Większa liczba badań diagnostycznych wykonywanych w POZ i kierowanie do specjalisty tylko części pacjentów, którzy spełniają kryteria – to zmiany, które według Bożeny Janickiej mogą czekać lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej w najbliższym czasie.
Przewodnicząca Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, skupiającego głównie lekarzy POZ, odniosła się w rozmowie z "Medycyną Praktyczną" do zapowiedzi "płacenia za rezultaty leczenia" w niektórych chorobach przewlekłych, szczególnie w cukrzycy i nadciśnieniu tętniczym. O takim "płaceniu za rezultaty", czyli płaceniu trzykrotnej stawki kapitacyjnej tylko za pacjenta, u którego jest utrzymana hemoglobina glikowana na odpowiednim poziomie, mówił kilka dni temu wiceminister Igor Radziewicz-Winnicki na posiedzeniu Komisji Zdrowia.
Natomiast lekarze rodzinni są przekonani, że chodzi o efekt leczenia "globalny", czyli odnoszący się do wszystkich pacjentów, a nie o uzależnienie konkretnej stawki za danego chorego od efektów leczenia. – Widzimy, że podniesienie stawki kapitacyjnej za osoby chore przewlekłe przyniosło pożądane efekty – mówi Janicka. – Mniej osób trafia do specjalisty diabetologa, u większej liczby osób jest uregulowany poziom cukru – tłumaczy. I dodaje: oczywiście nadal problemem jest wzrastająca liczba chorych na cukrzycę. Naszym zdaniem państwo powinno wziąć odpowiedzialność nie tylko za leczenie, ale także za zapobieganie tej chorobie. Jesteśmy otwarci na taki dialog – dodaje.
Dyskusja o płaceniu w POZ wyższej stawki kapitacyjnej może wrócić, jako rodzaj "karty przetargowej" za kilka tygodni, gdy NFZ będzie rozmawiał z lekarzami rodzinnymi o skutkach wprowadzenia systemu EWU-ś. Według wstępnych informacji MP system wykazał, że na listach aktywnych, które przedstawiają lekarzy POZ płatnikowi, od 8 do 10 proc. nie jest ubezpieczona. Nie wiadomo, czy NFZ będzie nadal za tych pacjentów płacić. Co więcej, w NFZ panuje przekonanie, że "martwe dusze" z list aktywnych nie są tymi samymi osobami, które mają prawo do bezpłatnego leczenia, ale których z różnych powodów w EWU-ś brakuje. Takich osób może być 4-5 proc.
Wiadomo też, że trwają pracę nad zmianą kształtu porady specjalistycznej: lekarze rodzinni chcą, by część badań diagnostycznych była wykonywana albo w ich poradniach (i by wtedy wchodziła w zakres ich – podwyższonej – stawki kapitacyjnej), albo by mogli je samodzielnie zlecać. – Nie ma powodu, by pacjent szedł do lekarza specjalisty tylko po skierowanie na badania diagnostyczne. On z wynikami tych badań powinien już do niego trafiać. NFZ powinien to potraktować jako pole do oszczędności, bo oszczędza środki na jedną poradę specjalistyczną, ale przede wszystkim jako sposób skrócenia kolejek do specjalistów – mówi Janicka.
Co więcej, PPOZ jest zdania, że do specjalistów w ogóle nie powinno się wysyłać pacjentów, którzy badań nie mają, albo którym nie wyszły w badaniach określone parametry zdrowotne. Podobnie po ustabilizowaniu stanu pacjenta jego leczenie powinien z powrotem przejmować lekarz rodzinny. Dotyczy to nie tylko cukrzycy czy nadciśnienia tętniczego, ale także innych chorób: np. pulmonologicznych czy z obszaru endokrynologii.
W zamian oczekiwania pacjenta na pierwszą poradę specjalistyczną powinno być z ogólnej kolejki wyłączone i krótsze. – Pacjent, który czeka pół roku na wizytę, także w tym czasie się leczy, przychodzi do lekarza rodzinnego. Tylko nie ma zrobionej pełnej diagnostyki, co wpływa na stan jego zdrowia – mówi Janicka.
