W czwartek przed południem pod Ministerstwem Zdrowia pojawiły się czarne worki na zwłoki. Nietypową akcję zorganizowało Porozumienie Rezydentów – lekarze położyli się na chodniku, by unaocznić problem niewydolności i niedofinansowania systemu ochrony zdrowia.
Fot. PR OZZL
Flash mob, niespodziewane gromadzenie się w miejscu publicznym, został starannie przygotowany – choć dla części powiadomionych wcześniej mediów niespodziewane pojawienie się rezydentów pod Ministerstwem Zdrowia było niespodzianką, gdyż część kamer i reporterów oczekiwała na lekarzy przy stacji metra Centrum, na tzw. patelni.
- To dramatyczna forma protestu, adekwatna do tego, co się dzieje – mówili rezydenci. – 30 tys. osób umiera w Polsce z powodu niedofinansowania i złego zorganizowania ochrony zdrowia. Chcemy zwrócić uwagę na ten problem i skłonić polityków, by zadeklarowali, w jaki sposób chcą naprawić ochronę zdrowia.
Lekarze komentowali w mediach społecznościowych, że politycy w tej chwili zajęci są wyłącznie wyborami (w środę Komisja Zdrowia nie zgodziła się na odczytanie apelu, przygotowanego przez warszawskich lekarzy w sprawie koniecznych zmian w systemie). – Tymczasem ludzie umierają. Panie ministrze, proszę wyjrzeć za okno. Tak wygląda rzeczywistość w ochronie zdrowia. Z dnia na dzień kolejne worki – podkreślali.
Porozumienie Rezydentów nie ma wątpliwości: - Rząd ponosi odpowiedzialność za wzrost śmiertelności w przeciągu ostatnich lat. Za to, że pacjenci umierają - i nie umiera ich dziesięciu czy stu, ale umierają tysiące, a rząd zaoszczędzi na zdrowiu 10 mld kłamiąc i naciągając księgowość – twierdzą, nawiązując do kształtu ustawy 6 proc. PKB na zdrowie.
Protest pod Ministerstwem Zdrowia to również wyraz bezradności i frustracji lekarzy: jesienią miało dojść do paraliżu części szpitali na skutek ograniczenia czasu pracy przez medyków, jednak nic takiego się nie wydarzy. Z ostatnich szacunków Porozumienia Rezydentów OZZL wynika, że udział w akcji „Zdrowa Praca” zadeklarowało między 1,5 a 2 tys. lekarzy. O wiele za mało, by system odczuł problemy kadrowe, choć lokalnie – głównie w mniejszych placówkach – mogą wystąpić perturbacje.
- Akcja będzie przedsięwzięciem długoterminowym – powiedział MP.PL Bartosz Fiałek z Zarządu Krajowego OZZL. – Będziemy przekonywać kolegów do sensowności ograniczania czasu pracy. W mojej opinii w pewnym momencie system zacznie odczuwać skutki tej akcji, ale nie stanie się to w jednym czasie i na pewno nie jesienią.
Fiałek podkreśla, że wielu lekarzy po proteście sprzed dwóch lat nie wróciło do klauzuli opt-out, a na spotkaniach, w których uczestniczy od kilku tygodni w różnych regionach wynika, że rośnie świadomość lekarzy co do sensowności i potrzeby samoograniczenia w podejmowaniu pracy w niewydolnym systemie ochrony zdrowia.