×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Zaklinanie rzeczywistości „dobrem pacjenta”

Jerzy Dziekoński
Kurier MP

W sytuacjach kryzysowych strony sporu szafują hasłem „dobro pacjenta”. Czy dobrem pacjenta jest pięciominutowe przyjęcie przez lekarza, czy uzyskanie świadczenia medycznego na odpowiednim poziomie udzielonego przez wypoczętego lekarza? Brakuje dyskusji na ten temat – mówi dr Krzysztof Puchalski, socjolog zdrowia z Instytutu Medycyny Pracy im. J. Nofera w Łodzi.

Fot . Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Jerzy Dziekoński: Czy Pańskim zdaniem protest młodych lekarzy wpisuje się w jakiś szerszy, europejski kontekst? Odwołuję się tutaj chociażby do protestów lekarzy w Wielkiej Brytanii w 2016 roku.


Dr Krzysztof Puchalski. Fot. SWPS

Dr Krzysztof Puchalski: Nie chciałbym wprowadzać takich analogii. Szukanie podobieństw między tendencjami, zjawiskami i procesami, które dzieją się w innych warunkach systemowych jest ryzykowne. Wiadomo, że młodzi mają większą tendencję do buntu niż starsi. W moim przekonaniu jest to jedyna prawidłowość.

Trzeba spojrzeć na wystąpienie młodych lekarzy nie tylko w aspekcie interesów tej grupy, ale też w pewnym zakresie przez pryzmat ideałów. Młode pokolenie chce realizować swoją misję społeczną, zawodową, a także swój rozwój osobisty w sposób klarowny. Młodzi lekarze chcą dochodzić do sukcesów pracą, a nie wpisując się w mętne interesy. Częściej mają wyższe poczucie godności w odniesieniu do pokolenia ukształtowanego w innym systemie politycznym oraz większe zaufanie do swoich kompetencji niż pokolenie ich rodziców. Wierzą, że można osiągnąć wysoki prestiż społeczny i pozycję ekonomiczną w sposób klarowny, prosty i uczciwy, pracując w dobrych warunkach, zachowując godność i nie zaharowując się ponad siły. Paliwem protestu jest zatem pewien koktajl interesów zawodowych oraz idealistycznego spojrzenia na możliwości działania w systemie.

Co Pańskim zdaniem wpływa na to, że dopiero teraz – po dziesięcioleciach zaniedbań – mamy tak poważny protest lekarzy – protest, który może zachwiać systemem?

Zapewne nastąpił moment krytyczny. Zazwyczaj tak się dzieje, że ruchy społeczne ujawniają się wtedy, gdy dochodzi do skumulowania pewnych czynników, sytuacji sprzyjających protestom. Nagromadzenie niekorzystnych zjawisk musi być wyraźnie odczuwalne przez grupę, która poszukuje alternatywy, która buntuje się i organizuje jakieś akcje. W tym wypadku nie pojawiło się przecież nic nowego – raczej nasiliły się pewne cechy narastające od lat.

Lekarze chcą podwyżek, zachęt, aby do zawodu garnęły się kolejne pokolenia, ale przede wszystkim podniesienia nakładów na całą ochronę zdrowia. Poprzedni minister zdrowia Konstanty Radziwiłł zarzucał rezydentom, że chcą mówić tylko o pieniądzach. Czy w tym kontekście mamy kryzys etosu lekarza, czy może wręcz przeciwnie – powrót do wizerunku lekarza walczącego o dobro pacjenta? Przecież młodzi lekarze zwracający uwagę na warunki materialne mogą być postrzegani jako lekarze walczący o cały system, który jest w kryzysie.

To bardzo trudne pytanie. Protest młodych lekarzy nie jest czymś niespodziewanym. To było przewidywalne, że w którymś momencie musi do niego dojść. Przy obecnym stanie systemu i nieadekwatnych działaniach skierowanych na jego naprawę i usprawnienie oczywistym było, że w końcu poważny protest będzie musiał się pojawić. System jest w wieloaspektowym kryzysie. Długo można by wskazywać jego niedomagania. W tej sytuacji należy postawić pytanie, czym ów etos jest.

Mamy przecież wizję doktora Judyma, przysięgę Hipokratesa, oczekujemy, że lekarze w każdych warunkach i zawsze będą nieść pomoc.

Nie definiuje się etosu lekarza w obecnych warunkach. Mamy w głowie jakiś etos judymowski. Tylko co on oznacza we współczesnym społeczeństwie? Problem polega na tym, że nie mamy dyskusji w społeczeństwie, na czym ma polegać etos lekarza. Czy lekarz ma być zapracowującym się Judymem, czy profesjonalistą świadczącym usługi na wysokim merytorycznie poziomie za godziwe wynagrodzenie? Czy lekarz ma poświęcać się dla pacjenta, czy może ma dbać o jego zdrowie?

Bardzo często w sytuacjach kryzysowych strony sporu szafują hasłem „dobro pacjenta”. Tylko co to znaczy? Czy dobrem pacjenta jest pięciominutowe przyjęcie przez lekarza, czy uzyskanie świadczenia medycznego na odpowiednim poziomie przez lekarza na tyle sprawnego, żeby tego świadczenia udzielić? Brakuje dyskusji na ten temat. Mamy za to zaklinanie rzeczywistości górnolotnymi hasłami. Jeżeli nie definiujemy, co kto rozumie pod tym hasłem, to efektem jest bełkot, a nie dialog. Gdzie możemy znaleźć porozumienie, skoro każdy mówi o czymś innym.

Dla ministerstwa dobro pacjenta wiąże się z szybkim powrotem lekarzy do pracy ponad 48 godzin tygodniowo. Nieważne, ile będą pracować, ich zadaniem jest podtrzymanie systemu. Dla młodych lekarzy dobrem pacjenta jest możliwość pracy w normalnym wymiarze, za godziwe pieniądze, przy zachowaniu własnej godności, z możliwością wykazania się własnymi kompetencjami. Na jakiej płaszczyźnie te dwie, jakże różne racje mają się zbiegać? Poza tym nigdy się nie zbiegną, jeśli do dialogu nie zostaną zaproszeni wszyscy interesariusze systemu, a nie tylko minister zdrowia i rezydenci.

Młodzi lekarze widzą, że kraje o podobnych uwarunkowaniach historycznych (choćby Czechy) lepiej radzą sobie z problemem reformowania ochrony zdrowia.

Na nasze działanie wpływają obserwowane wzory zachowań, rozwiązań. Jeżeli lekarze widzą, że w Czechach czy innych krajach dawnego obozu socjalistycznego pozytywne zmiany zachodzą, to oczywistym jest, że zaczną zadawać pytanie: „dlaczego nie u nas”. Na ile jest to czynnik, który realnie wpływa na motywację do protestu, trudno mi powiedzieć.

Nie mamy od lat dobrej diagnozy systemu medycznego w Polsce. Nie mamy diagnozy krzyżowania się interesów poszczególnych aktorów tego systemu ani motywów ich działania. Nasz system medyczny jest mętną wodą, gdzie im bardziej jest ona mętna, tym łatwiej można realizować różne partykularne interesy. Na razie nie ma na scenie sił, które stałyby za przygotowaniem diagnozy. W oparciu o nią moglibyśmy pewne procesy lepiej rozumieć i lepiej je przewidywać. Poruszamy się po omacku, łapiąc się nośnych haseł, aby racjonalizować własne wartości bez odniesienia ich do całości systemu.

System jest na tyle skomplikowany, że nie wystarczy kilka spotkań kilku ekspertów. Wymaga to wielu analiz i badań prowadzonych przez wiele grup uczestników systemu. Wymaga to również dobrej woli ze strony wszystkich grup interesów. I przede wszystkim wymaga to woli politycznej, aby taką diagnozę postawić. Tej woli nie ma.

Rozmawiał Jerzy Dziekoński

26.01.2018
Zobacz także
  • Operacja „Koza”, czyli dobra zmiana w zdrowiu
  • Sposób na biurokrację? Jej mnożenie
  • Szumowski: System w arytmii i niedotleniony
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta