Z inicjatywy m.in. Elżbiety Radziszewskiej (PO), byłej pełnomocnik do spraw równego traktowania (PO), dziś w Sejmie odbędzie się konferencja "Niepłodność - przyczyny, diagnostyka, leczenie". - Niepłodność jest ogromnym problemem i zbyt często rozmowa o niej sprowadza się tylko do tematu in vitro jako alternatywy, tymczasem jest szereg innych sposobów leczenia, zanim sięgnie się po in vitro - mówi Radziszewska.
Podczas debaty mowa będzie m.in. o pozaustrojowym dojrzewaniu komórek jajowych, a także ich ewentualnym mrożeniu. - Na ogół ze względu na najwyższą skuteczność takiego rozwiązania zapładniane są wszystkie pobrane komórki jajowe. Pacjenci mogą jednak m.in. ze względów światopoglądowych zdecydować o zapłodnieniu mniejszej ilości, np. wyłącznie jednej lub dwóch komórek, a zamrożeniu pozostałych - mówi prof. Krzysztof Łukaszuk z kliniki leczenia niepłodności Invicta.
- Badania i rekomendacje amerykańskiego stowarzyszenia medycyny rozrodu (ARSM) wskazują, że mrożenie komórek jajowych nie wpływa na ich jakość, a skuteczność zapłodnienia jest podobna, jak w przypadku nie mrożonych gamet - podkreśla. Przyznaje, że mrożenie komórek jajowych podczas programu in vitro jest dla pacjenta droższe niż mrożenie zarodków.
Dr Grzegorz Południewski, ginekolog, który współpracuje z jedną z łódzkich klinik leczenia niepłodności, wyjaśnia, że główną zaletą tej metody jest przeniesienie procedury hiperstymulacji poza organizm kobiety, co eliminuje ryzyko. - Dotąd jednak duży był odsetek traconych komórek jajowych, choć z rozwojem technologii te parametry się poprawiają - mówi. Dodaje, że ta metoda wciąż nie jest jeszcze powszechnie stosowana.