×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Wypaleni

Felieton Katarzyny Kubisiowskiej

Kiedy wysiądą nauczycielowi struny głosowe lub poczuje, że jeszcze jeden dzień w szkole, a oszaleje, może wziąć urlop dla poratowania zdrowia fizycznego i psychicznego. Będzie mógł się zregenerować, podreperować organizm, przemyśli sprawy. Po sześciu miesiącach wystartuje od nowa. Lekarzowi prawo do tego rodzaju urlopu nie przysługuje. Choć raz na siedem lat powinien dostać taką możliwość.

Pamiętam, jak kilka lat temu Małgorzata Braunek opowiadała o swoim wolontariacie w hospicjum. Mimo przekonania do sprawy, optymizmu, treningu duchowego, po całkiem niedługim czasie nie była w stanie dźwignąć emocji, które pojawiały się w kontakcie z ciężko chorymi. Paraliżowały ją lęki, wmawiała sobie najgorsze z raków. Zrezygnowała. I z zazdrością mówiła o wolontariacie w Stanach objętym psychologicznym wsparciem. Ludzie pracujący z cierpiącymi i umierającymi nie są tam pozostawieni sami sobie. Każdy psychoterapeuta ma możliwość zwrócenia się do swojego superwizora – innego psychoterapeuty, z którym może swobodnie porozmawiać o rozterkach związanych z wykonywanym zawodem. A chirurg czy onkolog – specjalizacje podwyższonego ryzyka stresu – takiego duchowego opiekuna obligatoryjnie przydzielonego nie mają.

Próbuję wyobrazić sobie, co dzieje się w głowie lekarza przestającego pacjenta traktować jak osobę, która urodziła się konkretnego dnia i roku, ma imię, nazwisko, coś w życiu robi – a może nie, ale na pewno myśli i czuje. Psychiczne i fizyczne zmęczenie prowadzi do tego, że lekarz odcina się od tych empatycznych rejonów we własnej mentalnej strukturze – aktywacja ich mogłaby obciążyć jego ogólną kondycję.

Koncentruje się więc na swoim jestestwie i nie zastanawia się, co może dziać się z człowiekiem potraktowanym przez niego jako ten, który „nie ma szans” i „z trzema miesiącami życia przed sobą”. Jeszcze w gabinecie myśli o tym, żeby z niego jak najszybciej wyjść, by już przestać słyszeć te cholernie głupie pytania, nie patrzeć na łzy i strach w oczach. Nie wierzę, by lekarz dotknięty syndromem wypalenia zawodowego mógł być skuteczny. A jak nieskuteczny, to sfrustrowany. Frustracja jest kładką do cynizmu. W cyniku puszczają hamulce.

Chorych coraz więcej, a onkologów polskich jak na lekarstwo. W przychodniach kolejki na wielogodzinne stanie – praca dla perfekcyjnie zorganizowanego sztabu profesjonalistów. Jestem ciekawa czy tym razem minister Arłukowicz ponownie schowa głowę w piasek, jak to robił latami, czy znajdzie pomysł na to, w jaki sposób roztoczyć parasol ochronny nad tymi, którzy nas leczą. W „onkologii” potrzebny jest szczególny rodzaj komfortu. Sprawny system równa się lepszy specjalista. Dobry specjalista oznacza zaopiekowany pacjent. Pacjent wiedzący, że jest w rękach zawodowca, równa się zwiększone szanse na jego powrót do zdrowia. Same profity.

30.09.2014
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta