×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Wypatrując nowej polityki

Łukasz Andrzejewski
specjalnie dla Kuriera MP

Rozpoczynając pracę w resorcie zdrowia Konstanty Radziwiłł znalazł się w sytuacji wygodnej i zarazem bardzo trudnej. Jeszcze nigdy uczestnicy systemu ochrony zdrowia nie byli tak zgodni wobec potrzeby strategicznych i przede wszystkim – realnych zmian.

Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Chociaż poprzednik w fotelu ministra, profesor Marian Zembala dość konsekwentnie realizował swoje cele, to sprawował swój urząd tylko przez kilka miesięcy, a lista nierozwiązanych spraw wciąż jest bardzo długa. Od pilnej potrzeby zdefiniowania długofalowych celów polityki zdrowotnej aż po konieczność szybkiego wdrożenia strategicznych projektów w najbardziej newralgicznych miejscach systemu ochrony zdrowia, jak onkologia, oraz przez lata niedocenianych – jak psychiatria.

Dominująca w kampanii wyborczej dyskusja o konieczności likwidacji NFZ brzmiała – niestety – jak zapowiedź kontynuacji zmian tyle spektakularnych, co punktowych i pozbawionych kompleksowej strategii. Wobec nowego ministra zdrowia formułowane są w tej chwili bardzo precyzyjne oczekiwania, będące wyrazem zapotrzebowania konkretnych grup interesów. Początek kadencji to jednak ten szczególny moment, gdy można, a nawet trzeba zadać pytania o podstawowe założenia i strategiczne cele resortu.

Zmiana perspektywy?

Brak spójnej i społecznie zrozumiałej polityki jest dzisiaj podstawowym problemem systemu ochrony zdrowia. Mimo dobrze przygotowanych i zróżnicowanych danych epidemiologicznych, mimo kompleksowych diagnoz społecznych, mimo całkiem niezłych modeli europejskich, polska ochrona zdrowia od lat funkcjonuje w systemie reaktywnym i interwencyjnym, pozbawionym wieloletniej strategii.

Dotychczasowe reformy, wyłączając te związane ze zmianą sposobu finansowania, miały charakter fragmentaryczny, podyktowany najczęściej albo rosnącą presją społeczną, jak w przypadku w pakietu onkologicznego, albo koniecznością dostosowania polskiego prawa do przepisów europejskich.

Nieustanna rywalizacja Ministerstwa Zdrowia i NFZ z pewnością nie wpływa korzystnie na funkcjonalność całego systemu. Jednak zapowiadana likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia byłaby jedynie potwierdzeniem dominującej od lat tendencji, w myśl której każda reforma jest utożsamiana z rytualnym demontażem wypracowanych wcześniej rozwiązań. Zamiast wciąż likwidować i usuwać, warto szanując instytucje publiczne, rozpocząć debatę nad założeniami polityki ochrony zdrowia.

Konieczność większej koncentracji na sytuacji pacjenta – tak w największym skrócie można podsumować główną myśl exposé nowej premier dotyczące spraw ochrony zdrowia. Mimo wieloznaczności tego postulatu, to bardzo dobry punkt wyjścia dla nowych reform i to nie tylko tych realizowanych przez resort Konstantego Radziwiłła. Pacjent nie może być ani pozycją w kosztorysie funkcjonowania jakiejkolwiek instytucji ochrony zdrowia, ani tylko biernym obiektem poddawanym leczeniu.

Konieczność zapewnienia szerszego dostępu do świadczeń medycznych, uproszczenia procedur refundacji innowacyjnych leków i odciążenia lekarzy z części obowiązków administracyjnych, to kolejne oczekiwania krytyków dotychczasowego modelu organizacji ochrony zdrowia. Powiedzenie, by przywołać jeszcze jeden frazes, że „pacjent powinien być podmiotem, a nie przedmiotem”, również stanowi wyraz nadziei kolejnej grupy zainteresowanej głębokimi reformami w obszarze zdrowia.

Konstanty Radziwiłł, który przez lata był liderem samorządu lekarskiego, jak chyba żaden ze swoich poprzedników zdaje sobie sprawę z wagi zależności opisanej wiele lat temu przez Roberta Alforda. Ochrona zdrowia podlega silnym naciskom różnych grup interesów: lekarzy, pacjentów, dyrektorów szpitali i koncernów farmaceutycznych. Inicjując i zarządzając procesem tworzenia nowej polityki zdrowotnej, minister stanie przed wyborem: kontynuacji dotychczasowej praktyki rozgrywania grupowych interesów, bądź próby ich integracji. To drugie jest z pewnością o wiele trudniejsze. Wymaga przede wszystkim samodzielności i starannie zaplanowanej strategii działań. Od tego, jaką decyzję w tej sprawie podejmie minister zdrowia, bezpośrednio zależy przyszłość polityki resortu, którym kieruje.

Demokratyzacja

W zapowiedziach zarówno premier Szydło, jak i ministra Radziwiłła zabrakło elementu kluczowego dla faktycznego przyjęcia perspektywy pacjenta. Demokratyzacja jest jednym z najważniejszych postulatów pojawiających się w międzynarodowych dyskusjach związanych z reformami systemu ochrony zdrowia. Demokracja w ochronie zdrowia nie polega jednak na odgórnym zrównoważeniu roli pacjenta i lekarza, bo tu zawsze będzie funkcjonować zależność oparta na profesjonalnej wiedzy medycznej. Programowo akcentując perspektywę pacjentów w ramach organizacji systemu, trzeba zwrócić uwagę na kluczową dla demokracji relację pomiędzy zdrową większością a mniejszością ludzi chorych, czyli słabszych i potrzebujących pomocy. To najważniejszy punkt wyjścia i jednocześnie najogólniejszy warunek każdej kompleksowej reformy ochrony zdrowia. Jest to również dobry, bo praktyczny test weryfikujący na najbardziej podstawowym poziomie kluczowe założenia demokratycznego, sprawiedliwego i solidarnego społeczeństwa.

Jeśli ta relacja jest zaburzona i nierówności rosną, a zdrowie staje się przywilejem dostępnym dla nielicznych, jest to czytelny sygnał, że potrzebne są nie tylko instytucjonalne bądź personalne korekty. Administracyjno-ekonomiczna perspektywa w ochronie zdrowia, w której choroba stanowi przede wszystkim koszt, jest nie tylko szkodliwa, ale przede wszystkim – nieskuteczna. „Świadczeniobiorca”, czyli osoba chora, nie może być traktowana jako treść statystyk i element systemu, od którego zależy kondycja budżetowa szeregu instytucji.

Każdy pacjent jest skomplikowanym mikrokosmosem potrzeb, nadziei i lęków. Ignorowanie tego boleśnie prostego faktu obniża zaufanie do lekarzy i instytucji ochrony zdrowia. Nikt nie chce żyć i leczyć się w miejscu, które jest nieprzyjazne i obce. Nierówności zdrowotne, brak wyraźnego sprzeciwu wobec społecznego darwinizmu, jak wykazali epidemiolodzy Richard Wilkinson i Kate Pickett, mają bezpośredni wpływ nie tylko na jakość, lecz również długość życia. Trudno wyobrazić sobie bardziej zobowiązujące zadanie dla nowych władz Ministerstwa Zdrowia.

Nowy język

Kolejnym ważnym krokiem ku nowej polityce zdrowotnej jest zmiana języka. Taką potrzebę sygnalizowała w swoim wystąpieniu Beata Szydło. To dobry znak zarówno dla pacjentów, jak i lekarzy. Język ekonomii i organizacji, choć użyteczny, nie może dominować w ochronie zdrowia. Nie należy mieć przy tym złudzeń – problem finansowania i zawsze niewystarczających środków nagle nie zniknie, nawet jeśli wszyscy zgodnie uznamy, że obecna sytuacja jest nie do zaakceptowania. Wyzwanie przekształcenia języka polityki ochrony zdrowia jest jednocześnie rozpoczęciem budowy nowej przestrzeni relacji pacjenta i lekarza. To kluczowa zmiana, od której bezpośrednio zależy jakość życia w chorobie.

Zinstytucjonalizowana zasada nieufności, która dominuje w dotychczasowych działaniach NFZ i Ministerstwa Zdrowia, negatywnie wpływa na relację pacjenta i lekarza. Kolejne dokumenty, nowe systemy weryfikacji, tworzą niepotrzebny i dramatycznie kosztowny społecznie dystans pomiędzy lekarzem i jego podopiecznymi. Jest to zapewne jeden z głównych powodów alarmującej oceny sytuacji w ochronie zdrowia wynikającej z tegorocznego raportu „Health at Glance 2015”. Kolejne, często zupełnie zbędne administracyjne obowiązki, jak wykazali eksperci OECD, mają negatywny jakość pracy lekarzy. Mają za mało czasu dla pacjenta, są zmęczeni i sfrustrowani liczbą nowych zadań, które tylko teoretycznie mają związek z ich profesją.

Przerost biurokracji w ochronie zdrowia i przesadny nacisk na administracyjno-ekonomiczny aspekt funkcjonowania systemu, solidarnie krytykowany przez lekarzy wszystkich specjalności, jest niepokojącym przykładem transformacji kapitału społecznego (związanego z zaufaniem do ludzi wzajemnie, do instytucji itd.), w kapitał ludzki (czyli pojęcie ekonomiczne, związane z rachunkiem zysków i strat). Ten proces trzeba jak najszybciej zatrzymać.

Pułapki oczekiwań

Cały czas czekamy na prezentację kompleksowej strategii resortu zdrowia, która ujawni faktyczne zamierzenia i plany nowego ministra. Oprócz zapowiadanych głębokich zmian instytucjonalnych i organizacyjnych, Konstanty Radziwiłł nie uniknie konfrontacji z problemami, z którymi nie poradzili sobie jego poprzednicy. Brak spójnej koncepcji leczenia i rehabilitacji osób z zaburzeniami psychicznymi, wciąż niewystarczające zainteresowanie profilaktyką i skrajnie niewydolny pakiet onkologiczny, nieuporządkowany model leczenia pacjentów podeszłym wieku i społecznie niezrozumiała polityka refundacyjna, to tylko niektóre z najpilniejszych konkretów, którymi będzie musiał zająć się Konstanty Radziwiłł w najbliższych miesiącach.

Oczywiście minister nie będzie działał w pojedynkę. Bardzo wiele będzie zależeć od gabinetu ministra, którego skład jest mocno nieoczywisty. Z jednej strony eksperci, Piotr Gryza i Krzysztof Łanda, szef Fundacji WHC, mocno zaangażowany w działania na rzecz monitorowania funkcjonalności systemu opieki medycznej, a z drugiej – Jarosław Pinkas, dawny współpracownik Zbigniewa Religii z poważnym doświadczeniem pracy w resorcie. Za sprawy finansowe i politykę zdrowotną będzie odpowiadać Katarzyna Głowala, w przeszłości związana z Ministerstwem Finansów. Stanowisko zachował Piotr Warczyński, który w nowym rozdaniu będzie zajmował się dialogiem społecznym.

Komentatorom umknęło pozbawione rozgłosu przekazanie wiceministrowi z poprzedniego gabinetu nadzoru nad tym departamentem, kluczowym podczas realizacji systemowych reform. Być może jest to pierwszy i jeszcze względnie subtelny sygnał dotyczący faktycznych zamierzeń Konstantego Radziwiłła i jego politycznego zaplecza.

Na razie trudno jednak powiedzieć, jaki aspekt będzie dominował w pierwszych decyzjach władz resortu zdrowia. Nieuchronne wydaje się starcie logiki społecznych potrzeb i twardych reguł dyscypliny budżetowej. Dotychczas z konfrontacji ekonomii i oczekiwań pacjentów najczęściej zwycięsko wychodzili księgowi. By zrealizować bardzo ambitny w sferze społecznej plan rządu, minister Radziwiłł będzie musiał rozpocząć dyskusję nad realnym zwiększeniem wydatków na ochronę zdrowia.

Chcąc zwiększać dostępność i podnosić jakość usług medycznych, które będą tylko droższe, trzeba również zaakceptować konieczność systematycznego i solidarnego podnoszenia nakładów na ochronę zdrowia. Procesowi znaczącego podnoszenia wydatków na ochronę zdrowia bardziej niż poparcie większości parlamentarnej, potrzebne jest społeczne i co jeszcze ważniejsze – międzypokoleniowe porozumienie. Minister zdrowia, jeśli chce faktycznie zmienić sytuację setek tysięcy pacjentów, nie ma wyboru. Musi podjąć próbę budowy wspólnoty wokół zdrowia, próbując jednocześnie uczynić tę kwestię priorytetem polityki państwa.

Łukasz Andrzejewski jest publicystą zajmującym się systemem ochrony zdrowia, członkiem zespołu „Krytyki Politycznej”, prezesem think-tanku Polska Liga Walki z Rakiem. Autor książki „Polityka nowotworowa. Pamiętnik praktyczno-teoretyczny”.

27.11.2015
Zobacz także
  • Premier w exposé: darmowe leki dla seniorów. Przyszły wiceszef MZ w jej rządzie: to pomysł z PRL
  • Resort ekspertów?
  • Koordynacja, nie konkurencja
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta