Nie jesteśmy praktykantami, ale lekarzami z prawem do wykonywania zawodu, ludźmi przed "czterdziestką", którzy mają rodziny, dzieci, chcieliby wziąć kredyt na mieszkanie. Żeby żyć na godziwym poziomie, wielu z nas pracuje ponad 300 godzin w miesiącu, narażając zdrowie – mówi Damian Patecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Okręgowego Związku Zawodowego Lekarzy.
Dodaje, że sytuacja polskich rezydentów jest najgorsza w Europie, bo nawet w Wielkiej Brytanii, gdzie zarobki junior doctors również są niewysokie, szpitale płacą im za kursy i szkolenia. – 15 tys. polskich rezydentów za szkolenia płaci samodzielnie, często lwią część pensji – zwraca uwagę Patecki, który jest na trzecim roku specjalizacji z anestezjologii w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Łodzi.
– Dwudniowy kurs zaawansowanej pierwszej pomocy, który pozwala mi lepiej sobie radzić w sytuacjach krytycznych, razem z przejazdem i noclegiem kosztował mnie ponad 1,5 tys. zł, czyli lwią część pensji. Chciałbym przećwiczyć na fantomach reanimację noworodków i niemowląt, ale musiałbym na to wydać kolejnych kilka tysięcy złotych – przyznaje szef rezydentów OZZL.