×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Doula zamiast cesarki

Renata Kołton, Jakub Grzymek
mp.pl/ginekologia

Obecność douli przy porodzie wciąż jest rzadkością. Tymczasem dowiedziono, że jej uczestnictwo przynosi nawet więcej korzyści niż obecność partnera.

W Polsce 15 lat temu liczba porodów przez cięcie cesarskie była dwa razy niższa niż obecnie i wynosiła ok. 18%. Teraz sięga nawet 37%. W Europie są kraje, w których odsetek ten jest jeszcze wyższy – dochodzi do 43%. Polska jednak ciągle pozostaje w czołówce.

Co jakiś czas w prasie kobiecej i internecie pojawiają się opisy cięć cesarskich wykonanych u znanych kobiet. Celebrytki gloryfikują taki sposób zakończenia ciąży, wpływając na oczekiwania pacjentek. Nie bez znaczenia pozostają także mnożące się zarzuty – w przypadku zgonu dziecka w trakcie porodu lub innych komplikacji – o niewykonanie przez lekarza cięcia cesarskiego „na żądanie” i zwyczajny lęk przyszłych matek przed nieznanym. I tak rodzące boją się naturalnego porodu, a lekarze znajdują się pod presją.

fot. eyeliam, flickr.com, lic. CC BY 2.0

Szkodliwa moda

– W Polsce powstała swoista „moda na cięcie cesarskie – komentował w wywiadzie dla mp.pl prof. Stanisław Radowicki, konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii. Jak podkreślił, jego zespół oraz Polskie Towarzystwo Ginekologiczne (PTG) pozostają zgodni – cięcie cesarskie pozostaje operacją chirurgiczną, która ma ratować zdrowie lub życie matki i jej dziecka.

Lista „wad” cięcia cesarskiego jest długa. Zabieg może skutkować pojawieniem się powikłań gojenia się rany czy zrostów w jamie brzusznej matki. Kolejne doniesienia naukowe wskazują, że wpływa negatywnie na prawidłowy rozwój somatyczny i umysłowy dziecka. Może także być przyczyną większej zapadalności na niektóre choroby w wieku dojrzałym.

– W Niemczech wskazaniem do ukończenia ciąży cięciem cesarskim jest „tokofobia”, strach przed porodem. W polskich rekomendacjach wskazanie to nie istnieje – tłumaczył profesor. Jednak część Polek, obawiając się porodu, niezależnie od zaleceń medycznych dąży do rozwiązania przez „cesarkę”.

– Rzeczą niezmiernie pożyteczną byłoby włączenie się mediów do szerokiego nagłośnienia negatywnych następstw wykonania cięcia cesarskiego – mówił prof. Radowicki. Zdaniem konsultanta może to znacząco ograniczyć liczbę wykonywanych cięć. Warto zastanowić się również, co zrobić, aby kobiety mniej bały się porodu.

Ze „służącą” na porodówkę

Pojęcie „douli” w starożytnym języku greckim oznacza „służącą”. Współcześnie w ten sposób określa się kobietę doświadczoną w macierzyństwie i przeszkoloną w zakresie udzielania wsparcia w trakcie porodu, ale niekoniecznie spokrewnioną czy blisko zaprzyjaźnioną z ciężarną. Od 2011 roku działa stowarzyszenie DOULA w Polsce.

– W tej chwili stowarzyszenie ma 140 członkiń po szkoleniu podstawowym. Około połowa z nich jest na etapie stażu. W samej Warszawie pracuje kilkadziesiąt – powiedziała „Wprost” stojąca na czele stowarzyszenia Małgorzata Borecka.

Pomoc douli na ogół nie ogranicza się do samego porodu. Przyszła matka poznaje ją wcześniej, a w okresie okołoporodowym doula pozostaje do jej dyspozycji 24 h na dobę. Ustala z ciężarną, czy w momencie rozpoczęcia porodu ma przyjechać do domu rodzącej, czy spotkają się w szpitalu. Jeśli również po porodzie kobieta potrzebuje wsparcia, umawiają się na kolejne spotkania. Doule pomagają wtedy w opiece nad noworodkiem.

Lepsza od partnera?

Jak pisaliśmy w artykule Znajomość na czas porodu, wyniki badań przeprowadzonych w różnych częściach świata potwierdzają korzystny wpływ obecności douli na wskaźniki opieki okołoporodowej. Wykazano, że „poród w warunkach szpitalnych stał się dla wielu kobiet wydarzeniem przeżywanym w izolacji emocjonalnej. Wprowadzenie na salę porodową ojców rodzących się dzieci (...) nieco poprawiło sytuację, niestety na długi czas zaniechano praktyki silnego społecznego wspierania rodzącej przez inną doświadczoną kobietę”.

Dowiedziono (patrz: „Położnicze i poporodowe korzyści stałej opieki niemedycznej podczas porodu”, Medycyna Praktyczna – Ginekologia i Położnictwo 1/2001; „Postępowanie w trakcie porodu – zalecenia oparte na aktualnych i wiarygodnych publikacjach”, Medycyna Praktyczna – Ginekologia i Położnictwo 3/2009), że obecność douli nie tylko skraca czas porodu i zmniejsza ryzyko porodu zabiegowego czy cięcia cesarskiego, ale również sprawia, że rodząca lepiej radzi sobie ze skurczami i ma mniejszą potrzebę sięgnięcia po środki przeciwbólowe.

Wsparcie douli uznano za jedną z najskuteczniejszych interwencji, korzystniejszą dla przebiegu porodu niż obecność partnera. Uczestnictwo męża w porodzie ograniczało stosowanie leków przeciwbólowych, nie stwierdzono jednak, by miało wpływ na zmniejszenie częstości wykonywanych cięć cesarskich, czasu trwania porodu, stosowania kleszczy, znieczulenia nadoponowego czy oksytocyny.

Zresztą mężczyźni nie zawsze wyrażają chęć bycia przy rodzącej żonie, choć stało się to dość powszechne. – Zdarza się, że partner jest obecny przy porodzie wbrew swojej woli, że ulega naciskom kobiety – powiedziała nam niedawno lek. Marta Żabińska, ginekolog z 20-letnim stażem. – Nawet najbardziej odpowiedzialny i zaangażowany w przeżywanie ciąży mąż ma przecież prawo do chwili słabości, gdy nadejdzie czas porodu – tłumaczyła w „Rzeczpospolitej” psycholog Anna Kędzierska. – Opłacona doula już tego prawa nie ma.

fot. george ruiz, flickr.com, lic. CC BY 2.0

To nie koniec listy „cudownych” właściwości doul. Badania naukowców z Chicago wykazały, że matki, którym towarzyszyły doule, częściej (o 14%) karmią piersią, chętniej deklarują, że chcą to czynić dłużej niż przez 6 tygodni i są mniej skłonne, by wprowadzać stały pokarm do diety dzieci wcześniej, niż jest to zalecane.

Krok w dobrą stronę

Profesja douli jest jednak nadal mało popularna wśród rodzących, a wiele osób podchodzi do nich z dystansem. – Być może niektórzy lekarze są nawet nastawieni negatywnie – powiedziała lek. Marta Żabińska.

– Początkowo rzeczywiście sceptycznie przyglądaliśmy się tej profesji. Położne obawiały się, że doule będą ingerować w kwestie medyczne – wspominała niedawno w „Rzeczpospolitej” Agnieszka Gibalska-Dembek z warszawskiego szpitala położniczego św. Zofii. Powoli jednak podejście się zmienia. Jak przyznała lek. Marta Żabińska, „obecność osoby przyjaznej, z którą ciężarna dobrze się czuje, korzystnie wpływa na współpracę przy porodzie”.

I choć doule nadal rzadko pojawiają się na polskich porodówkach, należy – jak sugerują badacze z University of Chicago – wspierać pracę tzw. społecznych doul. Może więc czas zacząć kreować „modę na doule”.

22.10.2014
Zobacz także
  • Poród jako zadanie
  • Cięcie cesarskie „na życzenie”
  • Poród w domu
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta