×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Cuda

Felieton Katarzyny Kubisiowskiej

Cały czas filmowałam. W czasie posiłku, gdy szedł na spacer, głaskał psa. Uchwyciłam nawet scenę, jak zamaszystym ruchem wyciąga kubek z kuchennej szafki. W czasie ostatniej wspólnej Wielkanocy brat mnie strofował bym schowała komórkę z włączoną kamerą. AD 2014 widać w kadrze Piotrka niecierpliwie zasłaniającego twarz rękami i ojca, który patrzy centralnie jednym sprawnym okiem w obiektyw wielkości połowy małego paznokcia.

Ostatni raz włączyłam kamerę trzy dni przed jego śmiercią. Rozmawiał z lekarką specjalizującą się w uśmierzaniu bólu. Donośny głos ściszył gdy mówił o tym, że jego życie było ciężkie. Bose, spuszczone nogi majtały kilka centymetrów nad ziemią. Wyglądał jak chłopiec ubrany w za dużą pidżamę. Mówił z grzeczności, tylko dlatego, że lekarka pytała. Stałam kilka metrów za jego plecami i czułam się jak złodziej kradnący intymne chwile. Istnieją jednak rzeczy od nas silniejsze.

Wigilijna wieczerza półtora miesiąca po pogrzebie. Moja 92 letnia babcia zaczyna ją słowami „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie”. Nie mogę uwierzyć, że to za niego. Kresu dobiegło 40 wspólnych Wigilii, za wyjątkiem tej jednej w 82’ kiedy dzielił się opłatkiem z innymi politycznymi w areszcie przy Montelupich. Wolne nakrycie na stole przygotowane dla niespodziewanego gościa porażało pustką, domagało się by ktoś tam usiadł. Najlepiej ojciec. I tak od trzech lat każdy liczy na cud: że tu wróci i jeszcze spałaszuje swojego ulubionego karpia.

Celebrował rytuały: ubierał choinkę z przejęciem, każda gałązka musiała być przystrojona, a drzewko miało prezentować się najśliczniej pośród wszystkich innych w kamienicy. Lubił smacznie zjeść i porządnie wypić. Na pasterce kolędował ile sił w płucach. Jako dziewczynka chichrałam się z niego pod nosem, jako dorosła przez nikogo nie przymuszana w kościele intonuję w „Bóg się rodzi”. Porusza moc tych słów i melodii. Dla chrześcijan wyraz radości, dla innych znak, że dobro rodzi się nawet w najtrudniejszych warunkach. W czasie choroby, gdy się odbiera gorsze wyniki, kiedy ukochany człowiek zwija się z bólu. Kiedy symboliczne zimno nie chce wpuścić w siebie odrobiny ciepła.

Los zrządził, że mieszkałam ostatnio w domu człowieka, który 16 lat temu zachorował na raka. Dwa lata zajęło mu zdrowienie, kolejny rok sie rehabilitował. Dziś jest lekarzem, pisze i tłumaczy książki, podróżuje, biega 100 kilometrowe maratony. Ciepło okazało się być silniejsze niż mróz, który trzymał 24 miesiące.

Ciepło towarzyszyć może i tym, którzy bezpowrotnie odeszli. W pamieci tlą się obrazy z nimi związane. Słyszymy głos, czujemy emocje. Potrafimy kolejne kwadranse wpatrywać się w fotografie. Czytamy listy i podpisy na pismach urzędowych. Namacane ślady ich obecności. Nikt i nic nie może tego nam odebrać.

22.12.2014
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta