×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Lekarze mają coraz więcej spraw sądowych. "Jak wysokie mogą być roszczenia? To proste: sky is the limit"

Mec. Radosław Tymiński

Przeważnie do sądu trafia lekarz po 45. roku życia, bardzo doświadczony, ze specjalizacją, najczęściej mieszkaniec średniego lub dużego miasta, przede wszystkim ginekolog, ortopeda, chirurg i internista – mówi mec. Radosław Tymiński, radca prawny specjalizujący się w prawie medycznym.

Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta


Mec. Radosław Tymiński. Fot. arch. wł.

Medycyna Praktyczna: Czym konkretnie się Pan zajmuje?

Mec. Radosław Tymiński: Zajmuję się obroną lekarzy w sprawach sądowych: zawodowych, cywilnych i – coraz częściej – karnych. Oprócz tego prowadzę swoją kancelarię, szkolę lekarzy w kwestiach prawnych, a także wykładam prawo medyczne na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym dla studentów medycyny oraz Akademii im. Leona Koźmińskiego dla studentów prawa. Ponadto dzielę się swoim doświadczeniem i wiedzą z lekarzami, prowadząc blog prawalekarzy.pl

Czy z Pana perspektywy zwiększa się liczba spraw przeciwko lekarzom?

Zdecydowanie tak. Zresztą generalnie rośnie roszczeniowość pacjentów, czego dowodzą statystyki publikowane przez Rzecznika Praw Pacjenta. W 2010 r. do RPP wpłynęło 28 tys. skarg od pacjentów, które dotyczyły problemów związanych ze służbą zdrowia (kolejki, błędy medyczne, brak dostępności specjalistów, zachowanie personelu medycznego itd.). Natomiast w 2012 r. takich skarg było już 63 tys., a w 2013 ponad 69 tys. Ta roszczeniowość przekłada się na liczbę spraw kierowanych do organów ochrony prawnej pacjenta.

Jakie to organy?

W Polsce działa kilkanaście instytucji, do których można się bezpłatnie lub prawie bezpłatnie skarżyć na konkretnego lekarza lub daną przychodnię czy szpital. To np. prokuratura, Rzecznik Praw Pacjenta, rzecznik odpowiedzialności zawodowej izby lekarskiej, sąd cywilny, Narodowy Fundusz Zdrowia, kierownik podmiotu leczniczego, konsultant wojewódzki, Wojewódzka Komisja ds. Zdarzeń Medycznych, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych... Wszystkie te instytucje są zobowiązane bezpłatnie rozpatrzyć sprawę pacjenta. Wyjątek stanowią Wojewódzkie Komisje ds. Zdarzeń Medycznych (złożenie wniosku kosztuje 200 zł) i sądy cywilne, które – teoretycznie – powinny pobierać opłatę od wartości przedmiotu sporu.

Dlaczego „teoretycznie”?

Użyłem tego określenia z pełną świadomością, ponieważ sądy bardzo często zwalniają pacjentów z uiszczenia opłaty od wartości przedmiotu sporu. Z tego powodu kwoty roszczeń pacjentów rosną niebotycznie, nierzadko do kilku milionów złotych. Na przykład: gdyby ktoś chciał mnie pozwać na 100 tys. złotych, to musiałby wyłożyć do sądu 5 tys. złotych jako opłatę od wartości przedmiotu sporu (pomijam koszty prawnika). Pacjent może pozwać lekarza na milion złotych i sąd przeważnie zwalnia go z opłat (w tym wypadku byłoby to 50 tys. zł), bo pacjent jest przecież biedny, nieszczęśliwy i być może padł ofiarą błędu medycznego. Proszę pomyśleć: czy istnieje coś, co może zahamować windowanie roszczeń przez pacjentów, jeżeli zwalnia się ich z opłaty od wartości przedmiotu sporu?

Czyli nie ma granicy, do której można składać roszczenia wobec lekarza?

Nie ma. Obowiązuje raczej zasada sky is the limit. Obecnie przeciętny pozew, z którym lekarz zgłasza się do mojej kancelarii, to kwota w przedziale 400–700 tys. złotych, choć roszczenia powyżej miliona złotych również nie są rzadkością. Najwyższe roszczenie, z jakim się spotkałem, to ponad 4 mln złotych, a skarga dotyczyła nierozpoznania przez ginekologa raka szyjki macicy. Oczywiście są to roszczenia formułowane przez pacjentów i ich prawników, a nie kwoty orzekane przez sądy. W praktyce sądy orzekają niższe rekompensaty, zawierające się w przedziale od kilkunastu do kilkuset tysięcy złotych.

A od czego zależy wysokość rekompensaty?

Istnieją dwie składowe rekompensaty: odszkodowanie, obejmujące wszystkie wydatki, które pacjent poniósł w związku z błędem medycznym lub poniesie je w przyszłości, oraz zadośćuczynienie, którego wysokość zależy od takich czynników, jak rodzaj błędu medycznego, rozmiar kalectwa (uszkodzenia), stopień cierpień fizycznych i psychicznych, ich intensywność i czas trwania, nieodwracalność następstw uszkodzenia ciała lub utraty zdrowia, wiek poszkodowanego, szanse i rokowania na przyszłość, poczucie nieprzydatności społecznej, bezradność życiowa oraz wpływ, który wywarło zdarzenie wyrządzające szkodę na dotychczasowy styl życia poszkodowanego.

W praktyce 90% wysokości kwoty rekompensaty stanowi zadośćuczynienie. Bardzo istotną rolę w ustalaniu wysokości rekompensaty odgrywa pełnomocnik lekarza, który może w toku procesu wskazywać na różnego rodzaju okoliczności, które obligują sąd do zmniejszenia wysokości zadośćuczynienia, np. wykazać, że pacjent przyczynił się do powstania szkody poprzez nieprzestrzeganie zaleceń.

Ilu lekarzy rocznie jest pozywanych?

Tego nie jestem w stanie powiedzieć, ponieważ nie prowadzi się oficjalnych statystyk. W dodatku często nie jest pozywany sam lekarz, ale podmiot leczniczy, w którym miało dojść do błędu. Na podstawie ostrożnych szacunków można przypuszczać, że rocznie do sądów cywilnych trafia około 3000–4000 pozwów przeciwko lekarzom i podmiotom leczniczym. Warto jednak zwrócić uwagę, że odpowiedzialność prawna lekarzy obejmuje nie tylko sferę cywilną, lecz także karną (popełnienie przestępstwa) i zawodową (dopuszczenie się przewinienia zawodowego).

Z danych publikowanych przez izby lekarskie (wielka chwała, że to robią, bo te dane mają ogromne znaczenie) wynika, że co roku do rzeczników odpowiedzialności zawodowej trafia ok. 3500 skarg od pacjentów. Prokuratury nie prowadzą tego typu statystyk, jednakże różnego rodzaju szacunki wskazują, że rocznie rozpoczyna się około 2000–3000 postępowań w sprawach o błędy medyczne. To oznacza, że każdego roku toczy się 8–10 tys. spraw o błędy medyczne. Z moich obserwacji wynika, że coraz częściej pacjenci kierują sprawy do prokuratur i rzeczników odpowiedzialności zawodowej.

Dlaczego Pana zdaniem tak się dzieje?

Przede wszystkim dlatego, że rzecznik izby lekarskiej czy prokurator są zobowiązani przeprowadzić całe postępowanie: zebrać dokumentację medyczną, przesłuchać świadków, skierować sprawę do biegłych. Dzięki temu pacjent i jego pełnomocnik w postępowaniu cywilnym mają wszystko „podane na tacy”. Warto podkreślić, że lekarze często nie zdają sobie z tego sprawy i po otrzymaniu wezwania od rzecznika czy prokuratora po prostu „idą na żywioł” i zeznają bez uzyskania konsultacji prawnej.

Czy takie początkowe zeznania w charakterze świadka mają istotne znacznie?

Na pewno tak. Jest to spowodowane kilkoma czynnikami. Po pierwsze: prawnicy i lekarze zwracają uwagę na inne problemy. Na przykład bardzo fachowa, pełna określeń medycznych wypowiedź jest odbierana przez prawnika jak taktyka procesowa, mająca na celu „zaciemnianie” problemu. Trzeba więc mówić prosto i zrozumiale. Po drugie: lekarze nie zdają sobie często sprawy z implikacji konkretnych pytań. Prokuratorzy lubią zadawać pytania w rodzaju: „A czy dzisiaj postąpiłby pan tak samo z pacjentem X?”. Jeżeli lekarz odpowie, że dziś zrobiłby pewne badania czy zapytał o dodatkowe objawy, to sam siebie pogrąża, ponieważ po uzyskaniu takiej odpowiedzi prokurator zazwyczaj pyta: „To dlaczego pan tego nie zrobił w dniu zdarzenia?”.

Po trzecie: to, co się raz powiedziało oficjalnie, nawet w charakterze świadka, będzie miało znaczenie prawne nie tylko w danej sprawie, lecz także w innych, ponieważ zeznania z jednej sprawy mogą być włączone w materiał dowodowy innej.

Którzy lekarze najczęściej mają sprawy sądowe?

Przeważnie do sądu trafia lekarz po 45. roku życia, bardzo doświadczony, ze specjalizacją, najczęściej mieszkaniec średniego lub dużego miasta, przede wszystkim ginekolog, ortopeda, chirurg i internista. Mówię to na podstawie nie tylko własnych doświadczeń, ale także danych, które gromadzi Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej. Wśród spraw, które osobiście prowadzę, ponad połowa dotyczy ginekologów.

Z czym najczęściej wiążą się problemy tych specjalistów?

W ginekologii zdarzają się najczęściej 3 rodzaje spraw: niewykonanie cesarskiego cięcia, kiedy to było potrzebne, nierozpoznanie ciąży pozamacicznej oraz poród powikłany dystocją barkową. Ostatnio zdarzają się też sprawy dotyczące wykonania cesarskiego cięcia, kiedy nie było to konieczne, oraz powikłań po tym zabiegu.

W internie sprawy dotyczą najczęściej diagnostyki i leczenia ostrego brzucha. Wiele przypadków dotyczy pacjentów w stanie dobrym, którzy zgłaszają się do lekarza z objawami dyspeptycznymi, a umierają na zator tętnicy krezkowej. Oczywiście są to głównie sprawy pacjentów SOR. W chirurgii wiele spraw dotyczy niewłaściwie uzyskanej zgody na zabieg, nieuprzedzenia o możliwości wystąpienia pewnych powikłań pozabiegowych czy podjęcia decyzji o rodzaju operacji bez udziału pacjenta (np. klasycznie zamiast laparoskopowo).

Czy lekarz może się chronić przed roszczeniowością pacjentów, błędami i prawnymi problemami?

To bardzo złożone pytanie. Z jednej strony nie można się uchronić przed pozwem czy skargą złożoną do prokuratury, każdy może bowiem żądać zweryfikowania poprawności postępowania lekarskiego. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że można się uchronić przed przegraną w sądzie, doskonaląc swoją wiedzę medyczną i prawną, prawidłowo prowadząc dokumentację medyczną oraz rozwijając kompetencje komunikacyjne, które również mają istotne znaczenie.

W szczególności warto wymieniać doświadczenia. Moim zdaniem błędy medyczne czy powikłania nie mogą być tematem tabu, ale powinny się stać przedmiotem spokojnej, rzeczowej dyskusji, dzięki której uda się ich uniknąć w przyszłości.

Ze swojej strony możemy zdradzić, że Medycyna Praktyczna planuje zorganizowanie konferencji poświęconych problematyce błędów medycznych i spraw sądowych. Czy chciałby Pan na koniec coś doradzić lekarzom?

Tak, szczególnie istotne wydają mi się trzy sprawy. Po pierwsze, zalecałbym lekarzom wykupienie wysokiego ubezpieczenia. Zwłaszcza ginekolodzy, interniści, chirurdzy, ortopedzi i pediatrzy powinni być ubezpieczeni co najmniej na milion złotych na jedno zdarzenie. Po drugie, warto brać udział w szkoleniach i konferencjach, ponieważ sądy często sprawdzają, czy lekarz wypełnia obowiązek doskonalenia zawodowego. Po trzecie, lekarze powinni prowadzić obszerniejszą dokumentację medyczną. Proszę zapisywać, czy pacjent przestrzega zaleceń, czy przychodzi regularnie na wizyty, dokładnie streszczać wywiad, opisywać badanie przedmiotowe. Pamiętajcie, że nie piszecie tego dla siebie, lecz dla biegłych.

Więcej informacji na temat organizowanych konferencji znajduje się TUTAJ.

02.03.2016
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta