×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Ten raport obnaża zaniechania Ministerstwa Zdrowia

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Krytyczne tezy nt. lekarzy POZ w dzisiejszym tekście „Dziennika Gazety Prawnej” nie do końca mają odzwierciedlenie w raporcie NIK. To tendencyjny artykuł – mówi prezes Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski.

Jacek Krajewski, Porozumienie Zielonogórskie, Dziennik Gazeta Prawna, raport NIK

Jacek Krajewski. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta. Po prawej, na górze: okładka "Dziennika Gazety Prawnej" z 30 listopada 2015 r., niżej: artykuł Klary Klinger na drugiej stronie tego wydania gazety.

Małgorzata Solecka: „Dziennik Gazeta Prawna”, podpierając się wnioskami z raportu NIK, twierdzi, że lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej zaniedbują profilaktykę pacjentów.

Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego: To tendencyjny tekst. Przed publikacją rozmawiałem z autorką i udzielając wywiadu byłem przekonany, że publikacja będzie utrzymana w zupełnie innym duchu. To już kolejna, druga publikacja „DGP”, która oskarża lekarzy POZ o zaniedbywanie pacjentów na polu badań profilaktycznych, diagnostyki. Publikacja, dodam – chybiona. Tezy sformułowane w artykule nie do końca mają odzwierciedlenie w raporcie NIK.

Rzeczywiście, podczas lektury raportu trudno uciec od myśli, że po raz kolejny kontrolerzy obnażają zaniechania Ministerstwa Zdrowia, słabość systemu projektowanego i zarządzanego przez polityków i urzędników.

W tym jest sedno problemu. Lekarze POZ nie zakwestionują raportu NIK, bo to, co jest tam napisane, oddaje rzeczywistość. Moglibyśmy mieć zastrzeżenia co do „reprezentatywności próby”, czyli liczby podmiotów, w których została przeprowadzona kontrola – bodaj 45, gdy w Polsce działa ponad sześć tysięcy świadczeniodawców POZ. Ale zostawmy to na boku.

Co stwierdził NIK? Że przez kilkanaście lat urzędnikom nie udało się stworzyć systemu, którego filarem miała być Podstawowa Opieka Zdrowotna. Że minister zdrowia nie korzysta z zaplecza eksperckiego, nie prowadzi analiz i nie wyciąga wniosków z tych, które są prowadzone – i kolejne decyzje dotyczące systemu podejmowane są „w ciemno”, chaotycznie. Że dane, jeśli są gromadzone (bo nie jest to regułą), są źle przetwarzane i błędnie interpretowane. To pokazali kontrolerzy NIK – i trudno się z tymi wnioskami nie zgodzić.

Ale trudno też nie zauważyć tendencji: w ciągu dwóch, trzech lat spadła liczba badań profilaktycznych, wykonywanych w przychodniach POZ.

To prawda. Trudno zaprzeczyć. Ale tutaj też nie ma żadnej sensacji. Mniejsza liczba badań to skutek tego, że lekarze – których jest dramatycznie mało – są coraz bardziej przepracowani. Raport NIK zwraca uwagę na ogromne różnice między poszczególnymi placówkami i poszczególnymi lekarzami, jeśli chodzi o obciążenie pracą. Są placówki, gdzie na jednego lekarza przypada 800-900 pacjentów. Są jednak i takie, i jest ich niemało, gdzie jest to 3 tysiące, rekordzista ma ponad 4 tysiące. Aż trudno uwierzyć.

Nas, lekarzy, jest dramatycznie mało. Jesteśmy starzy...

Niedawno publikowaliśmy cykl tekstów o raporcie OECD: lekarzy jest mało i rośnie średnia ich wieku...

Jest nas mało, jesteśmy starzy i przepracowani. A urzędnicy dokładają nam nowe obowiązki. Choćby od tego roku – a to pakiet onkologiczny, a to diagnostyka chorób tarczycy. Jeśli lekarz widzi przed sobą pacjenta z nadwagą czy otyłością, który przyszedł do niego z całkiem innym problemem, powinien odbyć z nim rozmowę, zważyć, obliczyć BMI. Ale jeśli wie, że w poczekalni czeka trzydziestu innych, proszę uwierzyć – zwyczajnie nie ma na to czasu.

Część tych programów wymaga od lekarzy dodatkowych szkoleń, nie wszyscy znajdują na to czas czy chęci, trzeba przyznać. A jeśli już lekarz ma czas i chęci, przyjął wszystkich pacjentów, przychodzi mu do głowy, że może warto zapoznać się z Systemem Informacji Medycznej, w którym musi raportować do NFZ porady profilaktyczne. Nie powiem że na ogół, ale bardzo często okazuje się, że nie może się zalogować lub występuje inny błąd.

Jak to wygląda w Pana praktyce?

Realizuję programy profilaktyki chorób cywilizacyjnych. Bo to jest jeszcze jedna rzecz, która może być, na podstawie publikacji w „DGP”, źle zrozumiana. Raport NIK odnosi się – w części poświęconej profilaktyce – wyłącznie do profilaktyki chorób cywilizacyjnych. Profilaktyka dzieci i młodzieży, programy szczepień, bilanse, badania – tu wszystko odbywa się w sposób wzorcowy, zgodnie z przepisami.

Wracając do pytania – u siebie realizuję programy profilaktyczne, bo zatrudniłem lekarza, który zajmuje się wyłącznie tym. Gdybym musiał robić to sam... Mam niemal 3 tysiące pacjentów i sezonie infekcyjnym zwykle nie wiem, jak się nazywam.

Raport NIK zwraca też uwagę, że lekarze w POZ pracują na ułamkowe części etatu, że pacjenci mają małe szanse na prowadzenie przez swojego, wskazanego w karcie, lekarza.

Tak rzeczywiście dzieje się w wielu praktykach lekarskich, w wielu przychodniach. Ciągłość opieki nad pacjentem to ideał. Tak powinno być – krótkie zastępstwa na konieczne urlopy czy szkolenia. A jest tak, że ratujemy się emerytowanymi lekarzami, którzy pracują po kilka, kilkanaście godzin w tygodniu. Lekarzy, którzy mogą pracować w POZ na cały etat, jest dramatycznie mało. I pacjent to rzeczywiście odczuwa.

Lekarz POZ powinien mieć pod opieką 1,5-1,8 tysięcy pacjentów. Wtedy mógłby się nimi zajmować w sposób modelowy. Jednak przy tej liczbie lekarzy i rosnących potrzebach zdrowotnych jest to po prostu niemożliwe.

W całym raporcie znalazłam jeden fragment, który mógłby świadczyć o tym, że urzędnicy chcieli uporządkować kwestie badań profilaktycznych, ale organizacje pracodawców POZ się na to nie zgodziły. Chodzi o listę badań, które miały przysługiwać pacjentom rozliczanym do 31 grudnia 2014 roku według wskaźnika 3,0.

Rzeczywiście, zablokowaliśmy powstanie takiej listy. Ale wyłącznie dlatego, że była sporządzona na kolanie, bez konsultacji merytorycznych. Na liście tej znalazła się mniej więcej połowa badań diagnostycznych, które są w kompetencjach POZ. Mieliśmy je finansować w ramach tej trzykrotnej stawki kapitacyjnej – rachunek był jednoznaczny, tych pieniędzy po prostu by nie wystarczyło. Bo pacjenci z chorobami układu krążenia, pacjenci cukrzycowi, generują w praktyce POZ koszty. I oczywiście my, patrząc na konkretnego pacjenta, tych kosztów w ten sposób nie liczymy, ale na systemowe obciążenie praktyk kosztami takiego zakresu badań, nie tylko bez rekompensaty finansowej, ale nawet sporządzenia wiarygodnego rachunku kosztów, zgodzić się nie mogliśmy.

Rozmawiała Małgorzata Solecka

01.12.2015
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta