Charakterystyczne substancje zawarte w powietrzu wydychanym przez chorych na malarię mogą posłużyć do diagnozowania tej choroby – ogłoszono podczas dorocznego zjazdu American Society of Tropical Medicine and Hygiene w Baltimore.
Fot. pixabay.com
Naukowcy z Washington University w St Louis opracowali metodę wykrywania sześciu charakterystycznych dla malarii lotnych związków organicznych w powietrzu wydychanym przez pacjenta.
Prototyp urządzenia został już przetestowany w Afryce, gdzie analizował próbki powietrza wydychanego przez 35 gorączkujących dzieci z Malawi. Część dzieci chorowała na malarię, pozostałe – nie. Test dał właściwy wynik u 29 dzieci, co oznacza, że jego dokładność sięga 83 proc. Zanim – ewentualnie - stanie się rutynowym badaniem, wymaga dopracowania.
Eksperci podkreślają, że badanie oddechu to prosta, tania i nieinwazyjna metoda diagnostyczna, pozwalająca wykryć bezobjawową malarię. Istnieją już proste i szybko dające wynik testy, jednak wymagają pobrania krwi i wykwalifikowanej obsługi, co może sprawiać trudności w warunkach afrykańskiej wioski. Co gorsza, najbardziej niebezpieczny zarodziec malarii Plasmodium falciparum coraz częściej pojawia się w odmianie nie wytwarzającej białka HRP2, które wykrywają testy krwi.
Jedna z charakterystycznych woni wydzielanych przez chorego na malarię okazała się być identyczna z naturalnym zapachem terpenów, który przyciąga przenoszące malarię owady. Jak podkreślili naukowcy z Washington University, terpeny emitowane są przez niektóre rośliny, aby zwabiać komary i inne owady mogące je zapylać. Możliwe, że pachnący terpenami chorzy na malarię są szczególnie atrakcyjni dla komarów (także tych niezarażonych), co sprzyjałoby szerzeniu się choroby.
Przenoszona przez komary malaria, która zagraża 3,2 mld osób na świecie jest jedną z dziesięciu najbardziej śmiercionośnych chorób naszych czasów. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w roku 2015 zachorowało na nią około 200 milionów ludzi, a zmarło około 430 tys.