×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Jakie szanse na wyższą składkę zdrowotną?

Małgorzata Solecka
Kurier MP

NFZ popiera pomysł podwyższenia składki zdrowotnej o 2 pkt. proc. – pisze w czwartek „DGP”. Wzrost składki miałby solidarnie obciążyć pracodawców i pracowników. Jednak z naszych informacji wynika, że na taki scenariusz zgodę uzyskać byłoby bardzo trudno. A veto stawialiby nie tylko pracodawcy.

Fot. Jacek Babiel / Agencja Gazeta

We wtorek organizacje pracodawców i związki zawodowe poparły postulat szybkiego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia – w ciągu 3 lat do poziomu 6 proc. Otwarta pozostaje kwestia dalszego wzrostu nakładów, bo już wcześniej strona społeczna Rady Dialogu Społecznego opowiadała się za dalszym wzrostem nakładów – zgodnie z postulatami ekspertów i środowiska medycznego do poziomu 9 proc. w ciągu dekady.

Głos strony społecznej nie brzmi jednak zbyt mocno, przede wszystkim dlatego, że brakuje przysłowiowej kropki nad „i”: nikt nie chce zadeklarować, skąd mają pochodzić dodatkowe pieniądze. Do niedawna zresztą większość organizacji pracodawców przekonywała (zgodnie z linią kolejnych ekip rządzących), że najważniejsze jest uszczelnianie systemu. Dopiero, gdy system będzie szczelny, można rozpocząć dyskusję, ile pieniędzy należy do niego dołożyć. Można powiedzieć, że doktryna Leszka Balcerowicza, który ochronę zdrowia postrzegał jak wiadro bez dna, sformułowana 20 lat temu, nie straciła na aktualności.

Nieszczelność bierze się również z niedostatku

W 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość postawiło w trakcie kampanii wyborczej prawidłową diagnozę: problemem zwykłych rodzin jest niedostatek pieniędzy. Nawet, jeśli nie cierpią biedy, liczenie każdej złotówki uniemożliwia, a na pewno utrudnia prawidłowe funkcjonowanie. Tak narodził się program Rodzina 500+. Nawet jego zagorzali krytycy po dwóch latach przyznają, że dzięki 500+ Polska zmieniła się na lepsze. – Rząd nie zadbał zawczasu o uszczelnienie tego systemu. Dopiero po ponad roku zabrał się za likwidację najbardziej oczywistych dziur, przez które wyciekały pieniądze. Nie mówimy tu o oczywistych oszustwach, których jest niewiele, tylko o zbytniej elastyczności w interpretacji przepisów – mówi jeden z ekspertów, zajmujących się ochroną zdrowia. – Gdyby PiS zaczęło rządy od dywagacji na temat szczelności 500+, dziś partia nie cieszyłaby się rekordowym poparciem społecznym.

Wbrew pozorom, między programem wspierającym rodziny a potrzebami ochrony zdrowia jest wiele podobieństw. Duża część nieszczelności (wyciekania pieniędzy, nieracjonalnego nimi gospodarowania) bierze się właśnie z tego, że pieniędzy w systemie jest za mało. Przykład – choćby mnożenie tanich, niepotrzebnych hospitalizacji dla wykonania badań diagnostycznych. Zwiększenie finansowania, oczywiście pod lepszą kontrolą płatnika (tutaj również niezbędny jest wzrost nakładów!), pomogłoby w bardziej efektywnym wprowadzaniu w życie racjonalnych – z punktu widzenia pacjenta i płatnika – rozwiązań.

Sukcesem ostatnich miesięcy i tygodni jest to, że już niemal wszyscy popierają wzrost nakładów na zdrowie. Realny, czyli rozłożony na maksimum trzy lata w pierwszym etapie (6-6,8 proc. PKB).

Jednak otwarte pozostaje pytanie zasadnicze: Jak ten wzrost sfinansować?

Symptomatyczne jest to, że partie opozycyjne wolą mówić o oszczędnościach w budżecie, przesuwaniu środków z akcyzy na papierosy i alkohol. O tym, że lepiej „dać” na służbę zdrowia niż finansować publiczną telewizję czy podwyżki dla urzędników IPN. Problem polega na tym, że wpadają w tę samą pułapkę, w którą brnął wcześniej minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Szukanie pieniędzy w budżecie państwa jest łatwe wyłącznie na papierze, i to najczęściej wtedy, gdy pozostaje się w opozycji. A znalezienie w ustawie budżetowej najpierw dziesięciu, potem dwudziestu i trzydziestu miliardów złotych nigdy nie jest proste. Jeśli opozycja zarzuca rządowi zmarnowanie dwóch lat w ochronie zdrowia, dokładnie ten sam zarzut może postawić sama sobie.

Restrukturyzacja finansowania ochrony zdrowia

Bo zdrowie czeka na decyzje o zasadniczej zmianie sposobu finansowania. Zwracał na to uwagę podczas panelu głównego ostatniego Forum Rynku Zdrowia dr Maciej Piróg, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, mówiąc o skrajnie niesolidarnym obciążeniu kosztami funkcjonowania systemu ochrony zdrowia osób pracujących na umowach o pracę i umowach-zlecenie. Pozostali – przede wszystkim rolnicy, ale również pracujący na umowach o dzieło – składek nie płacą, lub płacą je w minimalnej wysokości.

Idąc za ciosem – niesolidarne (i nieracjonalne) jest również to, że Polska jest jedynym krajem, w których ochrona zdrowia jest finansowania ze składek, ale składką w najmniejszym stopniu nie są obciążeni pracodawcy. Czy teraz jest szansa, aby to się zmieniło? Z doniesień „DGP” wynika, że NFZ chciałby podwyższenia składki płaconej przez podatników-ubezpieczonych i obciążenia składką zdrowotną pracodawców – w wysokości 1 proc. W sumie pracownicy płaciliby więc 10-proc. składkę (zapewne miałaby się zwiększyć część, której nie można odpisywać od podatku). Swoją koncepcję jakiś czas temu prezentował prezydencki doradca prof. Piotr Czauderna, który mówił o możliwym wzroście składki o 1,2 pkt. proc., który również miałby być rozłożony między pracownika a pracodawcę.

– Koszty pracy w Polsce są już wysokie, a pracodawcy w najbliższych latach będą pod olbrzymią presją płacową – taki pogląd prezentuje, jak wynika z naszych informacji, większość liderów środowiska pracodawców. Choć równocześnie od miesięcy w największych organizacjach przedsiębiorców trwają kuluarowe rozmowy o tym, że finalnie trzeba będzie przystać na wprowadzenie składki zdrowotnej, płaconej przez pracodawców. Taka jest logika rynku pracy, który już stał się rynkiem pracownika, a z każdym kolejnym rokiem będzie ewoluował w kierunku rynku pracownika starzejącego się, a więc wymagającego lepszej opieki zdrowotnej.

Nie jest jednak rolą, jak mówią pracodawcy, strony społecznej wychodzenie przed szereg i proponowanie nałożenia na firmy nowych obciążeń. Pracodawcy oczekiwaliby raczej propozycji (nie gotowego projektu ustawy, który przejdzie przez Sejm w ciągu tygodnia czy dwóch) ze strony rządu, w jaki sposób można w maksymalnie bezbolesny dla przedsiębiorców sposób nałożyć na nich nową daninę. Na przykład przez perspektywę zrekompensowania składki zdrowotnej obniżeniem wymiaru składki rentowej, bo lepsza dostępność do świadczeń zdrowotnych powinna – w dającej się przewidzieć perspektywie – zmniejszyć obciążenia ZUS z tytułu rent. Problem polega na tym, że takich symulacji, wyliczeń, propozycji, po stronie rządowej dramatycznie brakuje.

27.10.2017
Zobacz także
  • MZ: W budżecie na 2018 r. środki na zdrowie zgodne z projektem zwiększającym nakłady
  • Czy sieć szpitali to sukces?
  • Rząd przyjął projekt zwiększający nakłady na ochronę zdrowia
  • „6,8 proc. PKB jest po prostu niemożliwe”
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta