Jeśli każdego roku nowotwory są przyczyną śmierci ok. 100 tys. Polaków, a dostęp do leczenia raka jest na jednym z najniższych poziomów w Unii Europejskiej, jeśli średni czas oczekiwania na wizytę u endokrynologa wynosi 24 miesiące, a u kardiologa dziecięcego 12 miesięcy, jeśli na 1000 mieszkańców Polski przypada 2,4 lekarza (to najmniej w całej UE, gdzie średnia wynosi 3,8), jeśli polskie szpitale są zadłużone na 14 mld złotych, to diagnoza musi brzmieć – Polska to chory kraj. Ale lekarze opracowali terapię. I apelują, aby rozpocząć ją jak najszybciej.
Plan naprawczy zakłada podwyższenie nakładów na system ochrony zdrowia (co najmniej 6,8% PKB do końca 2021, a docelowo 9% osiągnięte do końca 2030) oraz utworzenie Ministerstwa Zdrowia i Polityki Społecznej, co miałoby nastąpić już po październikowych wyborach parlamentarnych.
Do 2024 roku mają się poprawić – do poziomu średniej UE – wskaźniki długości i jakości życia oraz wyleczalności w chorobach nowotworowych i sercowo-naczyniowych.
W tym samym terminie należy osiągnąć europejski standard w opiece długoterminowej i geriatrii, czemu służyć ma między innymi przekształcanie likwidowanych obecnie szpitali.
W ramach profilaktyki pediatrycznej intensywnie i na coraz wyższym poziomie trzeba zapobiegać próchnicy, wadom postawy i chorobom cywilizacyjnym, w tym otyłości, ponieważ takie działania minimalizują ryzyko występowania chorób w wieku dorosłym.
Usługi medyczne gwarantowane przez publiczny system zdrowia mają być dostępne bez zbędnych kolejek. Naukowcy i lekarze specjaliści wyznaczą maksymalny czas oczekiwania na pomoc lekarską lub badanie medyczne.
Manifest „Narodowy Kryzys Zdrowia” można traktować jako wstęp do reformy. Jest adresowany do polityków i wzywa do natychmiastowych działań. Podpisały się pod nim stowarzyszenia lekarskie i pacjenckie, aptekarze, diagności laboratoryjni i pielęgniarki.
Swoje poparcie może zgłosić każdy, wchodząc na stronę polskatochorykraj.pl