×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

PES z anestezjologii. Egzamin za trudny czy inny problem?

Justyna Wojteczek

Kolejny raz nie zdała egzaminu zdecydowana większość przystępujących do Państwowego Egzaminu Specjalizacyjnego z anestezjologii i intensywnej terapii. Co wpłynęło na tak fatalny wynik? Wygląda na to, że kłopot ze zdawalnością PES to wierzchołek góry lodowej złożonej z wielu innych problemów na wcześniejszych etapach szkolenia oraz specyfiki egzaminów w tej dziedzinie.

Fot. Jędrzej Wojnar / Agencja Gazeta

Centrum Egzaminów Medycznych informuje, że w ostatniej sesji do pisemnej części PES z anestezjologii i intensywnej terapii przystąpiło 65 osób. Nie zdało 51. Wśród zdających było 12 lekarzy, którzy PES składali po raz pierwszy. W tej grupie egzamin zdały dwie osoby.

Prof. Krzysztof Kusza, krajowy konsultant w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, powiedział Medycynie Praktycznej, że wnioski przedstawi po analizie sytuacji.

Problemem, nie tylko anestezjologii, zajmuje się Ministerstwo Zdrowia. Tym bardziej, że to nie pierwsza sesja, w której zdawalność PES w tej dziedzinie pozostawia wiele do życzenia. W jesiennej sesji 2015 r. na 105 osób, które przystąpiły do egzaminu, zdało sześć. Jeśli chodzi o proporcje zdających do oblewających Państwowy Egzamin Specjalizacyjny w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, wcześniej było trochę lepiej, ale i tak zaznaczył się niepokojący trend. W sesji wiosennej ubiegłego roku do egzaminu przystąpiło 89 lekarzy, zdało – 27, w 2014 r. w sesji jesiennej zdawało 146 osób, zdało – 37, wiosennej – 75 osób przystąpiło do egzaminu, zdało – 29.

W innych dziedzinach wyniki są lepsze. W jesiennej sesji 2015 r. do egzaminu z chorób wewnętrznych przystąpiło 268 osób, zdało 168. Do egzaminu z chorób zakaźnych przystąpiło 18 osób, zdało – 7.

Ale też w innych dziedzinach panuje odmienna sytuacja w dziedzinie szkolenia, w nawykach nabywanych w trakcie tego szkolenia, nie ma też innych uznawanych przez państwo egzaminów.

- Nie widzę powodu, by jeszcze bardziej upraszczać pytania na egzaminie testowym. Można domniemywać, że jego słabe wyniki świadczą o jakichś problemach ze szkoleniem specjalizacyjnym. Zapewne jego realizacja przez niektórych lekarzy pozostawia wiele do życzenia – mówi dyrektor Centrum Egzaminów Medycznych dr hab. Mariusz Klencki.

Wielu naszych rozmówców zwraca uwagę, że PES w anestezjologii i intensywnej terapii to swoisty egzamin poprawkowy dla tych, którzy wcześniej nie zdali egzaminu europejskiego EDA. Egzamin ten uznawany jest za równoważny z zaliczeniem (w całości lub w części) z wynikiem pozytywnym PES. Ze względu na to, że egzamin europejski przebiega w terminach innych niż PES, lekarze mają możliwość przystępowania do obu egzaminów.

- Jesteśmy jedyną specjalizacją, gdzie do egzaminu specjalizacyjnego podchodzą osoby, które wcześniej nie zdały jednego lub kilku egzaminów z tej dziedziny – mówi dr hab. Mariusz Piechota, kierownik Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Wojskowej Akademii Medycznej.

Co więcej – jak podkreśla, nacisk na egzaminie europejskim jest położny na anestezjologię, polski egzamin sprawdza też wiedzę z intensywnej terapii. A z tą może być u zdających krucho. Dlaczego? Bo można domniemywać, że generalnie szkolenie specjalizacyjne pozostawia w Polsce wiele do życzenia.

Zdaniem prezesa Polskiego Towarzystwa Intensywnej Terapii Interdyscyplinarnej prof. Rafała Niżankowskiego w Polsce stosunkowo trudno wejść do systemu szkolenia specjalizacyjnego, potem następuje kilka lat „spokoju” podczas odbywania specjalizacji, i na końcu znowu jest trudno, bo trzeba zdać egzamin. Tymczasem w systemie amerykańskim nie marnuje się ani jednego miesiąca odbywania szkolenia specjalizacyjnego. Tam rezydent nieustannie walczy o to, by kontynuować szkolenie i jest sprawdzany na niemal każdym kroku z wiedzy i umiejętności, zaś placówki szkolące, by móc mieć przywilej kształcenia specjalizacyjnego (i wynikające z tego niemałe pieniądze i prestiż), muszą konkurować między sobą, proponując programy, układy zajęć oraz sposoby weryfikacji zapewniające bardzo wysoki poziom szkolenia.

W polskim systemie rezydent, zwłaszcza w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, wbrew nazwie nie „rezyduje” w szpitalu. Często ma system pracy równoważny, co powoduje, że nie ma go w szpitalu kilka dni, bo odbiera wolne za pracę w sobotę i niedzielę. Uganiając się za dodatkowymi źródłami dochodu, dorabia np. w stacjach pogotowia ratunkowego.

- Tylko rezydenci w tej dziedzinie wnioskują o podanie terminu egzaminu na pół roku wcześniej. Dlaczego? Bo pewnie mają tak napięty grafik pracy. Egzamin specjalizacyjny to egzamin licencyjny, który ma dać przepustkę do awansu zawodowego i finansowego. W tym kontekście słowa „specjalista kardiolog” na pieczątce lekarskiej zmieniają dla lekarza więcej niż „specjalista anestezjolog” – mówi dr Klencki.

Kierownicy specjalizacji w anestezjologii często są zatrudnieni na kontraktach, a nie umowach o pracę. To też powoduje określone konsekwencje, np. zdarza się, że także oni nie bywają codziennie w szpitalu i wykonują bardzo ściśle określony zakres czynności.

Ekspert Uczelni Łazarskiego Jerzy Gryglewicz zwraca uwagę na kilka innych aspektów szkolenia specjalizacyjnego. - Praktycznie nie ma systemu oceny jakości pracy kierownika specjalizacji, a powinny być wprowadzone jasne kryteria, wśród których znalazłaby się ocena jego pracy pod kątem zdawalności PES przez „jego” rezydentów – mówi.

Zakres odbywania specjalizacji powinien ponadto zawierać minimalną liczbę procedur medycznych faktycznie zrealizowanych przez lekarza w trakcie specjalizacji. Teraz bywa, że sprawozdania są fikcyjne, co można wyeliminować poprzez elektroniczne raportowanie z możliwością weryfikacji.

Rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia Milena Kruszewska w odpowiedzi na pytania Medycyny Praktycznej napisała, że nie można jednoznacznie stwierdzić, iż słaba zdawalność PES jest wyłącznie wynikiem niedopatrzenia ze strony kierowników specjalizacji czy jednostek prowadzących szkolenie specjalizacyjne. „Bez nabytej, uzupełnionej samodzielnie i utrwalonej przez lekarza dodatkowej wiedzy medycznej nie da się osiągać pozytywnych wyników egzaminacyjnych” – czytamy w jej piśmie.

Jednak dodała, że minister zdrowia dostrzega potrzebę dokonania zmian w systemie kształcenia podyplomowego lekarzy i lekarzy dentystów. Dlatego powołał Zespół do spraw opracowania zmiany systemu kształcenia podyplomowego lekarzy i lekarzy dentystów, który zajmie się analizą i oceną aktualnego systemu oraz wskaże propozycje nowych rozwiązań lub ewentualnych zmian. Jego pierwsze posiedzenie planowane jest na 14 kwietnia. Raport końcowy ma być przedstawiony nie później niż za cztery miesiące.

Do tematu wkrótce wrócimy – red.

11.04.2016
Zobacz także
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta