×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

3 rodzaje ubezpieczeń zdrowotnych - czy będziemy zmuszeni do wykupienia jednego z nich?

Maciej Biardzki

W zasadzie powinienem podziękować wiceministrowi Krzysztofowi Łandzie, bo wreszcie przywrócił dyskusję o ubezpieczeniach dodatkowych, która za poprzednich rządzących dotyczyła praktycznie ubezpieczania się „od kolejek oczekujących”, na właściwy tor. W ostatnich doniesieniach prasowych podjął on temat przeglądu koszyka – jako podstawy do rozpoczęcia dyskusji o ubezpieczeniach komplementarnych. Wskazał też, że możliwa jest dopłata do usług ponadstandardowych, co stanowi miejsce dla ubezpieczeń suplementarnych.

health

Fot. Tax Credits / Flickr

Mam jednak wrażenie, że intencja wypływająca z jego wypowiedzi nie dociera do ogółu odbiorców, zaś niemal na pewno nie jest do końca zrozumiała dla relacjonujących jego wypowiedzi dziennikarzy – także branżowych.

Prawdopodobnie Krzysztof Łanda rozumie meandry polityki i wie, że rzeczy niepopularnych nie należy walić prosto z mostu, ale społeczeństwo należy do pewnych spraw wdrażać, jak przed mniej więcej czterdziestu laty tłumaczył w kabarecie „TEY” Zenon Laskowik. Jednak tutaj, na branżowym portalu, możemy sprawy postawić jasno.

Ubezpieczenie komplementarne

To ubezpieczenie od leczenia chorób znajdujących się poza koszykiem, czyli w tzw. „koszyku negatywnym”. Żeby utworzyć taki koszyk w sposób sensowny, trzeba z obecnego usunąć znacznie więcej niż wielekroć cytowane przez wiceministra zatrucie wanadem czy zderzenie ze statkiem kosmicznym. A to już będzie wyzwanie.

Sam chętnie wyrzuciłbym z koszyka leczenie uzdrowiskowe niezwiązane z wcześniejszą hospitalizacją czy wiele świadczeń stomatologicznych poza stomatologią dziecięcą. To będzie trudna decyzja polityczna – mam nadzieję, że nie skończy się na przeglądzie koszyka trwającym przez parę lat i przysłowiowym urodzeniu myszy przez górę. W tym punkcie życzę powodzenia.

Ubezpieczenie suplementarne

To ubezpieczenie pozwalające na uzyskanie lepszego standardu niż oferowany w ubezpieczeniu podstawowym. Przez ostatnie lata próbowano nam wciskać kit, że oferowanie tej samej usługi z pominięciem kolejki oczekujących jest także ubezpieczeniem suplementarnym. Stało to w logicznej sprzeczności, ponieważ to, co miało być „lepsze niż standard” miało być „tym samym co standard” , tyle że wcześniej. Tak, jakby czas oczekiwania, który jest zobowiązaniem organizatora systemu, miałby być miarą standardu. Ale odpuśćmy poprzednikom.

Krzysztof Łanda poinformował, że będzie możliwe ubezpieczenie się lub dopłata do świadczeń o wyższym standardzie. Jako przykład podał wielekroć podnoszoną możliwość dopłaty do lepszej soczewki w operacji zaćmy. I znowu – zamiast rozmawiać o idei ubezpieczeń suplementarnych zaczęto rozmawiać o dopłatach, wchodząc automatycznie w ścieżkę dyskusji o współpłaceniu, która ma się do ubezpieczeń dodatkowych nijak. Albo inaczej – ma się w ten sposób, że osoby niechcące się ubezpieczyć dodatkowo są skazane na współpłacenie.

I znowu. Aby rozmawiać o ubezpieczeniach suplementarnych, trzeba wykreować rzeczywisty produkt ubezpieczeniowy. Mało kto zechce ubezpieczyć się „od soczewki”. Istniejący czy raczej nowy koszyk świadczeń trzeba skonstruować w mądry sposób, aby nowe, a nie do końca sprawdzone technologie, bądź technologie dające lepszy efekt kosmetyczny, a istotnie droższe, zostały opisane jako produkt do potencjalnych ubezpieczeń. Także i w tym przypadku to będzie trudne i oby nie skończyło się tylko na dywagacjach nad potrzebą ich wprowadzenia.

Ubezpieczenie substytucyjne

Jest to ubezpieczenie według mnie najpilniejsze do wprowadzenia w Polsce. Nazywa się też je ubezpieczeniem równoległym. Mamy w Polsce dziesiątki ludzi użalających się nad wysokością składki zdrowotnej. Najczęściej są to osoby prowadzące działalność gospodarczą, uzyskujące wysokie dochody i płacące składkę od 3/4 średniej krajowej. Biorąc pod uwagę fakt, że ciągle nam daleko do upowszechnienia składki, to znaczy wprowadzenia jednolitych zasad jej opłacania dla wszystkich osób, niezależnie od formy zatrudnienia, proponuję wprowadzenie zasad zbliżonych do tych w Niemczech.

Niech każda osoba uzyskująca dochód powyżej np. 5 000 zł ma prawo do rezygnacji z ubezpieczenia w systemie NFZ, ale niech utraci jakiekolwiek prawo do bezpłatnego leczenia bez obowiązkowego ubezpieczenia się w pełnym zakresie w komercyjnej ubezpieczalni. Albo lepiej zróbmy równolegle oba ruchy: upowszechnienie zasad poboru składki i możliwość ubezpieczenia się równolegle. Zobaczymy wtedy, czy ubezpieczenia komercyjne są korzystniejsze od powszechnego. Zwłaszcza przy leczeniu zespołów wieńcowych, chorób nowotworowych czy przy programach lekowych.

O ubezpieczeniach dodatkowych trzeba mówić jasno i szczerze. Jeżeli nie będą mówić o tym rządzący, to będziemy słuchać nie do końca prawdziwej reklamy towarzystw ubezpieczeniowych. I możemy wtedy wspomnieć reklamy OFE.

PS. O samym współpłaceniu i jego sensie – następnym razem.

Maciej Biardzki jest lekarzem, menedżerem ochrony zdrowia i publicystą. W latach 2008-2009 był zastępcą dyrektora ds. medycznych dolnośląskiego NFZ. Obecnie Prezes Zarządu Milickiego Centrum Medycznego.

03.02.2016
Zobacz także
  • Ministerstwo Zdrowia dopuszcza współpłacenie i dodatkowe ubezpieczenia
  • Współpłacenie: niewygodny temat w kampanii
  • Co czwarta wizyta niepotrzebna
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta