×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Milcząca niemoc

Katarzyna Sajboth-Data
Kurier MP

Gdy pośredniczę między mężem czy koleżankami a lekarzami, obawiam się, że coś przekręcę i zaszkodzę, ale wiem, że beze mnie te osoby nie mają żadnych szans na uzyskanie pomocy – zaznacza pani Anna, osoba niesłysząca.

Fot. Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl

  • Brak tłumaczy języka migowego bywa czasem barierą uniemożliwiającą osobom niesłyszącym uzyskanie pomocy
  • Niektórzy głusi, chcąc sobie pomóc, sięgają po telefon, żeby coś lekarzowi pokazać, ale nie każdy lekarz się na to godzi
  • Gdy potrzebuję umówić wizytę u lekarza, robię to samodzielnie, ale zawsze muszę zarejestrować się osobiście, bo przez telefon nie dam rady tego zrobić
  • Większość głuchych osób nie rozumie czasu przeszłego, więc już samo pytanie o czas występowania objawów choroby jest kłopotliwe
  • Gdy rok temu byłam w nowej przychodni, nie wiedziałam, co mówiła pani w rejestracji, bo miała maseczkę

Katarzyna Sajboth-Data: Kiedy korzysta Pani z pomocy lekarskiej w przychodni, szpitalu lub w oddziale ratunkowym, ma Pani możliwość posiłkować się tłumaczem języka migowego?

Anna K., osoba niesłysząca: Nie, takie osoby nie są obecne w tych miejscach. Można prosić o jej przybycie, jeśli jest się członkiem Polskiego Związku Głuchych i regularnie opłaca się składki. Ja należę do Krakowskiego Stowarzyszenia Głuchych „Wawel”, które organizuje wspólne wycieczki i wyjazdy, ale nie zapewnia tego typu pomocy.

Teoretycznie można zwrócić się do Państwowego Funduszu Osób Niepełnosprawnych, ale w praktyce otrzymanie takiej pomocy wtedy, kiedy się jej potrzebuje, jest dużym problemem, ponieważ tych tłumaczy jest naprawdę niewielu.

Ich brak bywa czasem barierą uniemożliwiającą osobom niesłyszącym uzyskanie pomocy. Niektórzy głusi, chcąc sobie pomóc, sięgają po telefon, żeby coś lekarzowi pokazać, ale nie każdy lekarz się na to godzi i to właściwie zamyka im możliwość porozumienia.

Mój niesłyszący mąż nie może sam pójść do żadnego lekarza, ponieważ porozumiewa się niemal wyłącznie językiem migowym. Przedwczoraj zaczęły go bardzo boleć okolice nerek, a ja byłam nieobecna. Musiał przyjechać nasz syn, zabrać go do szpitala, zarejestrować i pośredniczyć między nim a personelem medycznym. Sam by sobie nie poradził. Zawsze musi poczekać na mnie albo syna. Bardzo trudno jest samodzielnie funkcjonować osobie niesłyszącej.

W jaki sposób wzywa Pani pogotowie, gdy coś się dzieje? Czy istnieje jakaś aplikacja dla osób niesłyszących?

Osobiście dzwonię lub piszę do syna i proszę, by wezwał pomoc. Powstała aplikacja dla niesłyszących, ale dotychczas z niej nie korzystałam.

Moi dwaj synowie słyszą. Jeden z nich też mieszka w Krakowie, więc na szczęście może pomóc mnie i mężowi. Ja straciłam słuch mając dwa lata, a mój mąż jako osiemnastomiesięczne niemowlę. Jak byłam mała, moi rodzice chodzili ze mną do logopedy i jak najwięcej ze mną ćwiczyli, żebym nauczyła się mówić pomimo braku słuchu.

Gdy wyszłam za mąż i urodziłam dziecko, musiałam pójść do urzędu stanu cywilnego. Wtedy pierwszy raz moja mama powiedziała, że muszę się tym zająć sama. Zawsze, gdy idę w nowe miejsce czy do nowego lekarza muszę najpierw powiedzieć, że jestem niesłysząca i prosić o to, żeby ktoś wyraźnie mówił, żebym mogła czytać z ruchu ust.

Gdy moje dzieci były malutkie i zachorowały, moja mama dzwoniła do przychodni i umawiała wizytę. Obecnie, gdy potrzebuję umówić wizytę u lekarza rodzinnego lub innego, robię to samodzielnie, ale zawsze muszę zarejestrować się osobiście, bo przez telefon nie dam rady tego zrobić. Moja pani doktor jest bardzo cierpliwa i wyrozumiała, gdy nie wiem, co mówi, zapisuje to na kartce i mi wyjaśnia.

Natomiast kiedy idę do dentysty, proszę syna, żeby ze mną poszedł. Mając słyszące dzieci i pracując wśród słyszących osób, zawsze mam kogo poprosić o pomoc. Jednak kiedy osoba niesłysząca jest samotna, ma ogromne trudności w zaspokojeniu podstawowych potrzeb zdrowotnych, bo placówki i instytucje nie są dostosowane do jej ograniczeń.

A w jakich sytuacjach jest Pani najtrudniej?

Gdy w zeszłym roku byłam z mężem na pogotowiu, tłumaczyłam między nim a lekarzem, a jeśli czegoś nie rozumiałam, prosiłam o powtórzenie lub napisanie. Czasem w podobnych sytuacjach pomagam koleżankom, które rozmawiają tylko w języku migowym.

W szkole dla niesłyszących najważniejsze było to, żeby nauczyć się mówić, nie migać. Bo migają wszyscy głusi, to jest dla nas naturalne, ale język mówiony – to jest wyzwanie.

Większość głuchych osób nie rozumie czasu przeszłego, więc już samo pytanie o czas występowania objawów choroby jest kłopotliwe. Najtrudniejsze podczas nauki w szkole jest zrozumienie pojęć czasu przeszłego, teraźniejszego i przyszłego. Jeśli coś wydarzyło się w przeszłości, po prostu się dokonało i  trudno głuchemu zrozumieć różnicę, czy było to dwa dni temu, dwa lata temu, czy dwa wieki temu. Język migowy jest językiem sytuacyjnym, w wielu przypadkach używa się po prostu jednego ruchu oznaczającego „dawno”. Jest więc dość ograniczony.

Podobnie bywa z symboliką słowa pisanego. Napis „krzesło” nie jest krzesłem, a większość osób niesłyszących jest wzrokowcami, więc przetworzenie symbolu na obraz jest dla nich naprawdę trudne. Stąd też częsta niechęć do czytania książek. Film jest łatwiejszym środkiem przekazu, najlepiej gdy towarzyszy mu tłumacz, ale nawet jeśli dostępne są wyłącznie napisy, to stają się bardziej zrozumiałe, bo współwystępują z obrazem.

Głuchym jest trudno także na rynku pracy. Wielu z nas chciałoby pracować, ale pracodawcy często oferują wyłącznie prace porządkowe, poniżej wykształcenia i możliwości niejednej osoby. To jest bardzo frustrujące. Ja od 33 lat pracuję w szkole. Najpierw w księgowości, a teraz jako asystentka nauczyciela. Moje zadanie polega na pomaganiu dzieciom, które jednocześnie są niesłyszące i autystyczne. Uwielbiam swoją pracę.

Czy smartfony ułatwiają coś osobom niesłyszącym?

Bardzo ułatwiają komunikację, możemy połączyć się i za pośrednictwem kamerki migać do siebie, możemy napisać. Kiedy wydarzyło się coś w rodzinie mojej koleżanki, która nie mówi, zadzwoniła do mnie i migowo przekazała prośbę, żebym wezwała pomoc.

Jak Pani radziła sobie w czasie pandemii? Komunikowanie się z lekarzem było niemożliwe, jeśli miał maseczkę i nie mogła Pani czytać z ruchu warg.

Gdy rok temu byłam w nowej przychodni, w której miałam mieć konsultację, nie wiedziałam, co mówiła pani w rejestracji, bo miała maseczkę. Powiedziałam, że jestem niesłysząca i zapytałam, czy mogłaby ją zdjąć, żebym mogła odczytać, co chce mi powiedzie. Nie chciała tego zrobić, więc poprosiłam, żeby napisała mi na kartce, ale na to też się nie zdecydowała. Poszukałam innej placówki.

Niejednokrotnie rozmawiamy z koleżankami o tym, jak bywa trudno się porozumieć i uzyskać pomoc, a czasem spotkać się ze zwykłą życzliwością. Bywa różnie, ale czasem osoby pracujące w ochronie zdrowia są po prostu niesympatyczne i niepomocne. Rozumiem, że mają wielu pacjentów, a taka rozmowa wydłuża czas poświęcony jednemu z nich, dlatego i im, i nam byłoby znacznie łatwiej, gdybyśmy mogli skorzystać z pomocy tłumacza. Usprawniłoby to komunikację, zaoszczędziło czas i dałoby poczucie bezpieczeństwa.

Czy w aptece doświadcza Pani podobnych trudności?

W aptece teraz jest łatwiej, bo podaje się kod recepty, a wcześniej zapisywałam na kartce nazwę tego, czego potrzebowałam, albo przynosiłam opakowanie po lekach, prosząc o takie same.

A spotkała się Pani z planszami rysunkowymi pokazującymi, jaka część ciała boli, mającymi na celu ułatwić komunikację między osobami niesłyszącymi a lekarzami?

Nigdzie takich nie widziałam, ani w przychodni, ani w szpitalach, w których byłam w ciągu ostatniego roku. Ostatnio, gdy trafiłam z mężem na SOR i poprosiłam panią doktor, która nosiła maseczkę, o porozumiewanie się ze mną poprzez pisanie na kartce, wyjaśniła, że to zajęłoby za dużo czasu, ale zdjęła ją i starała się mówić bardzo wyraźnie, żebym ją zrozumiała i przekazywała mężowi, co się z nim dzieje.

Zawsze jednak w takich sytuacjach, gdy pośredniczę między mężem czy koleżankami a lekarzami, obawiam się, że coś przekręcę i zaszkodzę, ale wiem, że beze mnie te osoby nie mają żadnych szans na uzyskanie pomocy.

Co by pomogło, żeby stało się to możliwe?

Tłumacz języka migowego. On jest niezbędny.

Rozmawiała Katarzyna Sajboth-Data

12.07.2023
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta