×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Studium kryzysu (23)

Małgorzata Solecka
Kurier MP

Wysoka – choć nieznana nam – liczba zakażeń będzie się utrzymywać jeszcze przez dwa, trzy tygodnie, a potem… Potem dzieci i młodzież wrócą do szkół, nieprzygotowanych na starcie z podwariantem BA.5.


Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl

  • Cztery dawki szczepienia od kwietnia do 5 sierpnia przyjęło niespełna 126,5 tys. osób powyżej 80. roku życia, których w Polsce żyje ok. 1,8 mln
  • Nie ma wątpliwości, że afera respiratorowa zasługuje na dogłębną analizę i wyjaśnienie – również te wątki, które w samych jej początkach formułowane były nieśmiało, z pewnym nawet niedowierzaniem
  • Można byłoby powiedzieć, że historyczne podwyżki zamieniają się w czeski film, gdyby nie fakt, że akurat Czechom w obszarze ochrony zdrowia możemy tylko pozazdrościć
  • Dla ochrony zdrowia przyspieszone wybory nie są bez znaczenia, zwłaszcza że – to informacje nieoficjalne, ale uprawdopodobnione – minister zdrowia Adam Niedzielski chce kandydować do Sejmu

Największe wyzwanie. Szczepienia. Prognozujemy, że dostępność nowego, zmodyfikowanego szczepienia będzie możliwa już we wrześniu. Tak wynika z deklaracji producentów – stwierdził w minionym tygodniu minister zdrowia Adam Niedzielski. Dokładnie tego samego dnia o dostępności do połowy września nowych preparatów, zawierających komponent pierwszych wariantów Omikrona, informowały swoich odbiorców media amerykańskie. Czy nowe szczepionki trafią jednoczasowo do Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej? Doświadczenia z początków akcji szczepień nie przemawiają za pozytywną odpowiedzią, w dodatku – warto o tym pamiętać – te enuncjacje medialne i ministerialne oparte są na przyjęciu najbardziej optymistycznego scenariusza. On się nie musi sprawdzić – i zwykle się nie sprawdza.

O ile optymizm jest, najogólniej rzecz biorąc, pozytywną cechą w życiu jednostek, a optymistyczne nastawienie do rzeczywistości samo w sobie pozwala łatwiej pokonywać problemy, sprawy publiczne tracą, gdy decydujący głos należy do tzw. urzędowych optymistów. Co tam tracą – są po prostu w niebezpieczeństwie. – Już 750 tys. osób z grup 60+ i 12+ z obniżoną odpornością zarejestrowało się na 4. dawkę szczepienia przeciw COVID-19. Aż 300 tys. z nich przyjęło szczepionkę – zatwittował Adam Niedzielski. „Aż” brzmi optymistycznie, prawda? Grupa wiekowa 60+ to, według danych GUS, ponad 10,2 mln osób – urzędowy realizm powinien rekomendować powstrzymanie się od stosowania „aż” w zestawianiu tych dwóch liczb. Ale są inne powody, dla których dane, którymi niewątpliwie dysponuje minister zdrowia, trudno odbierać optymistycznie. Co więcej, dowodzą one niezbicie, że system szczepień przeciw COVID-19 wraca na stare, złe tory.

Z cząstkowych danych, jakie na temat poziomu zaszczepienia Polaków przekazało nam Centrum e-Zdrowia wynika bowiem, że cztery dawki szczepienia (schemat podstawowy i dwa boostery) od kwietnia do 5 sierpnia przyjęło niespełna 126,5 tys. osób powyżej 80. roku życia, których w Polsce żyje ok. 1,8 mln. To nieco ponad 6,7 proc. Ba, CeZ wyszczególniło też grupę osób 99+ – tak sędziwego wieku dożyło 10 575 osób, w pełni chronione szczepieniem są… 134.

Natomiast w ciągu zaledwie dwóch tygodni od uruchomienia szczepienia czwartą dawką odsetek zaszczepionych drugim boosterem w grupie 60–79 lat przekroczył 5 proc. (należy zakładać, że wcześniej w tej grupie również część osób skorzystała z drugiej dawki przypominającej ze względu na upośledzenie odporności, jednak nie były to duże liczby). Wniosek? Osoby młodsze, które samodzielnie lub z niewielkim wsparciem bliskich potrafią sobie zorganizować szczepienie (łącznie z tym, że są w stanie trafnie ocenić wagę decyzji i ją podjąć, ale też przejść przez logistykę, czyli znaleźć punkt szczepień, zarejestrować się i dotrzeć na szczepienie), w najbliższych tygodniach zapełnią, prawdopodobnie, apteki i poradnie, windując statystyki szczepień (też bez przesady, dzienna liczba podanych dawek oscyluje wokół wartości z przełomu stycznia i lutego 2021 roku, trudno mówić o boomie szczepionkowym, gdy w skali kraju podawanych jest 45–50 tys. dawek w dniu roboczym). Grupa najstarszych seniorów zdaje się decydentów nie interesować. Nie interesuje, po prostu.

Największa porażka. Afera respiratorowa. Miniony tydzień przyniósł dymisję szefa Agencji Wywiadu – wojna tuż za wschodnią granicą to bardzo dobra pora na czystki na szczytach służb specjalnych, swoją drogą. Jednym z bezpośrednich powodów – oczywiście prywatnych – złożenia dymisji miała być, jak przekazują dobrze poinformowani dziennikarze, ale i parlamentarzyści – kompromitacja AW w związku z zamówieniem na respiratory wiosną 2020 roku. W tej chwili już w zasadzie nikt nie kwestionuje tego, o czym pisaliśmy, gdy „Gazeta Wyborcza” ujawniła umowę na zakup respiratorów między Ministerstwem Zdrowia a lubelską firmą E&K, należącą do współpracownika służb specjalnych PRL (i nie tylko): wszystkie przesłanki przemawiały za tym, że decyzje zapadały w tej sprawie bynajmniej nie na ul. Miodowej, w gabinetach Łukasza Szumowskiego czy Janusza Cieszyńskiego. Przez kilkanaście miesięcy czytaliśmy, że Andrzej I. był „słupem” służb specjalnych, które stały za całą operacją. Jednak równie dobrze można postawić (i obronić) tezę, że „słupem” było całe Ministerstwo Zdrowia. I z roli tej od początku do końca (?) afery nie wyszło. Co nie znaczy, że osoby, które publicznie zapewniały, że każda złotówka wróci do budżetu państwa – gdy już wiadomo, że złotówek, które raczej nie mają szans wrócić, pozostały ciągle miliony – nie powinny za swój urzędowy optymizm i jego opłakane konsekwencje odpowiedzieć.

Nie ma wątpliwości, że afera respiratorowa zasługuje na dogłębną analizę i wyjaśnienie – również te wątki, które w samych jej początkach formułowane były nieśmiało, z pewnym nawet niedowierzaniem, opatrywane dużym znakiem zapytania. Jak choćby ten, o możliwej próbie przepompowania pieniędzy z funduszy przeznaczonych na walkę z pandemią do nielegalnego budżetu służb specjalnych. Wtedy wydawało się to prawdopodobne (nie byłby to pierwszy centralny zakup sprzętu medycznego, przy którym roi się od ludzi służb specjalnych), dziś prawdopodobieństwo wzmocnione jest zarówno wysokością kwoty, która dosłownie wyparowała, jak i okolicznościami, w jakich doszło do wyjazdu z kraju i domniemanego zgonu Andrzeja I. Wzmacnia je też szokująca impotencja instytucji publicznych.

Największy błąd. Podwyżki. Pieniędzy na podwyżki powinno wystarczyć – ocenia Adam Niedzielski, przełamując tym samym stereotyp „menadżera od finansów”, bo ci – zwykle – najpierw liczą, potem mówią. W tym samym czasie Związek Powiatów Polskich publikuje listę ponad stu szpitali (lista z godziny na godzinę się powiększa), które deklarują, że choć „powinno”, to nie wystarczy, a wiceminister zdrowia Piotr Bromber, odpowiedzialny za operację „historycznych podwyżek” w ochronie zdrowia, przyznaje podczas Komisji Zdrowia, że choć powinno, może nie wystarczyć, ale Ministerstwo Zdrowia czuwa, i w najbliższym tygodniu będzie prowadzić dialog i wsłuchiwać się w głos strony społecznej i organów założycielskich szpitali, a niewykluczone, że dołoży więcej niż trzy grosze. Za punkt. Można byłoby powiedzieć, że historyczne podwyżki zamieniają się w czeski film, gdyby nie fakt, że akurat Czechom w obszarze ochrony zdrowia możemy tylko pozazdrościć.

To „powinno starczyć” czy „wystarczy”? Minister zdrowia podsuwa dyrektorom odpowiedź na pytanie, dlaczego, choć powinno, nie wystarczy: otóż szpitale, którym nie wystarcza na podwyżki, same są sobie winne, bo mają za dużo personelu medycznego. Nieroztropnie, można by rzec, zatrudniały. Idąc za ciosem, jeśli zwolnią, ich problemy rozwiążą się, można by rzec, per se – będą musiały zamknąć oddziały, ograniczyć działalność i wkrótce problem nie tylko podwyżek, ale i wypłacania pensji przestanie ich dotyczyć. Na razie, wszystko na to wskazuje, Ministerstwo Zdrowia przeprowadza pilotaż tej operacji w podstawowej opiece zdrowotnej (był POZ PLUS, może być POZ MINUS – zob. Marketing polityczny zagraża pacjentom), ale do końca kadencji został wszak jeszcze rok. Choć…

Największy znak zapytania. Wybory. Kampania wyborcza w Polsce trwa non stop, ale w ostatnich tygodniach (miesiącach?) przyspieszyła. I choć prezes PiS Jarosław Kaczyński wycofał się z objazdu po Polsce z powodu sezonu wakacyjnego, właśnie ta decyzja o wycofaniu może oznaczać, że partia rządząca poważnie bierze pod uwagę przyspieszenie wyborów – nawet jeśli okoliczności na to nie wskazują. Wybory musiałby się bowiem odbyć najpóźniej w połowie listopada. Zanim sezon grzewczy ruszy pełną parą, i na pewno zanim ludzie zorientują się, ile kosztuje zima i przestaną bazować na przekazie, że „powinno wystarczyć”, szukając odpowiedzi – czy starczy. Węgla, energii, pieniędzy.

Dla ochrony zdrowia przyspieszone wybory nie są bez znaczenia, zwłaszcza że – to informacje nieoficjalne, ale uprawdopodobnione – minister zdrowia Adam Niedzielski chce kandydować do Sejmu. Można się więc spodziewać mocnego wprzęgnięcia tematów związanych ze zdrowiem w główny nurt dyskursu politycznego. System no-fault (minister już zaczął się pozycjonować w kontrze do środowiska medycznego), zmiany w szpitalnictwie (tu oś sporu przebiega między centralistycznie patrzącymi na państwo urzędnikami i funkcjonariuszami Zjednoczonej Prawicy a przede wszystkim samorządami), zdrowie publiczne i pytania o zakres odpowiedzialności z jednej strony jednostki za własne zdrowie, z drugiej – odpowiedzialności decydentów za rozwiązania, determinujące funkcjonowanie jednostki w systemie. Ale pojawią się też – trzeba mieć nadzieję – pytania o finansowanie zdrowia (i o to, dlaczego szybko rosnące miliardy to bardziej fatamorgana niż realny wzrost) i o to, dlaczego nie starcza, choć – powinno wystarczyć. I o to, co dzieje się z pieniędzmi, których jest aż nadto – ale na kontach bankowych, nie w systemie. Pytania o złożone i niedotrzymane obietnice, o decyzje – które zapadły, choć nigdy nie powinny i o te, których zabrakło.

08.08.2022
Zobacz także
  • Studium kryzysu (22)
  • Studium kryzysu (21)
  • Studium kryzysu (20)
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta