×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Szukanie następcy

Małgorzata Solecka

Eksperci i media skupiają się na szukaniu kandydata na następcę Katarzyny Sójki na stanowisku ministra zdrowia, analizując przyczyny braku chętnych do wzięcia odpowiedzialności za ten resort.


Prezydent Andrzej Duda. Fot. Jakub Szymczuk / KPRP

  • Najbardziej oczywisty wydaje się wybór Macieja Miłkowskiego jako ministra odpowiedzialnego za politykę lekową
  • Drugi obszar, jaki PiS zapisuje sobie na plus, to prawa pacjenta
  • Gdy PiS przejdzie do opozycji, z resortem zdrowia pożegnają się wiceministrowie: Waldemar Kraska, Marcin Martyniak oraz Piotr Bromber

– Mamy dwóch poważnych kandydatów na stanowisko premiera – ogłosił w czwartek w południe prezydent, podsumowując konsultacje z liderami ugrupowań parlamentarnych. Andrzej Duda dziękował wszystkim partiom za „bardzo dobre rozmowy” i „poważne potraktowanie swoich zadań”. Podkreślił, że politycy PiS zapewnili go, że Mateusz Morawiecki będzie miał w Sejmie większość, zaś ugrupowania opozycyjne to samo stwierdziły o Donaldzie Tusku.

To, czy prezydent zdecyduje się powierzyć misję tworzenia nowego rządu przedstawicielowi nowej większości parlamentarnej (ugrupowania demokratycznej opozycji wskazały już Donalda Tuska), czy też będzie realizować koncepcję tworzenia rządu przez zwycięzcę wyborów, czyli Prawo i Sprawiedliwość, pozostaje jeszcze kwestią otwartą. Konsultacje, jakie głowa państwa prowadziła z przedstawicielami komitetów, których posłowie zasiądą w nowym Sejmie, nie były (nie musiały być) konkluzywne. Prezydent nadal trzyma wszystkie karty w ręku – i trzyma je przy orderach. Ujawnił jedynie, że posiedzenie nowego Sejmu zwoła na 13 listopada (14 listopada upływa konstytucyjny termin). – Będę stał na straży wszystkich terminów i norm – mówił Andrzej Duda.

Wariant z premierem „zwycięskiego” ugrupowania jest ryzykowny. I dla prezydenta (bo potwierdzi, że „trzyma z partią”, co może mu utrudnić odnalezienie się w rzeczywistości po zakończeniu obecnej kadencji na arenie międzynarodowej, ale niewątpliwie ułatwiłoby wejście do walki o przywództwo w PiS po Jarosławie Kaczyńskim, gdyby Duda tego chciał), i przede wszystkim dla Mateusza Morawieckiego – bo to on, według wszelkiego prawdopodobieństwa, otrzyma zadanie sformowania nowego, trzeciego już, gabinetu. I wygłoszenia trzeciego exposé. I przeżycia pierwszego, ale za to atomowego wręcz, politycznego upokorzenia – bo w tak groteskowej sytuacji nie stawia się polityka, który kierował rządem przez sześć z ośmiu lat dwóch kadencji. – I to w dodatku za nic, bo z dużym prawdopodobieństwem Morawiecki zostanie odsunięty na boczny tor, przestanie się liczyć – mówi w nieoficjalnej rozmowie jeden z polityków PiS. A drugi dodaje, że w tej chwili premier jest obiektem żartów. – Gdy powiedział, że toczą się rozmowy w sprawie poparcia dla rządu, zaczęto rozmawiać, że najwyraźniej Morawiecki zaczął rozmawiać z Ziobrą, bo poparcie Suwerennej Polski dla jego rządu nie jest przecież oczywiste.

Decyzja, czy PiS będzie chciało kupić – za wszelką cenę, którą zapłacą premier i prezydent – dodatkowe tygodnie na „domykanie” czy też „czyszczenie” spraw/biurek, jeszcze na Nowogrodzkiej nie zapadła. Politycy PiS, z którymi rozmawialiśmy, wcale nie są przekonani, że prezes PiS będzie chciał przeciągać sprawy. I, przede wszystkim, czy – zakładając, że będzie chciał – zgodzi się na to Andrzej Duda. Ale przyznają, że prawdopodobieństwo tego scenariusza ciągle jest wysokie. Zwłaszcza przyjmując założenie (a taki tok myślenia reprezentuje spora część kierownictwa PiS), że PSL prędzej czy później „pęknie” i zgodzi się na koalicję ludowo-konserwatywno-narodową.

Trzeci rząd Morawieckiego, jeśli będzie powstawał, ma powstać „na poważnie” – nie ma mowy o przedstawieniu Sejmowi gabinetu w obecnym składzie, choć oczywiście kilku ministrów w nim pozostanie – np. Piotr Gliński, Przemysław Czarnek, Zbigniew Ziobro (jeśli będzie chciał i będzie gotowy dać poparcie Morawieckiemu) – i zapewne również inni. Będą też jednak zmiany – a na liście ministerstw, które muszą się liczyć ze wskazaniem nowego kandydata, jest również resort zdrowia.

Im głośniej o braku chętnych do wzięcia odpowiedzialności za ochronę zdrowia, tym mocniej, podczas ewentualnego exposé, Mateusz Morawiecki będzie punktował „dobrą zmianę”, jaka zaszła w tym obszarze w ciągu ośmiu ostatnich lat. Będzie więc potrzebować osoby, która może być symbolem tej pozytywnej zmiany.

Najbardziej oczywisty wydaje się wybór Macieja Miłkowskiego jako ministra odpowiedzialnego za politykę lekową. Tu akurat nie ma żadnych wątpliwości – w zakresie dostępu do nowoczesnych terapii nastąpiła (czy też następuje) rewolucja. Pacjenci i eksperci podkreślali to wielokrotnie, nagradzając autora dobrych rozwiązań licznymi laurami. I nawet jeśli nie wszystko było sukcesem, zdecydowanie obszarem leków rząd PiS – zwłaszcza w ostatnich latach – może się pochwalić. Jednak informacje docierające z kuluarów (tak politycznych, jak branżowych i eksperckich) każą sądzić, że Miłkowski nie jest zainteresowany „awansem”, bo przekreśliłby on w praktyce możliwość kontynuowania przez niego misji w Ministerstwie Zdrowia. A taka szansa, podobno, jest. Maciej Miłkowski nie uniknął co prawda uwikłania w polityczne deklaracje, wielokrotnie ścierał się mocno z opozycją, ale również po stronie obecnej opozycji jest bardzo ceniony. A o tym, że zmiana warty nie musi oznaczać totalnej wymiany na szczytach kierownictw resortów, świadczy precedens – Piotr Warczyński był wiceministrem zdrowia w latach 2014-2017, w dodatku opuszczając stanowisko na swoje wyraźne życzenie. – Miłkowski mógłby zajmować się tylko polityką lekową i zapewne robiłby to tak samo dobrze, jeśli nie lepiej – takich głosów zaraz po wyborach nie brakowało.

Drugi obszar, jaki PiS zapisuje sobie na plus, to prawa pacjenta. I tu również trzeba przyznać, że obiektywnie zmiana nastąpiła po pierwsze wyraźna, po drugie – w pożądanym kierunku. Biuro Rzecznika Praw Pacjenta, które powstało w oparciu o ustawę o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta z 2008 roku, zmieniło się z instytucji marginalnej i pozbawionej jakiegokolwiek znaczenia w prężnego gracza systemowego, czego przejawem jest choćby umiejscowienie funduszy kompensacyjnych (szczepień ochronnych, badań klinicznych i zdarzeń niepożądanych) właśnie przy Rzeczniku Praw Pacjenta. Bartłomiej Chmielowiec, pełniący tę funkcję od 2017 roku, również jest doceniany przez ekspertów i pacjentów, w ostatniej kadencji część posłów opozycji wręcz domagała się wzmocnienia finansowego Biura RPP, ale czy to wystarczy by otrzymać szansę kontynuowania pracy (gdyby oczywiście był tym zainteresowany) w przypadku zmiany rządu?

Na drugiej szali są błędy, z których szczególnie dużo waży ten popełniony w sprawie rzekomo jednostkowej: gdy 4 sierpnia ówczesny minister zdrowia ujawnił publicznie wrażliwe informacje na temat pacjenta (sprawa Piotra Pisuli), Bartłomiej Chmielowiec wstrzemięźliwie milczał. I choć, według publicznych informacji, Biuro RPP wszczęło postępowanie w tej sprawie, nie przedstawiono żadnych rezultatów. A w Karpaczu Rzecznik Praw Pacjenta imiennie dziękował byłemu ministrowi za „sprawczość” w sprawie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej, ni słowem nie nawiązując do powodów jego odwołania.

I wreszcie – finanse. Tu o sukcesie mówi – zresztą w ostatnich tygodniach, wręcz miesiącach, znacznie ciszej – wyłącznie Prawo i Sprawiedliwość. – Podwoiliśmy, z górką, wydatki publiczne na zdrowie – przekonywał jednak nie raz premier. I być może stąd, jak można usłyszeć, jego ewentualnym kandydatem na stanowisko ministra zdrowia miałby być Filip Nowak, prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Nowak nie ma – w przeciwieństwie do wymienionych wcześniej Miłkowskiego i Chmielowca – wiele do stracenia, bo ze stanowiskiem pożegna się tak czy tak. Wprawdzie swoją karierę w NFZ zaczął w głębokich latach rządów PO-PSL (wtedy kierował po kolei trzema oddziałami Funduszu: opolskim, wielkopolskim i w końcu największym, mazowieckim), ale po transferze do centrali, a zwłaszcza po tym, jak w sierpniu 2020 roku nowo powołany minister zdrowia Adam Niedzielski powierzył mu funkcję p.o. prezesa NFZ, nie unikał politycznych, partyjnych wprost, afiliacji. Ministrem nie zostanie, ale zawsze będzie mógł mówić, że był kandydatem.

Bez żadnej wątpliwości w przypadku, gdy PiS przejdzie do opozycji, z resortem zdrowia pożegnają się – natychmiast – wiceministrowie: Waldemar Kraska (czynny polityk PiS, wywalczył po raz kolejny mandat senatora), Marcin Martyniak (awansował na stanowisko podsekretarza z funkcji dyrektora gabinetu politycznego ministra zdrowia) oraz Piotr Bromber.

26.10.2023
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta