W Czechach, Rumunii czy na Węgrzech jest już wiele pracujących systemów, a są to znacznie mniejsze kraje – mówi prof. Wojciech Golusiński, kierownik Kliniki Chirurgii Głowy, Szyi i Onkologii Laryngologicznej Wielkopolskiego Centrum Onkologii.
– Jeżeli zoperujemy pacjenta z rakiem języka, który jest we wczesnym stopniu zaawansowania, przy użyciu chirurgii robotowej to operacja będzie kosztowała 40 tys. zł. Jeżeli ten chory przyjdzie w 3. albo 4. stopniu zaawansowania i trzeba użyć także radioterapii i chemii, to koszt rośnie do 100 tys. zł. – wyliczył Golusiński. – Tylko w 20 proc. taki chory wraca do aktywności zawodowej. Rachunek ekonomiczny jest oczywisty.
Zaznaczył, że pozyskanie urządzenia nie jest łatwe. – Firma sprzedając nową technologię do nowego kraju musi liczyć na to, że ten sprzęt będzie wykorzystywany – mówił. Przyznał, że Polska ma problem, żeby pozyskać robota da Vinci. – Zainteresowanie jest tak duże, że trzeba się ustawiać w kolejce.