×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Czas oczekiwania na leczenie określi ustawa?

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Maksymalna długość kolejki do leczenia powinna być gwarantowana w ustawie – uważa p.o. prezesa NFZ Andrzej Jacyna. Skąd taka propozycja właśnie teraz? Stąd, że w systemie ochrony zdrowia jest coraz więcej pieniędzy, powinny być więc wzmocnione mechanizmy gwarantujące pacjentom lepszą dostępność do świadczeń.

P.o. prezesa NFZ Andrzej Jacyna. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta

O swoim pomyśle Andrzej Jacyna mówił w rozmowie w TOK FM. Chodzi o wprowadzenie do ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych zapisów gwarantujących pacjentowi maksymalny czas oczekiwania. Z wypowiedzi Jacyny, przytaczanej przez portal gazeta.pl, wynika, że na poziomie ustawy – a co najmniej rozporządzenia ministra, bo ono jest źródłem prawa – byłyby określone maksymalne czasy oczekiwania dla poszczególnych świadczeń. Pacjent, który nie otrzymałby świadczenia w terminie mógłby zaś o swoje prawa walczyć. Bo, jak podkreśla portal, „obecnie, czekając nawet 10 lat, nie bardzo jest się na co skarżyć”. – Pomysł jest od wielu lat dyskutowany w gronie ekspertów – przypomina Jacyna. – W systemie pojawią się duże dodatkowe środki i jednocześnie będzie możliwość wprowadzenia tych gwarancji.

Pomysł wydaje się racjonalny. W dodatku precedens już jest: pakiet onkologiczny z szybką ścieżką dostępu. Poza tym Polska nie byłaby ani pierwszym, ani jedynym krajem, w którym czas oczekiwania na świadczenia medyczne miałby sankcję prawną. Na listopadowej konferencji zorganizowanej przez warszawską Okręgową Izbę Lekarską można było usłyszeć, jak takie rozwiązanie funkcjonuje w Dani. Tam czas oczekiwania na rozpoczęcie leczenia wynosi 30 dni. Jeśli w systemie publicznym tego terminu nie da się dotrzymać, pacjent może bezpłatnie skorzystać z leczenia prywatnego, które refunduje płatnik.

I tutaj zaczynają się wątpliwości, czy w Polsce można implementować rozwiązania pochodzące z krajów, w których system ochrony zdrowia znajduje się w zupełnie innej sytuacji. Czas oczekiwania na świadczenia (Polacy, jak pokazują ostatnie raporty opublikowane przez Komisję Europejską i OECD należą do rekordzistów pod względem długości kolejek) nie jest problemem samym w sobie, który można rozwiązać za pomocą odpowiedniej regulacji prawnej. To wynik wieloletnich, liczonych już w dekadach, zaniedbań w zakresie finansowania systemu i jego rozwoju – przede wszystkim inwestycji w kadry medyczne. Mówiąc wprost: Dania może dawać gwarancje 30-dniowego dostępu do świadczeń medycznych, bo ten termin jest niedotrzymywany w pojedynczych przypadkach. To coś jak dożywotnia gwarancja na najlepsze szwajcarskie zegarki, które nigdy się nie psują. Takich gwarancji nie dają pośledni producenci gadżetów na przegub – bo szybko poszliby z torbami.

Szef Funduszu prawdopodobnie nie rozważa jednak dania pacjentowi realnego narzędzia dostępu do świadczenia w gwarantowanym czasie, czyli zobowiązania NFZ do pokrycia kosztów leczenia w prywatnym sektorze. W polskich warunkach oznaczałoby to rychłe bankructwo płatnika. Chyba, że prawne gwarancje sankcjonowałyby obecny stan kolejkowy: czas oczekiwania na operację zaćmy 18-20 miesięcy, na wszczepienie endoprotezy – 25 miesięcy. Oczywiście, średnio. Lub, co nie jest prawdopodobne, w system rozliczeń płatnika ze świadczeniodawcami publicznymi zostałby wmontowany mechanizm wymuszający większą efektywność. Czyli – wykonujecie znacznie więcej świadczeń za tę samą (lub niewiele większą) pulę pieniędzy. Jeśli nie, NFZ po uregulowaniu rachunku za leczenie w prywatnej placówce idzie z roszczeniem do szpitala, który nie dotrzymał terminu.

W tle propozycji Andrzeja Jacyny widać wyraźnie obawy – artykułowane zarówno przez polityków, jak i przedstawicieli organizacji pacjenckich – że dodatkowe pieniądze na ochronę zdrowia (w myśl uchwalonej ustawy o wzroście nakładów do 6 proc. PKB w ciągu ośmiu lat) zostaną wchłonięte przez system, a sytuacja pacjentów nie zmieni się, lub będzie się poprawiać znacznie wolniej, niż wynikałoby to ze wzrostu finansowania. Problem w tym, że skala niedofinansowania systemu jest tak duża, że jeszcze przez co najmniej kilka lat (zakładając że zapisane w ustawie przyrosty finansowania nastąpią) nie ma podstaw do tego, by większe pieniądze przekładały się wprost na systemowo lepszą dostępność do leczenia. Dlatego minister zdrowia zastrzegł sobie prawo ręcznego sterowania strumieniem pieniędzy i zapowiada, że dodatkowe środki będą przeznaczane na rozwiązanie problemów z dostępnością do świadczeń dla konkretnych grup pacjentów – np. oczekujących w szczególnie długich kolejkach.

Gdy w przyszłym roku zostanie wydane odpowiednie rozporządzenie, prawnicy będą się zapewne zastanawiać nad jego konstytucyjnością (jak lepsze finansowanie części świadczeń gwarantowane aktem prawnym ma się do konstytucyjnej równości w dostępie do ochrony zdrowia finansowanej ze środków publicznych). Ale to i tak bardziej czytelne i zrozumiałe rozwiązanie. I chyba bezpieczniejsze dla placówek publicznych – wystarczy sprawdzić, co dzieje się z budżetami szpitali leczących pacjentów w ramach pakietu onkologicznego. Nic dobrego, choć dostępność części chorych do diagnostyki i leczenia wyraźnie się poprawiła.

01.12.2017
Zobacz także
  • Zmiany w POZ będą wprowadzane stopniowo
  • Radziwiłł: odpowiedzialność i marzenia
  • MZ: Pacjenci szpitali spoza sieci nie stracą miejsca w kolejkach
  • Coraz dłuższe kolejki
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta