile może, sama lepiej poradzi sobie z jego utratą. W takiej kobiecie zostanie bowiem przekonanie, że mogła coś swojemu dziecku dać, dzięki czemu sama wyjdzie z tej sytuacji silniejsza. Nie będzie samej siebie postrzegać wyłącznie jako ofiary wydarzeń, które dzieją się wokół niej.

Duże znaczenie ma również fakt, że kobieta uzyska wsparcie od przedstawicieli instytucji, jakimi są dla niej położna czy psycholog na oddziale szpitalnym. U takiej matki wytwarza się wówczas zrąb zaufania do całego systemu instytucjonalnego. I być może dzięki temu sama zgłosi się później po pomoc, np. do pracowników Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR), i – co bardzo istotne – dopełni wszelkich formalności związanych ze zrzeczeniem się praw do opieki nad dzieckiem.

Jakich procedur musi dopełnić matka, aby formalnie zrzec się prawa do opieki nad dzieckiem?

Zgodnie z nową Ustawą o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, która obowiązuje od 2012 roku, kwestie formalne związane z opieką nad dzieckiem przejęły Powiatowe Centra Pomocy Rodzinie (PCPR). W Krakowie funkcję tę pełni Dział Pomocy Dzieciom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej (MOPS). Kobieta, która zdecydowała się pozostawić dziecko w szpitalu, ma obowiązek zgłosić w odpowiedniej placówce, że chciałaby zrzec się praw rodzicielskich i oddać je do adopcji. Musi także wyrobić dziecku akt urodzenia i wystąpić o nadanie mu numeru PESEL.

Jeśli dopełni tych procedur, dziecko będzie mogło od razu trafić do Pogotowia Rodzinnego, czyli krótkoterminowej rodzinny zastępczej. Po 6. tygodniach od porodu matka ma możliwość zrzeczenia się swoich praw rodzicielskich przed sądem. W załatwianiu tych formalności, w tym zgłoszeniu się do sądu, może zwrócić się po pomoc do pracownika PCPR-u właściwego ze względu na miejsce urodzenia dziecka.

Kobieta ma więc sześć tygodni, nim ostatecznie będzie mogła zrzec się praw rodzicielskich. W tym czasie może więc zmienić swoją decyzję.

Te sześć tygodni zostało wyznaczone m. in. z powodów czysto fizjologicznych. Po okresie około 5. tygodni od porodu następuje stabilność hormonalna, która przekłada się na spokojniejsze, bardziej racjonalne podejmowanie decyzji. Jest to też czas dany matce, aby mogła zorientować się, gdzie może uzyskać wsparcie. Może okazać się, że np. jej własna rodzina będzie chciała udzielić jej pomocy i dziecko ostatecznie z nią zostanie.

Gdy kobieta odpowiednio wcześniej uzyska pomoc, zawsze jest szansa, że może zmienić decyzję. Dotyczy to szczególnie tych matek, które nie są z bardzo dysfunkcjonalnego środowiska, ale ich decyzja wynika np. ze wstydu czy lęku. Dzięki wsparciu mogą uzyskać większą pewność siebie. W wielu krajach istnieje bardzo dobrze rozwinięty system opieki nad matką i dzieckiem. W polskiej rzeczywistości niestety wygląda to źle. Zamysł ustawy, o której wspomniałam, był słuszny. Planowano stworzyć oddzielną instytucję, PCPR razem z działem Pieczy Zastępczej, który miał się zajmować pomocą rodzinie, w tym również matkom zrzekającym się praw rodzicielskich. W praktyce obowiązki te zostały najczęściej przypisane do Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej, albo PCPR stanowią część Starostwa.

Dla żadnej z tych instytucji nie jest to zadanie priorytetowe. Często same warunki lokalowe nie dają możliwości przeprowadzenia chociażby spokojnej, dyskretnej rozmowy. W takim MOPS-ie jest jeden pokój, w którym stoi sześć biurek, gdzie ciągle dzwonią telefony i cały czas przechodzą interesanci. Wyobraźmy sobie pośród tego wszystkiego kobietę w ciężkim kryzysie psychologicznym, płaczącą. Panie urzędniczki czasem wychodzą z nią porozmawiać pod ubikację, koło windy, gdzie jest jedyny spokojniejszy kąt.

Urzędnicy nie mają też odpowiednio dużo czasu. Tego rodzaju kontakt z instytucją może okazać się dla kobiety zbyt dużą traumą, i może nie zgłosić się po raz kolejny, aby uregulować wszystkie formalności.

Przed wprowadzeniem obecnej ustawy mięliśmy do czynienia z jeszcze jednym kuriozalnym przepisem. Matka była zobowiązana do opłacania pobytu dziecka w placówce. Aby ustalić jej dochody i zwolnić ją z tego obowiązku, MOPS przeprowadzał wywiad środowiskowy. Wtedy np. sąsiedzi dowiadywali się o jej sytuacji. Dziś na szczęście wystarczy jedynie pisemne oświadczenie matki o swoich dochodach.

W jakich okolicznościach kobiety decydują się oddać dziecko?

Najczęściej taka decyzja podejmowana jest z powodu życiowej niezaradności i braku możliwości znalezienia wsparcia w swoim najbliższym środowisku rodzinnym czy społecznym. Psychologiczna niezaradność matki spowodowana jest na ogół uwarunkowaniami środowiskowymi, w jakich ta kobieta żyje. Zazwyczaj brakuje jej właściwych wzorców, a te niewłaściwe przekazywane są już z pokolenia na pokolenie. Ojciec dziecka, najczęściej partner kobiety, przeważnie całkowicie zawodzi, podobnie jak reszta rodziny. Często nieudolni wychowawczo rodzice nie mają siły ani środków, aby córce pomóc. Kobieta nie ma gdzie znaleźć oparcia. Najczęściej ciążę ukrywa.

Jest też pewien odsetek kobiet, które są psychicznie bądź osobowościowo zaburzone. Czasami mamy do czynienia z zaburzeniami w wyniku nadużywania alkoholu bądź narkotyków. Zdarzają się też kobiety z tzw. normalnych rodzin. Bywa, że ciąża jest wynikiem krótkotrwałego związku i nie jest akceptowana przez rodziców kobiety. Taka dziewczyna czuje się bardzo zawstydzona, boi się reakcji rodziców i również ciążę ukrywa.

Czy za wszelką cenę powinniśmy dążyć do tego, aby dziecko pozostało z matką?

Z doświadczeń ośrodków adopcyjnych jednoznacznie wynika, że najlepszą dla dziecka jest rodzina naturalna, ale w miarę dobrze funkcjonująca. Jeżeli rodzina jest poważnie dysfunkcyjna, bez realnych szans na zmianę, to zawsze lepsza jest dobrze funkcjonująca rodzina adopcyjna. Z patologii trzeba dziecko wyrywać. I powinno się to zrobić jak najwcześniej. Najlepiej jeśli adopcja nastąpi przed ukończeniem przez dziecko trzeciego roku życia. Wynika to z pewnych psychicznych prawidłowości rozwoju dziecka. Około trzeciego roku życia u dziecka kształtuje się już poczucie stałości obiektu, także obiektu opiekuńczego, czyli osoby, która się nim zajmuje.

W późniejszym wieku trudniej jest zbudować podstawową relację z nowymi opiekunami, wymaga to większych starań z ich strony. Na zdolność dziecka do budowania więzi wpływa m. in. ta, poprzednio omawiana, najwcześniejsza opieka macierzyńska matki biologicznej.

Jeśli matka nie zrzeknie się praw, o ile wydłuża to procedurę adopcyjną?

Jeżeli matka nie zrzeknie się praw rodzicielskich jest poszukiwana przez sąd, który, jeśli zna adres kobiety, musi podjąć trzy próby wezwania jej do stawiennictwa. Brak odzewu z jej strony skutkuje pozbawieniem władzy rodzicielskiej. W przypadku braku możliwości nawiązania kontaktu, kobieta jest poszukiwana poprzez publikację w mediach, najczęściej w prasie, a potem ustanawiany jest dla niej kurator, jako dla osoby nieznanej z miejsca pobytu. Następnie jest ona pozbawiana władzy rodzicielskiej. Szybkość działania zależy od sprawności sądu. Średnio te procedury trwają około pół roku. Dla dziecka jest to bardzo znaczący okres czasu.

Jako osobę właściwą dla tego pierwszego terapeutycznego kontaktu z matką wskazuje Pani położną. Dlaczego nie na lekarza?

Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby zarówno położne, pielęgniarki, jak i lekarze mieli świadomość tego, co tak naprawdę dzieje się z taką kobietą. Myślę jednak, że lekarzom trudniej jest przyjąć równorzędną, partnerską postawę wobec pacjentów. Często bywają też w swoich ocenach moralnych bardzo radykalni. Położna jest społecznie i emocjonalnie bliższa kobiecie.

Zachowanie pracowników szpitala, umiejętność właściwego reagowania w takich okolicznościach jest dziś raczej kwestią indywidualnej wrażliwości. A powinno być częścią profesjonalnego wyposażenia personelu medycznego, tak jak ma to miejsce w wielu krajach zachodnich czy w Stanach Zjednoczonych, gdzie personel medyczny regularnie szkoli się w tym zakresie.

Do polskich szpitali trudno jednak przebić się z wiedzą psychologiczną. Nawet pomimo tego, że w tym przypadku mamy do czynienia z jednym z podstawowych elementów tzw. sytuacji okołoporodowej, która w całokształcie wpływa bezpośrednio na kształtowanie mózgu nowonarodzonego dziecka. Jest to więc również czysta neurobiologia, nie tylko psychologia.

Rozmawiała Renata Kołton

Mgr Joanna Gabańska jest dyrektorem krakowskiego Ośrodka Adopcyjnego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci (TPD), psychologiem, pedagogiem specjalnym, psychoterapeutą psychodynamicznym w trakcie szkolenia w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym. Nauczyciel mianowany, posiada doświadczenie w diagnozie i terapii dzieci i młodzieży z deficytami rozwojowymi, w diagnozie i terapii dorosłych z zaburzeniami osobowości, oraz w diagnozowaniu i wspieraniu rodzin dzieci z zaburzeniami rozwojowymi, doświadczenie w prowadzeniu zajęć ze studentami psychologii i kierunków pedagogicznych oraz w nadzorze nad pracą ośrodków adopcyjnych w Krakowie.

23.09.2014
Zobacz także
  • Małżeństwo w obliczu niepłodności
  • Interakcja matka–dziecko w czasie ciąży
  • Ciąża w życiu kobiety
  • Przygotowanie do rodzicielstwa w aspekcie psychologicznym i społecznym
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta