Najczęściej rodziny sygnalizują, że mają obawy, że dojdzie do zaniedbania leczenia, po to, aby mówić o potrzebie pobrania narządów do przeszczepienia - mówi Iwona Podlińska, koordynatorka do spraw transplantacji Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Olsztynie. - Czasami trzeba przerwać, dać czas rodzinie na przemyślenia. Zaleca im się np. żeby skontaktowali się z bliskimi, ze znajomymi, z księdzem. Czasami prosimy też księdza z naszego szpitala, który rozmawiając z nimi mógłby ułatwić zaakceptowanie takiej sytuacji - dodaje.
Fot. pixabay.com
- Często chodzi o kwestie obyczajowe, ale wiara także pojawia się w tych rozmowach. Pojawiają się obawy o zbezczeszczenie ciała, naruszenie jego integralności. Bywa tak, że lęk budzi się ze względów religijnych. W katolicyzmie jest mowa o zmartwychwstaniu, dlatego niektórzy boją się, że jeżeli zostaną pobrane narządy, to ta osoba nie będzie mogła zmartwychwstać, albo zmartwychwstanie z ciałem niepełnym, pozbawionym jego części - opowiada Podlińska. - Rodziny często mówią także, że chciałyby pochować członka rodziny w całości - przyznaje,
- Zdarzyła się taka sytuacje, że rodzina mimo długich rozmów i mimo własnego przekonania o dobroczynności takiego czynu, dalej wyrażała kategoryczny sprzeciw w obawie o napiętnowanie w swojej miejscowości. Czy też w obawie o to, czego najbardziej się bali, czyli napiętnowania dzieci - wyjaśnia Podlińska.
Na Krajowa Liście Oczekujących na Przeszczepienie w końcu marca znajdowało się blisko 2 tys. osób. W 2017 roku do Centralnego Rejestru Sprzeciwów wpłynęło 1929 zgłoszeń sprzeciwu, o 244 mniej niż w roku poprzednim. Na dzień 31 grudnia 2017 roku w bazie zarejestrowanych jest 31 178 zgłoszeń sprzeciwów.