Ze szpitali zniknęli medycy w średnim wieku. Są albo stażyści, albo osoby przed emeryturą – mówi dr Beata Szymczyk-Hałas, pediatra i zakaźnik w jednym z warszawskich szpitali. Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że aż połowa studentów kierunków medycznych rozważa wyjazd za granicę, bo zrobienie w Polsce specjalizacji to droga przez mękę - pisze "Rzeczpospolita".
Fot. Tymon Markowski / Agencja Gazeta
Na specjalizację do innych krajów wyjechała większość znajomych Beaty Szymczyk-Hałas, która przez 5 lat pracowała w jednym ze szpitali na Wyspach. - Wcale się im nie dziwię, bo robienie specjalizacji w Polsce to droga przez mękę. Nieraz obserwowałam z zazdrością, jak takie szkolenie zorganizowane jest w Wielkiej Brytanii – mówi Szymczyk-Hałas.
W Polsce problematyczny jest także udział młodych lekarzy w specjalistycznych kursach, szkoleniach, warsztatach i sympozjach. - To często się nie podoba i młodym lekarzom trudno jest uzyskać delegacje, jeśli chcą wziąć w takim przedsięwzięciu udział – opowiada lekarka.
Według szacunków NIL co roku za granicę wyjeżdża co czwarty absolwent medycyny, a około 30 tys. polskich lekarzy pracuje poza ojczyzną.
– Liczby są bezlitosne: średnia wieku lekarza uzyskującego specjalizację wynosi 37,6 roku. Koledzy ze szpitali w małych miejscowościach tytuł specjalisty uzyskują nawet po 10 latach, ponieważ nie mają czasu robić wszystkich staży. Kierownik kliniki ich na nie nie puszcza, bo na całym oddziale ma czasem 4 lekarzy i nie może sobie pozwolić na brak choćby jednego z nich – mówi Filip Dąbrowski, przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarzy warszawskiej OIL.