Ministerstwo Zdrowia pracuje nad nowelizacją przepisów zakazujących śmieciowego jedzenia w szkołach. – Dostaliśmy zielone światło na przygotowanie zmian – mówi Grzegorz Hudzik, zastępca głównego inspektora sanitarnego. Urzędnicy stawiają głównie na uproszczone i czytelne przepisy (zawiłość była jednym z głównych zarzutów ajentów prowadzących sklepiki) - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Fot. Padurariu Alexandru / Unsplash
Autorzy pracujący nad zmianami chcą m.in. wprowadzić katalog surowców, z których dzieci same będą mogły komponować sałatki czy kanapki. Miałby zniknąć też zakaz dosładzania – dotyczyć to miałoby np. herbaty – a także wróciłyby soki owocowe i warzywne większe niż 330 mln.
– Wydaje mi się, że przepisy określające sposób żywienia, pomimo początkowego zamieszania, mają pozytywny wpływ – uważa Ewelina Strauss z olsztyńskiego sanepidu. Według niej pozytywy widać przede wszystkim w przedszkolach. Tu dzieci bardzo szybko przyjmują nowe pomysły, dzięki czemu uczą się nowych nawyków. – Także właściciele sklepików powoli dostosowują się do nowych wymogów. Producenci również stopniowo wychodzą naprzeciw, jeżeli chodzi o gramatury i skład. Szukają dogodnych rozwiązań i chętnie współpracują – komentuje Strauss.