Sposób informowania małżonków o prawdopodobieństwie powodzenia wspomaganego rozrodu jest zarówno "zachętą" do dalszych prób, jak i kolejnym źródłem stresu – mówi dr Iwona Przybył.
fot. freeimages.com
– To społeczeństwo ustala kategorie cech, które są postrzegane jako normalne i naturalne. A więc decyduje też o tym, kto zostanie dewiantem – przeczytaj pierwszą część wywiadu z dr Iwoną Przybył.
– Kiedy kobieta dowiaduje się, że ma problemy z zajściem w ciążę, podaje w wątpliwość swoją kobiecość, czasami nawet człowieczeństwo – przeczytaj drugą część wywiadu z dr Iwoną Przybył.
Jakub Grzymek: Jak osoby niepłodne próbują radzić sobie z niepłodnością? Czy adopcja jest sposobem radzenia sobie z problemem?
Dr Iwona Przybył, socjolog: Można wskazać kilka sposobów. Wybór strategii zależy od osobowości osób niepłodnych, poczucia własnej wartości, samooceny i relacji z innymi ludźmi. Znaczenie ma także posiadanie grup wsparcia.
Pierwszym sposobem jest wspomniane manipulowanie informacjami o sobie. Polega na selektywnym ujawnianiu problemów lub ich całkowitym ukrywaniu – zgodnie z założeniem, że jeżeli się o czymś nie mówi, to problem nie istnieje. Drugą metodą jest poddawanie się procedurom wspomaganej prokreacji – zwłaszcza kobiety są bardziej zdeterminowane w tym zakresie. Kolejnym sposobem jest właśnie adopcja dziecka.
Strategią w tym przypadku jest nie tyle sama adopcja, co udawanie ciąży lub zmiana miejsca zamieszkania rodziny. Unika się tym sposobem bezdzietności, ale niestety nie leczy bezpłodności. Metodą jest także unikanie spotkań z kobietami spodziewającymi się dziecka czy pracy w zawodach, które wymagają bliskiego kontaktu z małymi dziećmi. Wspomnianym już sposobem jest konstruowanie ja–idealnego, czyli potencjalnej tożsamości przyszłego rodzica.
Wspomniała Pani, że osoba, u której zdiagnozowano niepłodność, stoi w obliczu poważnego, generującego napięcie dylematu, dotyczącego kontrolowania informacji o swoim problemie. Jak może to na nią wpływać?
Długotrwałe zaprzeczanie, negowanie, a zwłaszcza ukrywanie diagnozy, może skutkować tym, co samonaznaczanie, czyli naruszonym obrazem własnej osoby i poczuciem mniejszej wartości, a ponadto: nerwicą, stanami niepokoju, niepewnością, tłumieniem reakcji uczuciowych, czy wewnętrznym skrępowaniem. Ostrożność w tym przypadku może graniczyć z lękliwością.
Niepłodność rzutuje na relacje małżonków. W rozprawie doktorskiej pisała Pani, że typ bezdzietności nie ma związku z nasileniem współdziałania małżonków. A jakie zmiany w ich relacji mogą następować w wyniku diagnozy niepłodności? Czy rodzaj bezdzietności ma związek z występowaniem konfliktów w małżeństwie?
Wyniki moich badań pokazały, że typ bezdzietności (pary niepłodne versus odraczające lub negujące prokreację) ma istotny związek z występowaniem i rozmiarami konfliktów w małżeństwie. Jednak wbrew przypuszczeniom, w związkach osób niepłodnych poważne konflikty nie pojawiają się częściej. Należy podkreślić, że samo występowanie konfliktów nie jest wskaźnikiem złej jakości małżeństwa. W końcu konflikt jest także elementem składowym szczęśliwych i trwałych związków. Problem występowania konfliktów nie polega na ich treści i rozmiarach, ale na sposobie radzenia sobie z rozwiązywaniem sporów.
Ciekawy jest natomiast fakt, iż małżonkowie niepłodni zdecydowanie częściej deklarowali, że w ich związkach w ogóle nie ma konfliktów. Można hipotetycznie przyjąć, że tłumią otwartość, między innymi w wyrażaniu krytyki. Należałoby jednak poddać tę kwestię pogłębionym analizom empirycznym.
Inne badania wskazują, że niepłodni małżonkowie nie odnotowują większej liczby obszarów konfliktowych w swoich związkach niż zdrowi mężczyźni, a także iż niepłodność małżeńska może co prawda być źródłem stresu, ale zarazem przyczyniać się do bliskości myśli i uczuć partnerów, a nawet prowadzić do idealizowania związku. Istotnym czynnikiem jest tutaj potrzeba rodzicielstwa każdego z partnerów.
Badania wykazały, że długotrwałe leczenie może skutkować izolacją z szerszej sieci stosunków społecznych, a leczący się małżonkowie narzekają na brak powierników. Jak wpływa przedłużająca się terapia na małżonków?
Niestety nie prowadziłam pogłębionych badań w tej kwestii, niemniej chciałabym wspomnieć o problemie par korzystających z technik wspomaganego rozrodu, długotrwale starających się o dziecko. Otóż personel medyczny rzadko stawia ostateczną diagnozę o bezpłodności któregoś z małżonków. Skutkiem tego małżonkowie niepłodni bardzo często narzekają na trudność, jaką sprawia im podjęcie decyzji o zaprzestaniu leczenia. Dlaczego? Ponieważ taka decyzja jest równoznaczna z zaakceptowaniem przez nich statusu osoby bezdzietnej na stałe, czyli bezpłodnej. Zawsze w takiej sytuacji pozostaje, zwłaszcza kobietom, uczucie niesprawdzonej szansy, „a może następnym razem by się udało”.
Paradoksalnie sposób informowania małżonków o prawdopodobieństwie powodzenia zabiegu jest zarówno „zachętą” do dalszych prób, jak i kolejnym źródłem stresu, z czego niewiele par i zapewne samych lekarzy, zdaje sobie sprawę.
Sukces w zakresie prokreacji wspomaganej jest bardzo różnie obliczany, np. liczbą ciąż, liczbą żywo urodzonych dzieci, liczbą zapłodnionych komórek jajowych. Kierownik jednej z klinik na pytanie, czy powiedział kiedyś kobiecie, że nie będzie miała dzieci, bo to po prostu niemożliwe, odpowiedział, że po wielu latach pracy w zawodzie jest na tyle doświadczonym lekarzem, że słów „nigdy”, „zawsze” i „na pewno” używa bardzo rzadko. Lekarze z dumą podkreślają, że metodą zapłodnienia pozaustrojowego udało się uzyskać ciążę, zakończoną urodzeniem zdrowego dziecka, u 46-letniej, a nawet u 53-letniej kobiety. Ma to na celu utwierdzenie niezdecydowanych par w przekonaniu, że sukces reprodukcyjny jest możliwy do osiągnięcia, że jest na przysłowiowe „wyciągnięcie ręki”.
Niestety rzadko w wypowiedziach specjalistów pojawiają się informacje o możliwych powikłaniach, odsetku poronień, ewentualności wystąpienia wad genetycznych i rozwojowych u dziecka, czy o olbrzymich kosztach emocjonalnych wiążących się z poddaniem terapii.
Czy lekarz może pozytywnie wpłynąć na relacje małżonków w obliczu ich niepłodności? Czy powinien zaprosić oboje małżonków na wizytę, porozmawiać z nimi?
Badania międzynarodowe wskazują na rosnące zapotrzebowanie wśród osób niepłodnych na pomoc specjalistów i grup wsparcia w tym zakresie. Rolę tę z powodzeniem realizują psychologowie i psychoterapeuci, zatem lekarz może takie spotkanie np. zasugerować.
Rozmawiał Jakub Grzymek
Dr Iwona Przybył – socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, autorka publikacji naukowych poświęconych małżeństwu i rodzinie.