- Będziemy realizować program tworzenia gabinetów stomatologicznych i lekarskich w szkołach – zapowiadała w exposé premier Beata Szydło. Jedna z kluczowych obietnic PiS w zakresie polityki rodzinnej i zdrowotnej odchodzi teraz do lamusa. Gabinety lekarskie, w tym gabinety stomatologiczne, nie wrócą do szkół. A już na pewno nie na koszt budżetu państwa.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Gazeta
W ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia parlamentarnego Zespołu ds. Pielęgniarek i Położnych Ministerstwo Zdrowia prezentowało m.in. założenia do ustawy o zdrowiu dzieci i młodzieży. Uchwalenie takiej ustawy, potocznie zwanej ustawą o medycynie szkolnej, Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało już w programie z 2014 roku, w którym czytamy m.in. „Stan zdrowia dzieci i młodzieży musi być systematycznie kontrolowany i nie może być oceniany na podstawie badania subiektywnego samopoczucia. Systematyczną opieką lekarza i pielęgniarki obejmiemy ogół dzieci i młodzieży kształcącej się w szkołach wszystkich typów i poziomów. Zwiększymy zakres działań i kontraktów dotyczących opieki medycznej, edukacji zdrowotnej, promocji zdrowia i rodziny, monitorowania stanu zdrowia dzieci i młodzieży oraz wdrożenia programów profilaktyki finansowanych ze składek na ubezpieczanie zdrowotne, budżetu państwa i środków unijnych. Szczególną uwagę zwrócimy na rozszerzenie programu profilaktyki i opieki stomatologicznej. Badania epidemiologiczne wykazują, że około 90% dzieci 7-letnich, i zbliżony odsetek dzieci 12-letnich ma próchnicę zębów. Stan taki dowodzi absolutnego lekceważenia zdrowia dzieci. Stąd niezwykle ważnym zadaniem będzie powrót szkolnych gabinetów stomatologicznych dla dzieci i młodzieży”.
PiS zarzucało poprzednim rządom zniszczenie medycyny szkolnej (gabinety lekarskie ze szkół znikały już w latach 90., proces przyspieszył po wprowadzeniu kas chorych). I zapowiadało jej odbudowanie. Do ubiegłego tygodnia. – Były propozycje, żeby przywrócić lekarza i dentystę do szkoły. Założenia do ustawy przyjmują, że tam, gdzie warunki na to pozwalają, będzie to możliwe. Natomiast nie przyjmujemy generalnej zasady, że w każdej szkole będzie lekarz i lekarz dentysta – mówiła na posiedzeniu zespołu przedstawicielka Departamentu Matki i Dziecka Wanda Szelachowska.
Powody są oczywiste: brak pieniędzy i brak kadr. – Wyliczyliśmy, że tylko koszt utworzenia i wyposażenia gabinetów stomatologicznych w szkołach wynosi około 7 mld zł, są to koszty bez bieżącego funkcjonowania – mówiła przedstawicielka resortu. Ministerstwo wzięło również pod uwagę, że przy małej liczbie lekarzy trudno byłoby zapewnić obsadę wszystkich gabinetów lekarskich. – Dlatego tam, gdzie warunki i potrzeby lokalne na to pozwolą, będzie to możliwe i takie rozwiązanie będzie przewidywała ustawa – podkreślała Wanda Szelachowska. Ustawa pozwoli samorządom na sfinansowanie utworzenia i funkcjonowania gabinetów lekarskich.
To zdecydowanie inny model, niż zapowiadała jesienią 2015 roku premier Beata Szydło. – Trzeba rozwiązać problem medycyny szkolnej. Pieniądze mają być przekazane z budżetu państwa. Gmina będzie dawała lokal i wyposażenie – mówiła Beata Szydło przed wyborami parlamentarnymi.
W szkołach będą więc nadal funkcjonować tylko gabinety pielęgniarek, których zadania w projektowanej ustawie mają zostać rozszerzone, a pozycja – wzmocniona. Pielęgniarki szkolne mają współpracować z jednej strony z podstawową opieką zdrowotną, z drugiej – z pomocą społeczną. Prace nad ustawą są na etapie założeń i w tej chwili wiadomo, że nieprędko wejdzie ona w życie – najprawdopodobniej dopiero w roku szkolnym 2018/2019.