W sobotę w całym kraju tysiące osób protestowały przeciw zaostrzaniu przepisów antyaborcyjnych, nad czym teraz pracuje Sejm. Poniedziałek jest również dniem protestów. Tymczasem coraz bardziej prawdopodobne jest to, o czym pisaliśmy już w marcu: Prawo i Sprawiedliwość przygotuje własny projekt ustawy antyaborcyjnej, mniej restrykcyjny niż projekt obywatelski.
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta
O tym, że PiS nie akceptuje całkowitego zakazu aborcji i nie zgadza się na wpisanie do ustawy antyaborcyjnej nawet możliwości pociągania do odpowiedzialności karnej kobiet, pisaliśmy już w marcu, gdy pojawiły się pierwsze informacje o projekcie przygotowanym przez Ordo Iuris. „Z naszych informacji wynika, że Kaczyński wolałby ‘grać we własną grę’, czyli aby projekt ustawy przygotowała grupa posłów” – informowaliśmy.
I rzeczywiście – projekt ustawy napisze, najprawdopodobniej, grupa senatorów. Taką informację przekazał w piątek dziennikarzom marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Adam Bielan wprawdzie precyzował w sobotę, że na razie PiS nie pracuje nad projektem, przyznał jednak, że grupa senatorów prowadzi prace studyjne nad problemem.
Projekt Prawa i Sprawiedliwości ma dopuszczać możliwość przerwania ciąży w przypadkach, gdy jest ona wynikiem przestępstwa oraz gdy zagrożone jest życie matki. W projekcie nie znajdzie się propozycja odpowiedzialności karnej dla kobiety, która przerwie ciążę.
Z naszych informacji wynika, że część polityków PiS popiera możliwość dopuszczenia aborcji w sytuacjach „ciężkich i nieodwracalnych” wad rozwojowych płodu. Takich, które uniemożliwiają samodzielne życie dziecka. Wada genetyczna – np. Zespół Downa – nie otwierałaby możliwości przerwania ciąży bez konsekwencji prawnych.
Politycy PiS nie chcą się wypowiadać, nawet nieoficjalnie, na temat innego projektu, który trafił w ostatnich dniach do Sejmu, tym razem w drodze petycji. Kilkadziesiąt organizacji katolickich domaga się w swoim projekcie antyaborcyjnym również delegalizacji – jak czytamy – „środków o działaniu poronnym lub antynidacyjnym”. Za ich wytwarzanie, wprowadzanie do obrotu, reklamowanie a także nieodpłatne udostępnianie miałaby grozić kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat 2.
Ponieważ projekt został zgłoszony w trybie petycji, nie musi być rozpatrywany przez Sejm. Najpierw oceni go komisja, decyzja o jego losie należy do marszałka Sejmu.