×
COVID-19: wiarygodne źródło wiedzy

Serduszko jak Szwajcaria

Katarzyna Kubisiowska

Pamiętam drzwi do kuchni od góry do dołu oblepione czerwono-białymi serduszkami. Tworzyły coś na kształt drzewa genealogicznego – 24 lata „pospolitego ruszenia”, koncertów, licytacji, wolontariuszy i faceta w czerwonych okularach gadającego z prędkością karabinu maszynowego. Dziś to mieszkanie wygląda inaczej (remont), drzwi wylądowały na śmietniku, właściciel nie żyje od lat czterech, jego żona przeprowadziła się w Bieszczady.

W pewnym momencie właściciel mocno skręcił w prawo - z córką darli polityczne koty do upadłego. AD 2016 zacierałby ręce, że jego ekipa przechwyciła ster władzy. I jednocześnie, pewna jestem, wykazałby się trzeźwością umysłu. A przede wszystkim sercem – bo miał je większe od radykalnych przekonań. Poszedłby na krakowski rynek i z emerytury 1100 zł wygospodarowałby do puszki trochę grosza. Puściłby mimo uszu to, że facet w czerwonych okularach coś czasem chlapnie i to, że na charytatywnym happeningu ktoś może solidnie zarabiać.

Doceniał realny pożytek: szpitale wyposażone w łóżeczka, pompy do lekarstw, pulsoksymetry, urządzenia EKG, echa serca i te wszystkie inne urządzenia, których skomplikowanych nazw nie potrafię nawet powtórzyć. Pamiętam świetnie, co mówił, kiedy z Gliwic wrócił po kolejnej chemii. –Widziałem maluchy w chusteczkach na głowie, które na leczenie zostały przywiezione autobusem. To, że rak dopadł mnie, mogę jeszcze, choć niechętnie, zrozumieć. Ale to nie choroba dla dzieci!

Mógł nie wiedzieć, że w 95’ orkiestra grała na zakup sprzętu onkologicznego. Że dwa lata pod rząd grała na „wczesne wykrywanie nowotworów u dzieci.” W roku 2015, kiedy jego już nie było, zagrała na „podtrzymanie wysokich standardów leczenia dzieci na oddziałach pediatrycznych i onkologicznych oraz godną opiekę medyczną seniorów.”

Wiedział natomiast, co to znaczy, kiedy właśnie senior dla NFZ jest wyłącznie numerem pesel. Obywatelem drugiej kategorii. Człowiekiem bez imienia i nazwiska, któremu komunikuje się stalowym głosem, że umrze za tydzień lub dwa. Na pół rozdarła to jego wielkie serce świadomość, że brakło pieniędzy na lek mogący przedłużyć mu życie. Pojawiła się możliwość, ale niemożliwa do zrealizowania. System w całej swojej krasie ujawnił swoją niewydolność. „Mamy, ale nie damy” – czytał w urzędowych odmowach. By coś załatwić, jego córka poruszyła niebo i ziemię. Pisała, dzwoniła, żebrała. Dumę i ambicję zostawiła za drzwiami. Przyświecała jej tylko jedna myśl: ojcu trzeba pomóc.

Każdemu ona przyświeca, kogo bliski choruje. Dlatego prawie ćwierć wieku temu facet w czerwonych okularach pojął, że samemu działać trzeba, skoro kolejni ministrowie siedli na laurach niczym Śpiące Królewny. Krzyknął więc przez tubę do 40-milionowego narodu: „Sami zbierzmy worki pieniędzy na narzędzia, którymi będzie można leczyć wszystkie dzieci - i prawicowców i lewicowców i centrowców i oportunistów i patriotów i bezpoglądowców. Orkiestrowe serduszka są neutralne jak szwajcarskie państwo. Stwarzają perspektywę: mniej się będziemy trzęśli o to, że braknie jakiejś skrzynki z tysiącem diod i przewodów, która ratuje ludzkie życie.

13.01.2016
Doradca Medyczny
  • Czy mój problem wymaga pilnej interwencji lekarskiej?
  • Czy i kiedy powinienem zgłosić się do lekarza?
  • Dokąd mam się udać?
+48

w dni powszednie od 8.00 do 18.00
Cena konsultacji 29 zł

Zaprenumeruj newsletter

Na podany adres wysłaliśmy wiadomość z linkiem aktywacyjnym.

Dziękujemy.

Ten adres email jest juz zapisany w naszej bazie, prosimy podać inny adres email.

Na ten adres email wysłaliśmy już wiadomość z linkiem aktywacyjnym, dziękujemy.

Wystąpił błąd, przepraszamy. Prosimy wypełnić formularz ponownie. W razie problemów prosimy o kontakt.

Jeżeli chcesz otrzymywać lokalne informacje zdrowotne podaj kod pocztowy

Nie, dziękuję.
Poradnik świadomego pacjenta