×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Kto zostanie nowym ministrem zdrowia?

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Na rząd trzeba będzie poczekać – być może nieco ponad miesiąc, być może nawet do początku grudnia. Jak zostaną podzielone ministerstwa i kto będzie odpowiadać za sprawy zdrowia?


Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

  • Na podstawowe pytanie, czy resort zdrowia zostanie obsadzony przez największą partię, czy też oddany koalicjantom, jeszcze trudno odpowiedzieć
  • Jak mantra wraca postulat, by minister zdrowia był silnie umocowany politycznie, zarówno w koalicji, jak i w rządzie. Najlepiej – w randze wicepremiera
  • Pójście na czołowe zderzenie z interesariuszami systemu nie leży w interesie nowego rządu
  • Nieoficjalnie mówi się, że przyszły minister zdrowia raczej na pewno będzie, a w każdym razie powinien być, lekarzem
  • Sprawnie działający system ochrony zdrowia to profilaktyka problemów gospodarczych

To jedno z pytań, które krążyło w kuluarach zakończonego we wtorek Forum Rynku Zdrowia, wybrzmiało ono również w panelu otwarcia – choć zdecydowana większość publicystów, którzy mieli wskazać kandydatów, uchyliła się od odpowiedzi, nie tylko dlatego, że w poniedziałek rano – jak twierdzili – nie wszystko było jeszcze przesądzone. – Nie będzie to na pewno Bartosz Arłukowicz – orzekli zgodnie.

Na podstawowe pytanie, czy resort zdrowia zostanie obsadzony przez największą partię, czy też oddany koalicjantom, jeszcze trudno odpowiedzieć, ale na dziś wiadomo, że ani Trzecia Droga, ani Nowa Lewica o MZ się nie biją. Choć już od miesięcy można było usłyszeć, że Koalicja Obywatelska również chętnie widziałaby Ministerstwo Zdrowia w rękach jakiegoś mniejszego ugrupowania – na przykład Trzeciej Drogi, a konkretnie PSL.

– W zdrowiu są w tej chwili zbyt duże pieniądze, by największa partia oddała resort koalicjantom – przekonywał co prawda Krzysztof Jakubiak podczas panelu na FRZ. Brzmi interesująco, ale to ślepy zaułek. Pieniędzy jest nominalnie dużo, ale realnie znacznie mniej, niż być powinno i wszyscy gracze polityczni to wiedzą. Dużo jest natomiast oczekiwań i problemów do rozwiązania, dlatego jak mantra wraca postulat (marzenie? oczekiwanie?), by minister zdrowia był silnie umocowany politycznie, zarówno w koalicji jak i w rządzie. Najlepiej – w randze wicepremiera.

Gdyby wypracowano takie rozwiązanie, niemal idealnym kandydatem byłby oczywiście Władysław Kosiniak-Kamysz. Lekarz, samorządowiec, z doświadczeniem rządowym (2011-2015 minister pracy i polityki społecznej). Co prawda lider ludowców, choć zasiadał w ostatnich kadencjach w Komisji Zdrowia, praktycznie nie wykazywał zainteresowania tematami tego sektora (głosu w dyskusjach nie zabierał, na forum Sejmu w sprawach zdrowia wypowiadał się sporadycznie), można zaryzykować tezę, że sprawy systemu ochrony zdrowia mimo wykształcenia i rodzinnych tradycji (ojciec lidera ludowców, Andrzej Kosiniak-Kamysz, był ministrem zdrowia w pierwszym niekomunistycznym rządzie po wyborach w 1989 roku) niespecjalnie go interesują. To nie jest jednak główna przeszkoda, gdyby polityk zdecydował się podjąć misję, mógłby ją pełnić z sukcesem dzięki dobremu doborowi współpracowników i niekwestionowanej mocnej pozycji w rządzie. Tyle, że jego ambicje sięgają wyżej – nie bez powodu nieoficjalnie mówi się, że PiS byłoby skłonne oddać ludowcom fotel premiera. W koalicji partii demokratycznych Kosiniak-Kamysz o takim stanowisku nie myśli (choć część dziennikarzy to sugeruje), natomiast dość realnie brzmią pogłoski o przymiarce do fotela marszałka Sejmu.

W tej sytuacji można założyć, że scenariusz pierwszy, czyli minister zdrowia w randze wicepremiera, z mocną pozycją polityczną, ale spoza Koalicji Obywatelskiej, się nie zrealizuje.

Czy ministrem zdrowia może zostać polityk KO? Jedynym, który przez lata wypracował sobie względnie mocną pozycję – gdy PO poprzednio rządziła, był politycznym debiutantem – jest Bartosz Arłukowicz, ale wydaje się, że Donald Tusk raczej wie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, a pamięć o sposobie, w jakim były minister zdrowia zarządzał systemem, jest ciągle świeża i nie jest to pamięć dobra. Pójście na czołowe zderzenie z interesariuszami systemu nie leży w interesie nowego rządu. Innych polityków – w rozumieniu osób, które wywalczyły mandaty parlamentarne – trudno sobie w roli ministrów wyobrazić.

Wydaje się, że jeśli Koalicja Obywatelska będzie musiała wziąć odpowiedzialność za resort zdrowia, poszuka ministra poza parlamentem – i poza głównym nurtem polityki. Być może wśród menedżerów systemu ochrony zdrowia, mających doświadczenie w zarządzaniu instytucjami finansowymi lub dużymi podmiotami leczniczymi. Być może – wśród samorządowców (prezydentów wielkich miast, marszałków województw). Obydwa warianty mają wspólny mianownik. Nieoficjalnie mówi się, że przyszły minister zdrowia raczej na pewno będzie, a w każdym razie powinien być, lekarzem – ciągle żywe jest doświadczenie sprawowania tej funkcji przez nie-lekarza Adama Niedzielskiego, które doprowadziło do ostrego konfliktu ze środowiskiem lekarskim. Takie założenie oczywiście zawęża krąg poszukiwań, ale ryzyko kontynuowania konfliktu czy atmosfery napięcia jest zbyt wysokie. Choć trzeba pamiętać, że Tusk jest politykiem – dowiódł tego w kampanii wyborczej – który ryzyko podejmować potrafi.

Czy minister zdrowia spoza polityki, jeśli taki wariant będzie realizowany, musi być słaby? Niekoniecznie. Jego pozycja w rządzie będzie zależeć – w każdym wariancie – nie tylko od posiadania (lub nie) zaplecza politycznego czy rozpoznawalnego (bądź nie) nazwiska, ale przede wszystkim (a może wręcz jedynie) od tego, jaki priorytet zdrowiu nada porozumienie partii, które rząd utworzą i czy premier – ktokolwiek nim będzie, choć wszystko wskazuje, że będzie to Donald Tusk – uzna ochronę zdrowia za obszar absolutnie priorytetowy. Zdrowy rozsądek wskazywałby, że innego wyjścia nie ma – Polska idzie na czołowe zderzenie z demografią, to już nie kwestia dekad, ale lat, kiedy starzenie społeczeństwa (starzenie się w kiepskim stanie zdrowia, kluczowym parametrem zdrowia publicznego stanie się nie średnia przewidywana długość życia, tylko długość życia w zdrowiu) będzie rzutować na rynek pracy i gospodarkę. Tusk solennie obiecał, że nie będzie podnosić wieku emerytalnego – i nie ma powodów, by w to zapewnienie nie wierzyć. Ale już w tej chwili Polacy pracują dłużej – bo chcą, mogą i muszą. Jeśli nie utrzymają zdrowia przynajmniej na minimalnym poziomie umożliwiającym kontynowanie aktywności – nie będą ani chcieli, ani mogli pracować.

Sprawnie działający system ochrony zdrowia to profilaktyka problemów gospodarczych. Wydatki na zdrowie to inwestycja, nie koszt. Jeśli rząd nie uzna tych założeń, tak naprawdę nie będzie mieć żadnego znaczenia, kto zasiądzie w fotelu ministra. Jeśli uzna – co najmniej połowa problemów zostanie rozwiązana bez względu na to, kto nim będzie.

18.10.2023
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta