×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Kiedy hemoroidy stają się problemem

Ewa Stanek-Misiąg

Najważniejszą wskazówką dla chorego jest to, czy na zewnątrz odbytu wyczuwa coś, czego nie powinno tam być. Nazywamy to poduszeczkami, albo guzkami. Następnie, czy występuje krwawienie, dolegliwości w typie dyskomfortu, ból. Ból świadczy o jakimś powikłaniu – mówi w rozmowie z MP proktolog, prof. Piotr Wałęga.


Prof. Piotr Wałęga.
Źródło: www.piotrwalega.pl

Ewa Stanek-Misiąg: Wszyscy mamy hemoroidy, ale nie wszyscy – na szczęście – chorujemy z ich powodu. Czym trzeba sobie „zasłużyć” na chorobę hemoroidalną?

prof. Piotr Wałęga: Hemoroidy, czyli guzki krwawnicze potocznie nazywane żylakami odbytu są częścią ciała każdego człowieka. Każdego zwierzęcia. Gdyby nie one, lis dopadłby zająca, szukając go po śladach zapachowych. Hemoroidy razem z kompleksem zwieraczy uszczelniają kanał odbytu, po prostu.
Dlaczego hemoroidy dają znać o sobie? Bo się źle odżywiamy, jemy fast foody. Bo zamiast biegać, oglądamy gry wideo. Bo siedzimy 12 godzin w pracy, po czym przesiadamy się do samochodu. Taki tryb życia prowadzi do zaburzeń defekacji, kłopotów z wypróżnianiem, zaparć. Na motorykę jelita grubego wpływa także stres. Zwracamy coraz większą uwagę na ten czynnik. Wiemy już, że rozwój choroby nowotworowej nie pozostaje bez związku z wystąpieniem sytuacji stresogennej, szczególnie permanentnej sytuacji stresogennej, która po prostu powala na kolana cały układ odpornościowy. Stres wiąże się zarówno z chorobą nowotworową, jak i chorobą hemoroidalną. Trzeba się zwracać po pomoc do psychologów, psychoterapeutów, a nade wszystko mieć oparcie w rodzinie.

Wszystko sprowadza się do trybu życia?

Na pewno istnieje jakaś podatność osobnicza. Jeśli chodzi o patofizjologię, jest kilka teorii: zaburzenia naczyniowe, zaburzenia elastyczności naczyń, zaburzenia funkcji zwieraczy odbytu, dysregulacja odbytniczo-odbytowa, zaburzenia struktury kolagenu, który pełni funkcję podporową w kanale odbytu, czyli tam, gdzie znajdują się hemoroidy.
Pierwsze wzmianki o chorobie hemoroidalnej pochodzą z datowanych na 1700 rok p.n.e. egipskich papirusów. Przyczyna choroby mogła być wtedy inna, natomiast objawy są takie same. Zgadzają się dokładnie z opisami chińskich cyrulików czy Hipokratesa. Należą do nich krwawienie, dyskomfort przy wypróżnianiu, guzki wychodzące na zewnątrz...

Czy o pójściu do lekarza decyduje zwykle krew? Choroba hemoroidalna należy do wstydliwych, raczej nikt się nie wyrywa do specjalisty.

Faktem jest, że objawy choroby hemoroidalnej są dla dość dużej części populacji, zwłaszcza w naszym kraju, wstydliwe. Niemniej obserwujemy coraz odważniejsze podejście pacjentów do proktologa. Zwykle słyszę: „Pojawiła się krew, a sąsiad miał nowotwór. Wystraszyłem się, że ja też mam” albo „To mi dokucza już parę lat, ale teraz to naprawdę bardzo krwawi”, albo „Guzki wyszły na zewnątrz. Boli”. A najczęściej jest tak, że żona czyta artykuł o hemoroidach i przyprowadza męża. Decydujące są więc dokuczliwe objawy i strach przed chorobą nowotworową. Strach przed rakiem na pewno potęguje rosnąca liczba publikacji na ten temat. Choroba nowotworowa jelita grubego należy obecnie do jednej z najczęstszych.

18 tysięcy zachorowań rocznie w Polsce.

Krwawienie – niezależnie od tego, czy to jest to krew żywa, czy zmieszana ze stolcem – należy traktować zawsze jako sygnał ostrzegawczy. Najczęściej żywa krew przy defekacji świadczy o hemoroidach, ale nie można nigdy wykluczyć zmian nowotworowych. Jeżeli lekarz pierwszego kontaktu mówi: „Krwawi pan? To hemoroidy. Dam panu czopki. Proszę przyjść za 3 miesiące”, to pacjent powinien się upomnieć o badanie. Bardziej zaawansowane badanie, czyli przynajmniej wziernikowanie lub pójść do specjalisty.

Badanie per rectum na ogół budzi grozę. Czy ono nie mogłoby być obarczone mniejszym dyskomfortem? Nie da się tego inaczej zrobić?

Ono nie jest takie straszne. W 90% przypadków wstępne badanie proktologiczne nie jest bolesne.

A kiedy jest bolesne?

Wtedy, gdy pacjent jest nastawiony na to, że będzie bolało. To naturalny odruch – skurcz zwieraczy. Jeśli się go nie rozluźni, badanie może być bardziej dyskomfortowe. Dolegliwości bólowe będą też dawać powikłania choroby hemoroidalnej (np. stan zapalny), szczelina czy zmiana nowotworowa.

Czy do badania per rectum trzeba się specjalnie przygotować? Wypróżnić?

To badanie nie wymaga żadnego przygotowania. Inaczej jest z anoskopią czy rektoskopią, czyli pełnym badaniem proktologicznym. Pacjent stosuje wtedy mikrowlewki. Trzeba opróżnić dolną część odbytnicy, żeby lekarz mógł cokolwiek zobaczyć.
Badanie per rectum powinno być wykonane przez każdego lekarza pierwszego kontaktu, do którego zgłasza się chory z objawami, o których mówiłem.

Zaleca się, żeby nawet, gdy pacjent nie zgłasza żadnych objawów, ale przekroczył 50. rok życia, lekarz POZ zaproponował to badanie. Profilaktycznie.

Tak. Trzeba się jednak zawsze liczyć z tym, że to może wywołać negatywną reakcję pacjenta. Nie każdy pacjent podejdzie do tego ze zrozumieniem. Badanie per rectum jest zawsze częścią badania przedmiotowego podczas przyjęcia do szpitala, niezależnie od trybu, to znaczy, czy jest to ostry dyżur czy przyjęcie planowe. Nie wykonuje się go tylko wtedy, gdy chory nie zgadza się na jego przeprowadzenie i odmowę potwierdzi podpisem.

Z chorobą hemoroidalną ludzie zwykle długo walczą na własną rękę, stosując czopki...

...maści, tabletki dostępne bez recepty. Tak, pacjenci próbują się leczyć sami, opierając się na reklamach. One proponują proste i szybkie rozwiązania, zwykle jednak nieskuteczne, a często przedłużające czas właściwego rozpoznania. Lepiej byłoby, gdyby zaczęli się odpowiednio się odżywiać, wypijali 2–2,5 litra płynów w ciągu doby, jedli 4–5 posiłków, a nie wieczorem śniadanie, obiad i kolację, jak to robi wielu pracowników biur. Przestawienie się na zdrowszy – nie mówię, że zdrowy, ale przynajmniej zdrowszy – tryb życia wymaga od nas większego zaangażowania niż przyjęcie tabletki, czy colon cleansing, czyli płukanie jelita grubego.

Ono chyba nie rozpowszechniło się w Polsce?

Na szczęście. To jest jedna z największych głupot, jaką można sobie zrobić. W jelicie grubym istnieje coś, co nazywamy mikrobiomem. Mikrobiom odpowiada za wchłanianie. To, co wchłonie jelito, poprzez krwiobieg dociera do mózgu. Mówimy o mózgu jelitowym. Jedna z teorii zaburzeń o typie migrenowym mówi, że wynikają one z zaburzeń metabolicznych.
W niektórych przypadkach mechaniczne wypłukanie całego mikrobiomu może być uzasadnione, ale w większości przypadków nie jest. Trzeba wiedzieć, że flora bakteryjna potrzebuje czasu, żeby się odbudować i bardzo często się nie odbudowuje.

Choroba hemoroidalna ma kilka stopni zaawansowania. Czy I stopień jest do wychwycenia przez pacjentów?

Ta skala służy do przestawienia pacjentowi tego, jak rozwija się choroba hemoroidalna. Stopnie odpowiadają lokalizacji guzków, to znaczy czy znajdują się w miejscu fizjologicznego występowania, czy wchodzą do kanału odbytu, czy wychodzą na zewnątrz oraz czy odprowadzają się, czy nie.
Jeśli wychodzą na zewnątrz i się odprowadzają, to chory zwykle o tym mówi. Jeśli wyjdą i tak zostaną mimo prób odprowadzenia, to pacjent też to zauważy. Ale jeśli pozostają w środku, to raczej pacjenci nie badają się przez odbyt.
Próbuje się w tej chwili wprowadzać innego rodzaju klasyfikacje na podstawie objawów. Myślę, że najważniejszą wskazówką dla chorego jest to, czy na zewnątrz odbytu wyczuwa coś, czego nie powinno tam być. Nazywamy to poduszeczkami albo guzkami. Następnie, czy występuje krwawienie, dolegliwości w typie dyskomfortu, ból. Ból świadczy o jakimś powikłaniu.

Jaka jest najskuteczniejsza metoda leczenie choroby hemoroidalnej?

Nie ma takiej.
Zaczynamy zawsze od metod najprostszych, czyli czopków, maści. Ale na pierwszym miejscu muszą być zmiany higieniczno-dietetyczne. Nie jest łatwo wytłumaczyć pacjentowi, że papier toaletowy to jego wróg. Nawet jeśli chory, podróżując, spotkał się w hotelach, czy pensjonatach z bidetami, to trzeba go do korzystania z bidetu przekonywać. A bidet jest rzeczą zbawienną dla wszystkich, którzy cierpią na choroby proktologiczne. Takie osoby nie powinny używać w ogóle papieru, tylko wody i najdelikatniejszego mydła. Ponadto z toalety należy wyrzucić gazety, książki, laptopy, telefony.

Najlepiej byłoby wyrzucić sedesy?

Profesor Bielecki kiedyś powiedział: „Najlepsza jest toaleta turecka. Trzeba się skupić, żeby do niej nie wpaść”. Taka toaleta wymusza na człowieku optymalną pozycję do defekacji, wyklucza prasówkę czy komputer. O tym wszystkim trzeba z chorym porozmawiać.
Pierwszy krok leczenia to – jak mówiłem – środki farmakologiczne dostępne bez recepty od czopków i maści po leki uszczelniające naczynia. Jeśli to nie pomaga, zaczynamy się zastanawiać nad leczeniem bardziej zaawansowanym. Stosuje się ostrzykiwanie środkami obliterujacymi, niszczenie tkanki hemoroidalnej laserem, falami radiowymi o wysokiej częstotliwości, elektrokauteryzacja. Niektórym pacjentom to pomaga. Moim zdaniem to działa bardziej pro psyche, ale ważne, że pomaga.
Relatywnie często korzysta się ze znanej od lat metody Barrona, czyli tzw. gumkowania hemoroidów. Ona jest skuteczna przy pojedynczych guzkach, przy nawrocie choroby hemoroidalnej. Wykonuje się ją w warunkach ambulatoryjnych.
Bardziej zaawansowaną metodą jest kontrolowane doplerem podwiązanie tętnic hemoroidalnych (Doppler guided Hhmorroidal artery ligation – DGHAL). Jestem zwolennikiem tej metody. Ona przyjęła się w Europie. Jest względnie skuteczna, nie daje większych dolegliwości, wykonuje się ją ambulatoryjnie w znieczuleniu miejscowym, a co najważniejsze – nie daje powikłań w postaci nietrzymania stolca.

Nietrzymanie stolca jest ryzykiem wpisanym w operację klasyczną?

Pacjenci bardzo się tego boją, a statystyka jest nieubłagana: 10–15% chorych ma po klasycznej operacji objawy uszkodzenia funkcji zwieraczowych. Choremu trzeba zawsze o tym ryzyku powiedzieć. Musimy też jednak mieć świadomość, że w chorobie hemoroidalnej IV stopnia, czyli kiedy guzki są na wierzchu, nie chowają się, krwawią, są duże, pozostaje tylko chirurgia klasyczna.

Metody małoinwazyjne nie wchodzą w rachubę?

Wchodzą, ale ich efektywność jest mała, o wiele mniejsza niż operacji klasycznej.
Ktoś na jakimś wykładzie ogłosił kiedyś w odniesieniu do klasycznej hemoroidektomii: Milligan & Morgan is dead. Milligan & Morgan to nazwa metody usuwania hemoroidów, pochodzi od nazwisk chirurgów, którzy ją opisali. Nie miał racji. Ona nie odeszła, wciąż jest stosowana w zaawansowanych formach choroby hemoroidalnej.

Pozostaje apelować, żeby się nie doprowadzać do takiego stanu.

Im wcześniej pacjent się zgłosi, tym jest większy jest arsenał skutecznego postępowania, jakim dysponujemy, a dolegliwości związane z zabiegiem – mniejsze. Dobrze, że ludzie przekazują sobie takie informacje. Przychodzi mężczyzna, wykonujemy zabieg małoinwazyjny, za miesiąc przyprowadza syna, wykonujemy podobny zabieg, a potem przychodzi sąsiadka, a po sąsiadce sąsiad. Tak to się toczy.
Dobrze, żeby ludzie wiedzieli, że problem hemoroidów można rozwiązać i nie za bardzo sobie tym dokuczyć.

Rozmawiała Ewa Stanek-Misiąg

Prof. dr hab. med. Piotr Wałęga – chirurg, proktolog, pracuje w III Katedrze Chirurgii Ogólnej Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum w Krakowie, prowadzi prywatny gabinet w Marszowicach (między Wieliczką a Bochnią)
http://www.piotrwalega.pl/

15.07.2020
Zobacz także
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta