Zabiegi tzw. medycyny estetycznej, które dziś są wykonywane przez kosmetyczki, powinny być zarezerwowane dla lekarzy – ocenili członkowie senackiej komisji zdrowia, która obradowała w poniedziałek. Ich zdaniem brak nadzoru nad kosmetyczkami zwiększa ryzyko powikłań po zabiegach.
Prof. Jerzy Strużyna. Fot. Iwona Burdzanowska / Agencja Gazeta
Jak zaznaczył krajowy konsultant w dziedzinie chirurgii plastycznej prof. Jerzy Strużyna, z tą dziedziną wiąże się wiele nadużyć i zagrożeń dla zdrowia pacjentów. Ocenił, że zabiegi tzw. medycyny estetycznej często wykonują osoby niemające wykształcenia medycznego. – Propozycję odbycia kursu z zakresu medycyny estetycznej otrzymał na przykład mój kolega, górnik. Mówiono mu: „przekwalifikuj się, będziesz dobrze zarabiał” – powiedział prof. Strużyna.
Podkreślił, że wykonywanie takich zabiegów przez osoby niekompetentne prowadzi do częstych powikłań. – Część tego typu przypadków nigdy nie ujrzy światła dziennego, a część po prostu jakoś gubi się w naszym systemie – mówił. – Uważam, że tzw. medycyną estetyczną powinni się zajmować dermatolodzy, chirurdzy, chirurdzy plastyczni. Bardzo łatwo jest stosować metody pseudolecznicze, ale bardzo trudno jest pozbyć się powikłań.
Jak zaznaczył prof. Strużyna, wielu ludzi wybiera zabiegi w salonach kosmetycznych zamiast zabiegu w gabinecie lekarza specjalisty, ponieważ – jego zdaniem - kosmetolodzy mówią: „robimy to bezboleśnie, taniej, a efekt jest taki sam”. – Nie ma weryfikacji tego, nikt nie weryfikuje lekarzy medycyny tzw. estetycznej, nikt ich nie uczy naprawdę, nie mają nadzoru, w związku z czym jest bezhołowie – ocenił.
Prof. Streżyna zaapelował, by powołać komisję, która ustali „zasady, obowiązki i ograniczenia w medycynie estetycznej i oddzieli sprawy innych zawodów od medycyny”. – Kosmetolog nie jest zawodem medycznym, więc jak może wykonywać zabiegi medyczne? A wiem, że kosmetyczki to robią - wstrzykują kwas hialuronowy, wstrzykują botoks. Powikłania są tragiczne – zaznaczył.
Konsultantka Krajowa w dziedzinie dermatologii i wenerologii prof. Joanna Maj dodała, że sami lekarze często organizują 48-godzinne kursy dla kosmetologów, podczas których uczy się m.in. podawania toksyny botulinowej. – Wystarczy, że ktoś jest na takim kursie - nie musi być lekarzem - i dostaje certyfikat. Społeczeństwo nie ma świadomości, że to, co wisi w gabinecie kosmetyczek, te certyfikaty, jest bezwartościowe – oceniła.
Podkreśliła, że osobny problem to brak kontroli nad preparatami używanymi w gabinetach medycyny estetycznej. – Dlaczego u kosmetyczek zabiegi są tańsze? Ponieważ preparaty, których używają, są tańsze. A dlaczego? Bo pochodzą z niewiadomych źródeł. Gdzie jest nadzór farmaceutyczny? – zapytała retorycznie prof. Maj.
Kierownik Katedry Kosmetologii i Dermatologii Estetycznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu prof. Barbara Zegarska zaznaczyła, że swoich studentów informuje, iż nie wolno im wykonywać zabiegów zarezerwowanych dla lekarzy. – Rezultat jest taki, że moi byli studenci wykonują takie zabiegi i zarzucają mi, że jestem zachłanna, bo nie chcę ich tego nauczyć – mówiła. – Nawet najlepszy gabinet kosmetyczny nie spełnia warunków gabinetu zabiegowego. A zabiegi odbywają się nie tylko w gabinetach estetycznych, ale na tyłach u fryzjera.
Senator PiS Andrzej Stanisławek podkreślił, że zabieg, podczas którego zostaje naruszona ciągłości skóry, nie powinien być wykonywany przez kosmetyczkę. – Uważam, że prawo powinno być jasne, ponieważ prawo ma chronić pacjenta – podkreślił. – Naruszenie ciągłości skóry ma być zarezerwowane tylko dla lekarzy wszystkich specjalności. Każdy lekarz, czy to dermatolog czy laryngolog, jest wystarczająco wyszkolony, zna anatomię i zna konsekwencje powikłań, jakie mogą się zdarzyć.
W ocenie senator Bogusławy Orzechowskiej (PiS), problem rozwiązałoby uchwalenie ustawy o zawodzie kosmetologów. – Wtedy można by im łatwo udowodnić przekroczenie uprawnień – stwierdziła.
Posiedzenie zakończyło się postulatem przewodniczącego komisji senatora Waldemara Kraska (PiS), by zebrani przesłali do komisji propozycje zmian legislacyjnych, aby komisja mogła wystosować dezyderat do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Zdrowia o prawne uregulowanie kompetencji kosmetologów.