Chłopiec był roztrzęsiony. Ubrany jedynie w koszulkę, slipki i odwrotnie założone buciki. Trudno było nawiązać z nim kontakt, po chwili wskazał palcem kierunek i powiedział jedynie „mama”.
Fot. Pixabay.com
20 lipca w Poraju policjanci zauważyli idące poboczem dziecko w wieku około 3 lat. Chłopiec był ubrany jedynie w koszulkę, slipki i odwrotnie założone buciki. Mundurowych zaniepokoił fakt, że nie było przy nim nikogo dorosłego, towarzyszył mu jedynie mały pies rasy york. Kiedy jeden z funkcjonariuszy podszedł do chłopca i zapytał jak ma na imię, ten zaczął płakać i uciekać w kierunku drogi. Policjant wziął go na ręce i próbował uspokoić. Chłopiec był roztrzęsiony, trudno było nawiązać z nim kontakt, po chwili wskazał palcem kierunek i powiedział jedynie „mama”.
Policjant z chłopcem na ręku ruszył we wskazanym kierunku. Pies szedł przed nimi w odległości około 10 metrów, jakby dokądś ich prowadził. Drugi z policjantów jechał radiowozem i pytał mieszkańców czy znają chłopca. Niestety nikt nie był w stanie pomóc ustalić tożsamości chłopca. Funkcjonariusze postanowili pójść drogą, którą prowadził York. Po przejściu około kilometra, pies wbiegł na jedną z posesji i przed drzwiami oczekiwał na policyjny patrol.
Drzwi były otwarte na oścież, policjanci weszli więc do mieszkania. W salonie leżała nieprzytomna kobieta. Mundurowi od razu przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej i do czasu przyjazdu karetki przywrócili kobiecie funkcje życiowe. W międzyczasie pojawił się też ojciec dziecka. Po przybyciu lekarza, okazało się, że kobieta doznała hipoglikemii. Została zabrana do szpitala w celu dalszej hospitalizacji. Nawet nie wiedziała, że choruje na cukrzycę.