Piąty parametr życiowy

25.07.2018
Karolina Krawczyk

– Ratownicy medyczni mają obawy co do dawkowania leków przeciwbólowych u dzieci, zwłaszcza leków opioidowych – mówi dr n. med. Beata Rybojad z Zakładu Ratownictwa Medycznego Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.


fot. iStock

Karolina Krawczyk: Czy system szkolnictwa wyższego jest gotowy na to, by uczyć przyszłych ratowników odpowiedniego podejścia do pacjentów pediatrycznych, zwłaszcza w zakresie uśmierzania bólu? Czy mamy specjalistów, którzy przekazują tę najnowszą wiedzę?

Dr n. med. Beata Rybojad: W wymiarze godzinowym na pewno jesteśmy na to gotowi, ponieważ w czasie studiów jest mnóstwo zajęć z zakresu medycznych czynności ratunkowych. Specjalistów teoretycznie też nie brakuje, ale z praktyką jest dużo gorzej.

W Zakładzie Ratownictwa Uniwersytetu Medycznego w Lublinie opracowany został przedmiot fakultatywny „Uśmierzanie bólu w ratownictwie”. Możliwe, że wejdzie do programu studiów już w roku akademickim 2018/2019. Obecnie uśmierzanie bólu jest „wrzucone” gdzieś pomiędzy medyczne czynności ratunkowe a farmakologię. A przecież ból jest określany jako piąty parametr życiowy i powinien być oceniany tak samo jak oddech, rytm serca, temperatura czy ciśnienie tętnicze. To ważne, by ratownik – w miarę kompetencji, jakie mu przysługują – potrafił uśmierzać ostry ból.

Każdy, kto ma wykształcenie medyczne, wie, że w wyniku bólu uruchamiają się pewne mechanizmy chociażby na poziomie biochemicznym, które mogą skutkować groźnymi i odległymi powikłaniami (np. gorsze gojenie się ran). Coraz częściej mówi się także o pamięci bólowej, także u noworodków. Kiedyś dominował pogląd, że małe dziecko nie pamięta bólu – na szczęście to przekonanie zostało podważone, dlatego dziś coraz częściej zwraca się uwagę na zwalczanie bólu u noworodka, a zwłaszcza u wcześniaka.

Jakie elementy mogłyby pomóc ratownikom w zakresie dawkowania leków u dzieci?

Na pewno szkolenia, i to już na etapie przeddyplomowym. Ważny jest program studiów, który powinien być nie tylko dobrze napisany, ale przede wszystkim rzetelnie zrealizowany.

Obecnie na pierwszym roku studenci mają przedmiot „farmakologia”, ale jest to jedynie ogólne podejście do tematu. Studenci powinni uczyć się farmakologii w tym praktycznym, potrzebnym im ujęciu, a nie w sposób ogólny. Ratownik po trzech latach edukacji ma prawo wejść do karetki i samodzielnie pracować, a także stosować leki, które – podane niewłaściwie – mogą być bardzo niebezpieczne.

W 2016 roku, gdy rozszerzyła się lista leków, gdy rozszerzono kompetencje ratowników medycznych, powinny zostać wprowadzone odgórne, systemowe szkolenia osób już pracujących w zawodzie. Co ważne – powinno to być szkolenie praktyczne, z prezentacją tego, jak dane leki się podaje, zwłaszcza najmłodszym pacjentom, bo ich reakcje bywają nieprzewidywalne.

Nauka opieki nad pacjentem małoletnim powinna objąć także zagadnienie właściwego podejścia do jego opiekuna. Rodzic (opiekun prawny) powinien wiedzieć, jakie leki i dlaczego są podawane, jakie reakcje mogą po nich wystąpić itd.

Czy ZRM stosują prawidłowe dawki leków u pacjentów pediatrycznych?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Podczas mojej – już ponad dwudziestoletniej – pracy wielokrotnie obserwowałam dzieci przywożone czy to na SOR, czy bezpośrednio na OIT. Na pewno jest duża poprawa w stosunku do tego, co było jeszcze 10–15 lat temu. Dziś bardziej zwraca się uwagę na to, jakie leki i w jaki sposób podaje się dzieciom.

Niemniej jednak obserwuję, że ratownicy medyczni mają pewne obawy co do dawkowania leków przeciwbólowych u dzieci, zwłaszcza leków opioidowych. Czasem z tego powodu ból jest zbyt słabo uśmierzany, bo dawka podana małemu pacjentowi okazała się niewystarczająca.

Jestem w stanie zrozumieć takie zachowawcze działanie ze strony ratowników, którzy nie byli wcześniej przeszkoleni. Wolą zastosować mniejszą dawkę, a później ewentualnie podać kolejną. Z tego powodu jednak zdarza się, że pacjent trafia na SOR z niewystarczająco uśmierzonym bólem.

Co sprawiło, że ta sytuacja w ciągu ostatnich lat znacznie się poprawiła?

Przede wszystkim nie ucieka się już od dyskusji o tym, że farmakoterapia jest bardzo istotna. Ratownicy medyczni to grupa zawodowa, która ciągle się szkoli, choć wymaga to od nich dodatkowych kosztów finansowych i czasowych. Również lekarze, specjaliści medycyny ratunkowej, coraz częściej zwracają uwagę na to, jakie leki i ile można podać dzieciom. Dla kogoś, kto na co dzień nie pracuje z dziećmi, to duże wyzwanie, które zawsze generuje dodatkowy stres, zarówno w ZRM, jak i na SOR.

Czy obserwuje się zwiększenie liczby hospitalizowanych dzieci?

Trudno powiedzieć. Populacja dziecięca najpierw malała, teraz z kolei dzieci rodzi się nieco więcej niż 10 lat temu. Na pewno sporym wyzwaniem jest nieograniczona dziecięca wyobraźnia, która często skutkuje urazami czaszkowo-mózgowymi. Takich przypadków jest coraz więcej.

Jeśli chodzi o zaopatrzenie przez ZRM, to zazwyczaj nie zauważa się jakichś nieprawidłowości – pacjenci są zaopatrzeni na miarę kompetencji zespołu. Trzeba jednak pamiętać, że rekomendacje w postępowaniu w poszczególnych sytuacjach są jednoznaczne i jednolite, ale nie zawsze pokrywają się czynnościami, jakie może wykonać dany zespół – te są różne w zależności od tego, czy w zespole jest lekarz, czy nie.

Rozmawiała Karolina Krawczyk

Wybrane treści dla pacjenta
  • Choroby pasożytnicze układu oddechowego
  • Wady zgryzu - informacje ogólne
  • Infekcje dróg oddechowych u dzieci
  • Ból podczas oddawania moczu (mikcji)
  • Zaburzenia lękowe u dzieci i młodzieży
  • Zakażenia układu moczowego u dzieci
  • Łojotokowe zapalenie skóry u dzieci (wyprysk łojotokowy)
  • Choroba Kawasakiego u dzieci
  • Pokrzywka u dzieci
  • Toksoplazmoza u dzieci