×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Czy sieć szpitali to sukces?

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Brak wiadomości to dobra wiadomość – uważa minister Konstanty Radziwiłł. Szef resortu zdrowia podkreśla, że choć sieć szpitali funkcjonuje już trzy tygodnie, w mediach nie ma doniesień o problemach pacjentów czy szpitali. A to oznacza, że zmiana systemu odbyła się bezproblemowo. Eksperci i opozycja podkreślają, że na ocenę skutków wprowadzenia sieci będziemy musieli jeszcze zaczekać.

Fot. Łukasz Ogrodowczyk / Agencja Gazeta

Konstanty Radziwiłł podkreślał podczas pierwszego dnia XIII Forum Rynku Zdrowia w Warszawie, że do resortu zdrowia już docierają sygnały, iż jeden z celów sieci – zmniejszenie oblężenia szpitalnych oddziałów ratunkowych – jest realizowany a pacjenci odczuwają poprawę. Choć wszyscy obawiali się wprowadzenia nowych zasad Nocnej i Świątecznej Pomocy Lekarskiej (NPL), obyło się bez problemów. Zaś jedyny kłopot, jaki przy okazji wprowadzania sieci się uwypuklił, to braki kadrowe w Narodowym Funduszu Zdrowia. W największych oddziałach zabrakło pracowników do przeprowadzenia konkursów uzupełniających, dlatego Fundusz aneksował dużą część kontraktów z tymi świadczeniodawcami, którzy do sieci nie weszli.

Nieco inaczej na sieć patrzy opozycja. – Nie zgadzamy się z doborem kryteriów do uczestnictwa w sieci szpitali. Absolutnie brakuje wśród tych kryteriów jakości, która powinna być premiowana – mówiła Beata Małecka-Libera, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia. Sieć zbyt luźno, jej zdaniem, jest połączona z mapami potrzeb zdrowotnych. Błędem było założenie, że sieć będzie się opierać niemal wyłącznie na szpitalach publicznych. – Tym bardziej, że potrzeby są ogromne i wszystkie placówki, także prywatne, które zapewniają wysoką jakość i odpowiadają na potrzeby zdrowotne, są ogromnie potrzebne – mówiła Małecka-Libera.

Posłanka przedstawiła też diametralnie odmienną ocenę sytuacji pacjentów w NPL. – Co się stało z nocną opieką? To co powiem, to są opinie lekarzy, dyrektorów szpitali, którzy musieli zapewnić tę pomoc oraz po części pacjentów. Są takie miejsca, gdzie dostępność do tego świadczenia ze względu na odległość zdecydowanie się pogorszyła – mówiła posłanka.

Również w NPL problemem, zdaniem byłej wiceminister zdrowia, jest jakość. Do tej pory zapewniały ją konkursy, w których startowali różni świadczeniodawcy. – Kilka podmiotów, które staje do konkursu stara się przebijać swoją jakością i ofertą. W tej chwili szpital ma obowiązek zapewnić i zapewnia świadczenie. Zrobi to, co będzie musiał, żeby zapewnić tę pomoc. Jakość przestała być wyznacznikiem – przekonywała. Ale, jak dodała, nie tylko brak jakości jest problemem: wielu dyrektorów ma problem z zabezpieczeniem nocnej opieki, bo lekarze nie chcą pracować w tych punktach. – Dyrektorzy szpitali zmuszeni zapewnić tę świadczenia posiłkują się rezydentami. Specjaliści nie są tym zainteresowani – mówiła. Opinię koleżanki klubowej potwierdziła posłanka Lidia Gądek, która poinformowała, że w ostatnich dniach osobiście dyżurowała w poradni NPL – właśnie ze względu na dotkliwe braki kadrowe.

Małecka-Libera mówiła również o braku pediatrów w NPL. – Co tak naprawdę zyskali pacjenci? W ich odczuciu zwiększyła się odległość, zmniejszyła dostępność. Czym stała się nocna opieka: przedłużeniem POZ czy doraźną pomocą przed oddelegowaniem pacjenta na SOR? – pytała.

Konstanty Radziwiłł ripostował, że opozycja posługuje się nieprawdziwymi danymi: – Pani poseł mówiła, że punktów „wieczorynki” jest mniej, tymczasem jest o blisko sto więcej! – punktował. – Jest więcej – zgadzała się Lidia Gądek. – Ale gdzie? W powiatach, w których do tej pory funkcjonowało kilka poradni, jest jedna, przy szpitalu. Więcej punktów NPL jest natomiast w największych miastach, bo tam każdy szpital z izbą przyjęć i SOR musi mieć taką poradnię!

Według dr. Macieja Piróga, doradcy Konfederacji Lewiatan, wprowadzenie i funkcjonowanie sieci będzie można ocenić dopiero za jakiś czas, w tej chwili jest na to za wcześnie. W kuluarach wielu dyrektorów szpitali przyznawało, że dopiero za najwcześniej roku, gdy poznają skutki obliczania ryczałtu na nowych zasadach, będą mogli ocenić, jak sieć wpływa na ich placówki. To, co większość chwaliła, to większa elastyczność w zarządzaniu budżetem. Ale np. prof. Alicja Chybicka zwracała uwagę, że bez odpowiedniego poziomu finansowania mogą się pojawiać pokusy, by redukować funkcjonowanie najbardziej kosztochłonnych oddziałów czy klinik.

Gryza: sieć to nie budżetowanie szpitali

– Pojawiają się oceny, że nowy system finansowania szpitali jest powrotem do finansowania budżetowego. Ten, kto tak twierdzi, nie przeczytał chyba projektu rozporządzania. Nowy system opiera się na dwóch istotnych narzędziach. Pierwsze to procedury odrębnie finansowane, które podlegają regulacji, takiej jak dotąd. Drugie narzędzie to ryczałt, który generalnie jest wyliczany w oparciu o procedury wykonane przez dany podmiot w okresie rozliczeniowym – przypominał na osobnej sesji poświęconej sieci szpitali jej twórca, wiceminister Piotr Gryza.

Wiceminister ostrzegał też szpitale (być może dlatego, że już pojawiły się pierwsze informacje o odsyłaniu pacjentów wymagających opieki na OIOM-ach, rozpoczynających się remontach tych oddziałów itp.) przed uwierzeniem, że „można nic nie robić i otrzymywać środki finansowe”. – Taki szpital w kolejnym okresie rozliczeniowym będzie miał znacznie obniżony ryczałt. A jeśli nie będzie wykonywał świadczeń, to NFZ zerwie z nim umowę – zapowiedział Gryza. – Nowy system finansowania oznacza z jednej strony stabilizację, a z drugiej stwarza bardzo istotne rygory: nie wykonujesz świadczeń, nie ma cię na rynku.

Wiceminister stwierdził również, że przeprowadzanie konkursów ofert było obarczone ryzykiem ogromnego konfliktu. – To między innymi dlatego nie było konkursowania świadczeń medycznych od kilku lat w skali całego systemu, bo decydent bał się podejmowania decyzji w tym obszarze. Konkurs ma to do siebie, że ktoś wchodzi do systemu, a ktoś z tego rynku wypada. System i jego wprowadzenie były w sposób naturalny wpisane w konflikt rynkowy, dodatkowo wzmocniony poprzez istnienie poważnego konfliktu politycznego – podkreślał. Zwracał też uwagę, że odstąpienie od „dużych” konkursów (mniejsze, uzupełniające pozostaną) uwolni część zasobów kadrowych NFZ i dzięki temu płatnik będzie mógł lepiej sprawować funkcje kontrolne czy analityczne.

Największą, zdaniem Gryzy, zaletą sieci jest jednak to, że to nie minister czy NFZ, ale zarząd szpitala, dyrektor, będzie decydować o podziale zasobów. – Dyrektor szpitala dysponuje zasobami w ramach ryczałtu, rozliczanego wspólnie, może przesuwać środki, którymi dysponuje, tam, gdzie uzna to za korzystne. Jest to ważna zachęta do istotnych zmian restrukturyzacyjnych w systemie, a u jej podstaw leży założenie, że to nie regulator centralny wie lepiej, ale podmiot lokalny – przekonywał.

Zapowiedział również, że resort zdrowia planuje, by przy kolejnym naborze do sieci – za cztery lata – większe znaczenie miały kryteria jakościowe. O ile uda się je wypracować.

 
25.10.2017
Zobacz także
  • Pacjent w sieci będzie zadowolony?
  • MZ: Pacjenci szpitali spoza sieci nie stracą miejsca w kolejkach
  • Co wiemy o sieci?
  • Ustawa o sieci szpitali z podpisem prezydenta
  • Radziwiłł o sieci. Dziesięć lat temu i dziś
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta